Nie bądź tchórzem - część 1
Cmentarz to najbogatsze miejsce na ziemi. Tam leżą pochowane niespełnione marzenia, głosy, idee, pragnienia ludzi, którzy umarli zanim je zrealizowali.
Odwiedzając mojego tatę na cmentarzu mijam świeże groby. Słyszałam o pochowanych tam ludziach w chwili, gdy całe miasteczko huczało od newsów. Jeden popełnił samobójstwo, bo miał długi, które ukrywał przed żoną – zostawił ją samą z długami i dwójką dzieci. Lat 33, dwa lata młodszy ode mnie. Iwetta, lat 18, miała dość ciągłych problemów finansowych w domu – poszła któregoś dnia do szkoły i z niej nie wróciła. Znaleźli ją w lesie na obrzeżach miasta. Samobójstwo, przyczyny są znane, bo pozostawiła ostatni list.
Jak ludzie, których nie nauczono jak radzić sobie z problemami mają się nie załamywać skoro coraz trudniej związać koniec z końcem. Brakuje im do „ostatniego” przysłowiowego grosza, młodym brak motywacji do działania, bo trudno o pracę, często jak się ją ma, to na „śmieciowych warunkach”, a jeść i spać gdzieś trzeba. Nawet dwa skończone fakultety już nie wystarczą. Kto zadba o dobre nastawienie tych ludzi, którzy mimo problemów finansowych mogliby wciąż chcieć wstawać każdego dnia z łóżka z uśmiechem na twarzy.
Też jestem taką osobą. Mam poważne problemy finansowe, długi na kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ale nigdy nie myślałam, by z tego powodu się zabić. Każdego dnia odsetki z niespłacanych kredytów dociskają mnie do ziemi bardziej i bardziej. Ktoś mógłby powiedzieć: dobrze Ci tak! Trzeba było myśleć wcześniej. Myślałam, ale w innych kategoriach.
Chciałam zrealizować największe marzenie. Otworzyłam firmę, szkołę tańca. Byłam zbyt głupia i młoda, zjadła mnie konkurencja, która była silniejsza, miała większy budżet i doświadczenie. Zadziałał też najbanalniejszy element: najzwyklejsze wyczerpanie. Byłam tak bardzo zajęta dbaniem o biznes, że nie miałam czasu na zarabianie pieniędzy. Kredyt na remont lokalu, reklamę trzeba było spłacić – po szkole tańca zostały tylko długi. Ale powtarzając za M.H. Aldersonem : ”Jeśli nie uda Ci się odnieść sukcesu za pierwszym razem, nie zapominaj, że to norma. Odniosłeś porażkę? To nic. Mieścisz się w normie. Jutro możesz poprawić swój wynik i znaleźć się wyżej”. Więc próbowałam poprawić swój wynik. Długi do spłacenia czekały i „bezczelnie” rosły. Otworzyłam kolejna firmę – prowadziłam płatny portal turystyczny w Internecie. Jak się później okazało nie byłam odpowiednią osobą w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie. I znów problem był we mnie.
Postanowiłam zmienić w sobie wszystko to, co szwankuje. Ludzie oceniają nas na podstawie tego, czego dokonaliśmy – nie wyglądałam dobrze w oczach byłego chłopaka, rodziców, znajomych. Dwie duże porażki w zaledwie dwa lata. Mało takich historii „szwęda się po ludziach” gdzieś w Polsce?! Nie ja pierwsza, nie ostatnia. Tylko pytanie – co po tych porażkach robisz dalej? Załamujesz się, wpadasz w nałogi, apatię, popełniasz samobójstwo jak wspomniane przeze mnie osoby, czy idziesz do psychologa? Większość z tych osób do psychologa po indywidualną poradę nie pójdzie, bo wstyd, bo to przyznanie się do tego, że problem istnieje, lepiej go przyklepać, przypudrować, … o zniknął! Na moment. Pogadać z kimś, kto wyszedł z dużych tarapatów finansowych – zbyt duży dystans, on już jest inny, lepszy, nie zrozumie mnie, mojego problemu. Nietrudno być entuzjastą jak się jest bogatym, a spróbuj wstawać z energią każdego dnia jak masz wielki dług do spłacenia!!! Ja już to potrafię. Jestem tak samo jak oni zanurzona w bagnie zadłużenia, ale mam pomysł, by im pomagać.