Reklama

Nowa twarz Ameryki-PROENZA

To jest dla kobiet, a nie dla dzieciaków!

To jest dla kobiet, a nie dla dzieciaków!

 

 

 

 

 

 

 

Sama nazwa Proenza Schouler przywodzi bardziej na myśl jakąś sadystyczną nauczycielkę niemieckiego niż markę modową. Prawie słyszę świst linijki i trzask po łapie. A tu nie. Proenza Schouler to zgrabnie wymyślona nazwa młodej marki wyznaczającej trendy we współczesnej amerykańskim „luksusie do noszenia”, założonej w 2002 roku przez dwóch designerów, urodzonego w Tokyo Jacka McCollough i pochodzącego z Miami Lazaro Hernandeza. Dwa tajemnicze słowa w nazwie to po prostu nazwiska panieńskie mamuś obu panów.

Reklama

 

 

„Nigdy nie chcieliśmy wyglądać na zbyt poukładanych, lub na przeprojektowanych” Najważniejsze to ustalić jak marka ma wyglądać, zdecydować się na jej look”- mówił w 2008 Hernandez w wywiadzie dla amerykańskiego wydania Vogue.

 

 

Jak powiedzieli tak i zrobili: marka ma wszelkie znamiona haute couture, przy ogólnym pozornie niedoskonałym wykończeniu.

 

 

Kiedy, po falstartach edukacyjnych, McCollough i Hernandez nareszcie wylądowali w słynnej Parsons School of Design, ( pierwszy chciał zostać artystą szklarzem, a drugi lekarzem), panowie od razu wpadli sobie w oko. Zarówno prywatnie i zawodowo. W 2002 roku, współpracując ściśle nad dyplomem, stworzyli kolekcję tak dopracowaną artystycznie i technicznie, że została natychmiast, w całości zakupiona przez Julie Gilhart z ekskluzywnego nowojorskiego domu towarowego Barney’s New York.

 

 

Po ukończeniu z honorami szkoły design Parsons, projektanci skupili się na tworzeniu swojej pierwszej kolekcji już pod nazwą „Proenza Schouler”.

 

 

Z niemieckim inwestorem wspierającym finansową stronę przedsięwzięcia debiutancka kolekcja Proenza Schouler była gotowa na New York Fashion Week. „Zamawiam to wszystko!” powiedziała siedząca w pierwszym rzędzie Carine Roitfeld z francuskiego Vogue. Sukces był spektakularny, posypały się nagrody i wyróżnienia: duet projektantów otrzymał w czerwcu nagrodę Swarovski/Perry Ellis w dziedzinie odzieży codziennej oraz nagrodę Ecco Domani Fashion Foundation.  Pod koniec roku zaś Barney’s New York zamówił w Proenza Schouler suknie do wyznaczającego światowe trendy serialu „Sex and the City”. Nosiła ją stylowa postać Charlotte York.

 

 

Marka powiększa swoją ofertę o buty, biżuterię i torebki- to słynna linia PS1. Nazwa linii subtelnie nawiązuje do nowojorskiego systemu szkolnictwa (Public School 1) jest od początku pomyślana, jako przeciwieństwo luksusowych torebek w typie Birkin Hermesa: luksus materiałowy przeciwstawiony jest tutaj swoistej „codzienności” stylu: „Naszym torebkom z linii PS1 czasami brakuje trochę subtelności” stwierdził w jednym z wywiadów McCollough. Ok., to ja poproszę jedną z tych niesubtelnych!

 

 

Celebryci wszelkiego sortu chętnie pokazują się w ubraniach od PS.

 

 

Jest także w wybitnie dobrym tonie posiadać ubrania tej marki, szczególnie, jeśli jesteś trochę indie, jak choćby aktorki Chloe Sevigny.

 

 

Nagradzani wielokrotnie przez Council of Fashion Designers of America, m.in. główna nagroda za kolekcję damską w 2007 i nominacja za akcesoria w 2006, popularni projektanci sami wkrótce stali się członkami Council.  Ciekawe są także związki luksusowej marki z nie tak luksusowym segmentem rynku. W roku 2007 McCollough i Hernandez dla popularnej amerykańskiej sieciówki Target, zaprojektowali linię odzieży dostępnej cenowo dla przeciętnej klienteli. Wzięli również udział w charytatywnym projekcie firmowanym przez GAP.

 

 

W 2010 marka rozpoczęła przygotowania do sprzedaży internetowej, która ruszyła w 2011, Proenza ma też swój europejski debiut we Florencji.

 

 

Kreatywni projektanci, oprócz projektów stricte modowych zajmują się również interesującymi projektami z pogranicza malarstwa, video artu i performancu, prezentowanymi na WWW.proenzaschouler.com.

 

 

 

 

 

Piękni, młodzi i zdolni McCollough i Hernandez od 2002 roku Ulubieńcy są wyraźnie w ofensywie, a odświeżona, intrygująca i pociągająca nowa odsłona amerykańskiej mody, łącząc zgrabnie ze sobą luksus i pospolitość, znajduje wielu wiernych wielbicieli.

 

 

 

 

 

 

 

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy