Reklama

Rzemieślnik czy artysta, czyli konflikt tragiczny twórcy

Rzemieślnik czy artysta? Artysta czy rzemieślnik? A może rzemieślniko-artysta czy jak kto woli artysto-rzemieślnik, (co by było alfabetycznie)? Taka walka toczy się co dnia wewnątrz niejednej osoby, która zajmuje się rękodziełem.

Rzemieślnik czy artysta? Artysta czy rzemieślnik? A może rzemieślniko-artysta czy jak kto woli artysto-rzemieślnik, (co by było alfabetycznie)? Taka walka toczy się co dnia wewnątrz niejednej osoby, która zajmuje się rękodziełem.

Na dźwięk słowa artysta robi się nie swojo. Bo w końcu „artyzm”, przynajmniej dla większości, zarezerwowany jest dla rzeczy wielkich i wzniosłych. No to może rzemieślnik? To znowu trąca pewnego rodzaju warsztatem, gdzie owszem trzeba się znać na pracy, ale nie wiele w tym finezji. No i masz babo placek! Niby nic strasznego. W końcu czy wszystko trzeba jakoś definiować? O ile mnie osobiście wcale nie potrzeba „etykietki”, o tyle okazuje się, że, żeby „bywać” i istnieć publicznie trzeba się jakoś zdefiniować. I tutaj historia zaczyna się od nowa – artysta czy rzemieślnik, rzemieślnik czy artysta? Niech wygra kompromis! No, ale przecież nie ma dwóch równych połówek. To czego w moich szkatułkach jest więcej? Artyzmu czy rzemiosła? Kolejna odpowiedź, gdzie nie ma ani czarnego, ani białego, jest tylko masa szarości. I tutaj moja artystyczna cząstka duszy się buntuje i postanawia stawić opór. Albert Einstein powiedział kiedyś, że z wynalazkami to jest tak, że wszyscy twierdzą, że się nie da, a ktoś przychodzi i niewiedząc, że się nie da, to robi. Więc ja też nie mam zamiaru się poddawać sztywnym ramom i być może łamiąc wszelkie konwenanse ogłaszam się wytwórcą rzemiosła artystycznego. I dumna ze swej pomysłowości, szczęśliwa z powodu zażegnania wewnętrznego konfliktu, zasiadam do kolejnej szkatułki ze strusiego jaja, o którą tyle tutaj szumu. 

Reklama
Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy