Reklama

Alternatywni bardziej niż alternatywa

Przez długi czas starszemu pokoleniu słowo to kojarzyło się najczęściej z popularnym filmem „Alternatywy 4”, który był znakomitą satyrą na czasy PRL. Dzisiaj, w dobie nowoczesnych miast i płynącej strumieniami przez ich ulice ekskluzywności wszystko się zmieniło. Młodzi i starzy, matki i córki, księgowi i sprzedawcy, a nawet pewnie i ząbkujące rozkosznie bobasy wiedzą, co oznacza bycie alternatywnym. Stało się to stanem nad wyraz pożądanym. Można jednak z tym przeholować. Jak z resztą ze wszystkim.

Przez długi czas starszemu pokoleniu słowo to kojarzyło się najczęściej z popularnym filmem „Alternatywy 4”, który był znakomitą satyrą na czasy PRL. Dzisiaj, w dobie nowoczesnych miast i płynącej strumieniami przez ich ulice ekskluzywności wszystko się zmieniło. Młodzi i starzy, matki i córki, księgowi i sprzedawcy, a nawet pewnie i ząbkujące rozkosznie bobasy wiedzą, co oznacza bycie alternatywnym. Stało się to stanem nad wyraz pożądanym. Można jednak z tym przeholować. Jak z resztą ze wszystkim.

 

   Wydawałoby się, że takie cechy jak inność, kreatywność i swoista tajemniczość nigdy nie otrą się o przesadę. A jednak w dzisiejszych czasach bardzo prosto można „przedobrzyć” ze wszystkim. Bycie innym niż wszyscy nie jest dzisiaj już w cenie. Wydaje się, że w pewnym momencie niepostrzeżenie zastąpiło je bywanie unikalnym, lecz nie na czyimś tle. O nie, nie! O zgrozo! Dzisiaj Alternatywny Bardziej zdaje się rozpaczliwie zdążać za indywidualizmem, o którym w kuluarach powie się, że kogoś podobnego jeszcze świat nie widział. O ile taki człowiek publicznie odgraża się, że opinię innych ma za nic, to po cichu zamarzy później w ciemnościach nocy o wyniesieniu na firmament. Oczywiście zasłużenie, bo jakżeby inaczej?

Reklama

   Najczęściej jest to jednak tylko mniemanie Alternatywnego Bardziej. Wielcy tego świata skupiali całe swoje życie na tworzeniu rzeczy unikalnych i niejednokrotnie gubili się gdzieś po drodze na zakrętach śmiertelnej gonitwy za doskonaleniem swojego dzieła. Dzisiejsi „oświeceni” koncentrują się wyłącznie na sobie. Z pieczołowitą starannością dobierają kolorowe manatki z organicznej bawełny, aby później fotografować równie modnych znajomych w polukrowanych galmourem knajpach. Bywają na wernisażach, otwarciach i festiwalach najczęściej przynosząc ze sobą siebie, jako najlepszą popisową wartość wieczoru. Baczny obserwator nie uraczy nawet rumieńca na policzku Alternatywnego Bardziej, bo od stóp do głów obwieszony jest girlandą gadżetów. Wiecznie w biegu i nieustannie zaangażowani w niszowe projekty. Niejednokrotnie odtwórcze, bo przekonani są, że w dobie zaawansowanego postępu technologicznego nie ma już niczego, co można wynaleźć.

   Różnica pomiędzy Alternatywnymi Bardziej a wielkimi umysłami zeszłych wieków nie polegała tylko i wyłącznie na tym, że ci drudzy wierzyli w to, że dzięki swoim możliwościom mogą pchnąć postęp cywilizacyjny do przodu. Całkowicie inni pozostają w kolejnej, o wiele ważniejszej sferze. Ludzie tacy jak Van Gogh, czy Hemingway wiedzieli, że nie pasują do otaczającego ich świata. W przeciwieństwie do nich, Alternatywni Bardziej są przeświadczeni, że Dzisiejsi Zwyczajni bez nich żyć nie mogą.

   Pragnienie wyróżnienia się z tłumu jest dzisiaj niezwykle nęcące. Najprawdopodobniej zawsze takie było, lecz dzisiaj jak na złość zaczynają chcieć tego wszyscy. Paradoksalnie, masowa staje się właśnie alternatywa. Chcąc uciec jak najdalej od tego pokracznego zjawiska chcemy przesadzać i błyszczeć najjaśniejszym światłem. Pech chce, że zazwyczaj jest to światło odbite. Najczęściej od tego, co było w przeszłości, bo to tam Alternatywni Bardziej poszukują inspiracji i praźródeł.

   Prawdziwi geniusze najpewniej jeszcze nie wyginęli. Istnieją i mają się prawdopodobnie całkiem dobrze w sterylnych laboratoriach, zagraconych warsztatach i wyjących samotnością pustelniach. Na poszukiwania jednak rzadko komu przychodzi do głowy się wybrać. Mamy przed nosem przecież Alternatywnych Bardziej. Ale nie im przecież w głowie popychanie przyszłości ku nowym rozwiązaniom. Przychodzi nam, Dzisiejszym Zwyczajnym, nieskromnie podumać, jak wspaniale byłoby gdyby ich siłę mniemania udało się przekuć w umiejętności i odrobinę rozumu. Kto wie? Wtedy możliwa mogłaby się stać nawet teleportacja.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy