Reklama

Czy Twój mężczyzna pokochał sukienkę?

Wysokie platformy? Styl retro? A może "płótno" Twojej skóry skrojone na miarę charakteru...

Wysokie platformy? Styl retro? A może "płótno" Twojej skóry skrojone na miarę charakteru...

-Sukienka jest zbyt obcisła.

- Nie jest, jest ok. - zarzeka się X i niecierpliwie zakasa rękawy. - Możemy już iść?

- Obciska mnie. Mam w niej focze boczki i piersi tak spłaszczone, że wyglądają jakby ktoś na szybę napluł. Podaj mi tę niebieską.

X podaje, a potem spóźnia się na drugą zmianę, bo Y jednak nie kupiła niczego. Armagedon jest blisko.


     To standardowy epizod z życia każdej z nas. Obciskają, uwierają, powiększają pupę, a w końcu sprawiają, że nienawidzimy zakupów do tego stopnia, że opętane ową nienawiścią, za kilka dni czaimy się już w sklepie.

Reklama

     Zastanawiam się po co nam to wszystko. Niby chcemy być ładne, atrakcyjne, chcemy być sweet albo trendy, hot or hotter i jeszcze inne. Ale tak naprawdę, podświadomie, albo całkiem głośno, stroimy się dla NICH. Oczywiście jestem gotowa na lincz ze strony feministek, postaram się jednak pójść dalej.

      Rozważania te zakiełkowały, gdy trafiłam na pewien artykuł w prasie. Najpierw o Syberii, a potem o pewnej projektantce z tych rejonów, Elenie Mityanina.                                                                                               Postanowiła określić kobiecość w bardzo prosty sposób. Postawiła na nagość, ukrytą za kolorem, za skrawkiem materiału i morzem jej nieskończonych pomysłów. Nagość ta miała kusić, rozbudzać zmysły, ale i wywoływać w kobietach poczucie spełnienia. Ma niwelować kompleksy "za ciasnych sukienek". Bo nagość i kolor nie mają przecież rozmiaru.

     Porzućmy jednak tę nagość. Przecież na Syberii byłaby  samobójstwem! Zwróćmy się w kierunku grubych futer reniferów, butów, które ogrzewają stopy w temperaturze -70 stopni Celsjusza. Warstwy, kożuchy, grube chusty. Wiecie, że na Syberii są miejsca, gdzie cywilizacja ciągle nie dotarła? Kobiety żyjące w plemionach wysuniętych daleko na północ nigdy nie słyszały o platformach, słupkach i Jimmy'm Choo. A jednak mogą być piękne, atrajcyjne, zakładają rodziny, ich mężowie uważają je za najpiękniejsze na świecie,  na swój sposób są szczęśliwe. 

      Nie tylko Syberia dowodzi, że nie trzeba wyglądać modnie, nie trzeba ubierać się w drogich butikach, żeby być kobiecą, również historia działa na korzyść tej tezy. Owszem, zmieniały się kanony piękna, ideały, ale KOBIECOŚĆ wciąż jest taka sama. Mężczyzna nie rozróżnia sukienki od spódnicy, za to wie która z nas nadaje się na żonę. Która będzie dobrą matką, potrafi okazać mu odrobię ciepła, dobra. Wybiera tę z najpiękniejszym uśmiechem, nie torebką. I wierzcie mi, jeśli naprawdę nas kocha, będziemy podobać mu się nawet w worku po ziemniakach.

   Oczywiście też jestem kobietą, która chce dobrze wyglądać. Ale nie katuję się niebotycznie wysokimi szpilkami (nie wierzę, żeby była na świecie kobieta, która nosi je dla wygody), nie ściskam  pasami wyszczuplającymi. Uważam, że najpiękniejsza jest nasza naturalność. Ten worek skóry, który ON tak uwielbia, pogodne podejście do życia, niedoskonałość, tak doskonała jednocześnie.  Cała reszta jest tylko oprawą.  

 

 

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy