Reklama

Co czytać po Grey'u? Gorąca nowość na rynku pikantnej literatury!

Klasyczne romanse – przyprawione pieprzem, owiane tajemnicą oraz erotycznymi uniesieniami już od kilku lat biją rekordy popularności na całym świecie. Jeśli i ty gorączkowo przeszukujesz internet w poszukiwaniu historii na miarę serii o Christianie Grey’u, to mamy dla ciebie świetną wiadomość. Już 30 września odbędzie się premiera książki, która przebojem wdziera się na rynek literatury zarazem seksownej, jak i sensacyjnej! „Kostandin. Grzechy mafii” to historia, w której znajdziesz mafię, pożądanie, mnóstwo tajemnic i zakończenie, które wbija w fotel!

Klasyczne romanse – przyprawione pieprzem, owiane tajemnicą oraz erotycznymi uniesieniami już od kilku lat biją rekordy popularności na całym świecie. Jeśli i ty gorączkowo przeszukujesz internet w poszukiwaniu historii na miarę serii o Christianie Grey’u, to mamy dla ciebie świetną wiadomość. Już 30 września odbędzie się premiera książki, która przebojem wdziera się na rynek literatury zarazem seksownej, jak i sensacyjnej! „Kostandin. Grzechy mafii” to historia, w której znajdziesz mafię, pożądanie, mnóstwo tajemnic i zakończenie, które wbija w fotel!

Zabójczo przystojny, obłędnie namiętny i... śmiertelnie niebezpieczny. "Kostandin. Grzechy mafii" Magdaleny Winnickiej to brawurowa historia romansu, który zrodził się między uroczą Polką a groźnym Albańczykiem. 23-letnia Alicja ma za sobą trudne doświadczenia. Ostatni jej związek zakończył się nie tylko zdradą ze strony partnera, ale też pobiciem na tyle dotkliwym, że noc spędziła w szpitalu. Wyjazd na wakacje do Leicester w Anglii ma pomóc jej otworzyć nowy rozdział w życiu.

Już na samym początku swojej przygody poznaje 30-letniego Kostandina Tironę. Obłędnie przystojny, bezwstydny samiec alfa bez trudu uwodzi bezbronną Alicję, ratując ją z opresji. Niewinna kobieta nie jest świadoma, że los postawił na jej drodze bezwzględnego zabójcę i szefa mafii. Kobieta lawiruje między tym, co znane i bezpieczne, a tym, co przynosi pożądanie. Winnicka w "Kostandinie. Grzechy mafii" serwuje czytelnikom emocjonalny rollercoaster - w końcu w miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone!

Reklama

Alicja i Kostandin wyruszają w przepełnioną namiętnością podróż. Jednak pojawienie się kobiety w samym centrum gangsterskiego światka, w którym ludzkim życiem rządzą pieniądze, oznaczać może tylko kłopoty. Czyhające na nich niebezpieczeństwo jest większe, niż oboje przypuszczali. Rozpoczyna się śmiertelnie niebezpieczna gra. Pełna nieczystych zagrywek i brudnych tajemnic. Na jaw wychodzą nieznane fakty z przeszłości Kostandina. Wuj, który go wychował, przed laty zabił jego rodziców. Nie dość, że pozbawił go dzieciństwa, to teraz usiłuje rozdzielić go z Alicją. Swój cel ostatecznie osiąga.

Dziewczyna traci grunt pod nogami i z trudem znosi rozstanie. Po powrocie do kraju stara się ułożyć sobie życie z nowym mężczyzną. Pewnego dnia, po sprawdzeniu swojego konta bankowego, kobieta odkrywa, że Kostandin wcale o niej nie zapomniał. Zanim zdecyduje się na ślub z Piotrem, musi jeszcze raz porozmawiać z byłym...

Kostandin. Grzechy mafii - przeczytaj fragment:

Czułam na sobie jego wzrok, jeszcze zanim go zobaczyłam. Rozejrzałam się i przy kolejnym obrocie byłam już pewna, że intuicja mnie nie myliła. Serce zabiło mi szybciej, kiedy nasze spojrzenia znowu się spotkały, a mocny bas muzyki podkreślił jego niezwykle seksowny wygląd. Stał przy barze bardzo pewny siebie i nawet nie próbował udawać, że mnie nie obserwuje. Kryształowa szklanka w jego męskiej dłoni zdawała się jeszcze cenniejsza. Ubranie zdradzało, że nie przyszedł tu się bawić. Brązowy golf, doskonale opięty na muskularnym torsie, wzbudzał sprzeczne odczucia. Gdyby wcześniej nie zademonstrował swojego ognistego temperamentu, pomyślałabym, że jest skromny, kurtuazyjny i może nawet pokorny. Nic z tych rzeczy. Pewność siebie i władzy, jaką nade mną ma, była wymalowana na jego twarzy. Jego obecność tak bardzo mnie ucieszyła, że wręcz poczułam ulgę. Stałam pośrodku parkietu nieruchomo, jak zahipnotyzowana. Z nową piosenką wróciłam do rzeczywistości. Zaczęłam się czerwienić, kiedy nie przestawał przyglądać mi się prowokacyjnym, wygłodniałym wzrokiem. Onieśmielał mnie i podniecał jednocześnie. Delikatnie uniesiony kącik ust z jednej strony świadczył o jego zadowoleniu. Doskonale wiedział, jak na mnie działa. Bawił się mną. Niepewność co do jego zamiarów sprawiała, że intrygował mnie coraz bardziej. Pragnęłam go. Właściwie tylko dlatego przyszłam do klubu i choć wcześniej oszukiwałam się, że tak nie jest, teraz moja radość zdradziła mnie.

Byłam już po kilku drinkach, więc wstąpiła we mnie odwaga. Potrzebowałam jej, bo chociaż bezsprzecznie był mną zainteresowany, to jednak wzbudzał respekt i emanował niedostępnością. Wyróżniał się na tle innych osób, które nawet nie śmiały stać blisko niego.

Przeprosiłam swoje towarzystwo i niepewnie ruszyłam w kierunku baru. Byłam już bardzo blisko, ale wtedy spanikowałam jak mała dziewczynka. Udawałam silną i niezależną kobietę, którą niestety nie byłam.

Mijając go, poczułam naturalny męski zapach, który przebijał się przez intensywne perfumy. Zaciągnęłam się mocno, tak jakbym chciała uszczknąć cząsteczkę tego mężczyzny dla siebie. Ogromnym wysiłkiem skierowałam się prosto do ciemnego tunelu, gdzie znajdowały się łazienki. Szybko zniknęłam za drzwiami. Oparłam się o blat umywalki i wzięłam kilka głębokich wdechów, zastanawiając się, co takiego właśnie się wydarzyło. Musiałam ochłonąć. Nie miałam nawet grama makijażu, a jednak wyglądałam inaczej; rumieniec przypominał róż na policzkach, a mocno ukrwione alkoholem usta były malinowe i delikatnie nabrzmiałe. Zakryłam dłońmi twarz. Zanim ruszyłam do wyjścia, jeszcze raz nabrałam głośno powietrza do płuc. Targały mną sprzeczne uczucia. Bałam się, że go zobaczę w korytarzu przed łazienką, ale jeszcze bardziej bałam się, że go tam nie będzie. Niepewnie zrobiłam krok na zewnątrz. Mimo ciemności od razu go rozpoznałam. Stał oparty o ścianę ze skrzyżowanymi na piersi rękoma, zaledwie metr ode mnie. Ciśnienie podskoczyło mi gwałtownie, jakbym pierwszy raz w życiu miała do czynienia z mężczyzną. Onieśmielał mnie. Czułam się jak dziecko we mgle. A on? Pewny siebie i wyzywający czekał na mnie, odcinając drogę ucieczki. Wyszłam wprost na niego. Moje serce zaczęło szaleńczy pęd, krew pulsowała mi w żyłach w obłędnym tempie.

- Nie podziękowałam ci za uratowanie życia! - krzyknęłam mu do ucha bez wyczucia, obawiając się, że zagłuszy mnie muzyka.

Poczułam zażenowanie. Chciałam być subtelnie uwodzicielska, a wyszła mi z tego parodia. Mimo to zadziałałam na niego i miałam wrażenie, że nagle wszystko zaczęło się dziać w przyspieszonym tempie.

W odpowiedzi na moje słowa nieoczekiwanie złapał mnie w talii i stanowczo, choć delikatnie, pchnął na ścianę tak, że teraz to ja byłam o nią oparta. Chciałam oburzyć się jego zuchwałym zachowaniem, ale zanim zdążyłam choćby pisnąć, przywarł do mnie całym ciałem. Znalazłam się w potrzasku. Na ułamek sekundy serce mi zamarło. Kolejny raz poczułam silny związek z tym nieprzewidywalnym mężczyzną. Pożądanie i chemia były wręcz namacalne. Wzięłam głęboki wdech, podnosząc nieśmiało wzrok. Nasze oczy się spotkały. Muzyka dudniła teraz razem z moim sercem. Marzyłam o wiszącym w powietrzu pocałunku. Ten facet przyciągał mnie silniej niż grawitacja. Pragnęłam go każdym centymetrem ciała i umysłu... Momentalnie ochłonęłam i wiedziałam już, że mu nie ulegnę. Nie dlatego, że nie chciałam, bo chciałam z całego serca. Ale dlatego, że bałam się jak cholera i to było silniejsze od moich pragnień. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak bardzo skrzywdził mnie były partner, który po trzech wspólnych latach zupełnie normalnego życia skatował mnie tuż po tym, jak przyłapałam go na zdradzie. Fizyczne rany okazały się nie tak trwałe jak te psychiczne. Temperamentny twardziel wzbudzał we mnie nieznane mi dotąd podniecenie, ale i paniczny strach.

Magdalena Winnicka - rodowita wrocławianka, od kilku lat mieszkająca w Smolcu. Rocznik 91. Absolwentka Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. Kocha ludzi, książki, szalone podróże i mocny ryk silnika (choć przy robieniu prawa jazdy na motocykl okazało się, że lepiej sprawdza się w roli pasażera). Niecierpliwa, działająca pod wpływem impulsu, zawsze chętna na ciekawe wyzwania - zwłaszcza te dużego kalibru. Nie do końca z wyboru dzieli łóżko z czterema mężczyznami - dwoma synami, kocurem i wreszcie z niemężem, z którym w wolnych chwilach prowadzi firmę importującą samochody.

.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama