Reklama

Trochę kultury w kolejce

Taka sytuacja: stoję na poczcie z dwuipółroczną córką. Poczta to mała klitka, kilka ludzi przede mną, jedna pani za okienkiem chyba nie jadła śniadania, bo grzebie się niemiłosiernie i coś mruczy: "jak można pracować w takich warunkach!". Do tego wszystkiego jest zima, wszyscy grzeją się w ciepłym pomieszczeniu w płaszczach i czapkach, a pani zza okienka: "zamykać drzwi, bo mi tu wieje!" siedząc na fotelu z poduszeczką z owczej lub innej wełny. Ale to nie koniec. Jestem w 9 miesiącu ciąży. Brzuch raczej potężny i nie da się go nie zobaczyć.

Taka sytuacja: stoję na poczcie z dwuipółroczną córką. Poczta to mała klitka, kilka ludzi przede mną, jedna pani za okienkiem chyba nie jadła śniadania, bo grzebie się niemiłosiernie i coś mruczy: "jak można pracować w takich warunkach!". Do tego wszystkiego jest zima, wszyscy grzeją się w ciepłym pomieszczeniu w płaszczach i czapkach, a pani zza okienka: "zamykać drzwi, bo mi tu wieje!" siedząc na fotelu z poduszeczką z owczej lub innej wełny. Ale to nie koniec. Jestem w 9 miesiącu ciąży. Brzuch raczej potężny i nie da się go nie zobaczyć.

Tak, czasem nawet będąc w ciąży trzeba wyjść do ludzi, coś załatwić w urzędzie, na poczcie. Nikt za nas tego nie zrobi. No i przecież jak wszyscy trąbią wszem i wobec: "ciąża to nie choroba!". Nie choroba - zgadzam się, ale jakże odmienny stan, jaki trudny dla ciała i duszy. Po jakiś 10-15 minutach takiego oczekiwania, pani przede mną zlitowała się i powiedziała: "proszę przepuścić tę panią", kolejnych dwóch mężczyzn przed nią nie zauważyło(!), że jestem w ciąży i skomentowało, iż sama powinnam się odezwać i łaskawie poprosić wielmożnych królewiczów o przepuszczenie bez kolejki. Zaczęła się wrzawa, łącznie z panią z okienka, co nie mogła pracować w takich warunkach. Na szczęście udało mi się wysłać list/ oddać awizo i nareszcie wyjść. Mieszkam w dużym mieście, jednak listy polecone muszę odbierać w jakieś ajencji/agencji co ma 3 m2.

Reklama

Podobno tak się rozwijamy, przemy do przodu, kraj jest coraz lepszy... Hmm... A w PRL-u kobiety w ciąży miały swoją osobną kolejkę i nikt się nie burzył (wiem to od mamy, bo sama na oczy takich cudów nie widziałam). Czy kobieta w ciąży nie może liczyć na odrobinę życzliwości i zrozumienia? Wiem, że wszyscy chcą jak najszybciej załatwić to co mają do załatwienia w urzędach/ pocztach itp., ale naprawdę jedna pani z brzuchem dużo czasu nie zabierze. Poza tym kiedyś te maleństwo będzie pracowało na emeryturę tego pana co czeka w kolejce. Pana, bo to właśnie panowie bardzo rzadko ustępują miejsca.

Teraz jest lato, upał, wyobrażam sobie co czują panie w 8 i 9 miesiącu ciąży. A nie daj Boże, jak muszą gdzieś wyjść! Mogę tylko je wesprzeć tym, że jeżeli mnie spotkają w drodze do kasy lub w tramaju, to bez zbędnych komentarzy, bez żadnego problemu ustąpię miejsca. Trochę życzliwości i normalnego, ludzkiego traktowania naprawdę jeszcze nikomu nie zaszkodziło, zwłaszcza szanownym panom, co to wielgachnego brzucha nie dostrzegają.

 

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy