Reklama

Dzieci alkoholików

Mówią, że rodziny się nie wybiera, lecz nie każdy ma szczęście żyć w domu pełnym ciepła i miłości. Tak też było w moim przypadku.

Mówią, że rodziny się nie wybiera, lecz nie każdy ma szczęście żyć w domu pełnym ciepła i miłości. Tak też było w moim przypadku.

     Wychowałam się w rodzinie z problemem alkoholizmu. Co prawda mama nie piła, ale mój ojciec tak i to wystarczyło by zniszczyć całe moje wyobrażenie o prawdziwej rodzinie. Małe dziecko nie do końca zdaje sobie sprawę z tego co wokół niego się dzieje, dużo rzeczy też nie zapamiętuje. Ja zaczęłam pojmować to dopiero jako nastolatka, gdy kłopoty poważnie się nasiliły. Ale może zacznę od początku.

    Jako dziecko mieszkaliśmy w domu rodzinnym mojego ojca. Niestety wszystkie żyjące tam osoby (oprócz mojej rodzicielki) nadużywały alkoholu. Mama zawsze starała się mnie chronić, żebym nie musiała codziennie oglądać ludzi staczających się na dno, choć nie zawsze odnosiło to pozytywne rezultaty.

Reklama

    Pamiętam ciągłe kłótnie, obrażanie, złośliwość ze strony rodziny ojca, który wtedy jeszcze nie upijał się do upadłego. Pewnego dnia doszło z ich strony do rękoczynów, nie wytrzymałyśmy z mamą i postanowiłyśmy się wyprowadzić. Ojciec trzymał naszą stronę, teraz wiem, że bez niego byłoby lepiej.

    Dziadkowie od strony mamy dali nam dom i przez pierwsze kilka lat jakoś się układało, do czasu gdy tato zaczął  pić. Na początku kilka piw, później wyższe procentowo alkohole. Próbowałyśmy mu z mamą pomóc, ale jak to alkoholik wypierał się mówiąc, że żadnego problemu nie ma.

    Ojciec przestał się nami interesować, dla niego ważne było tylko to by przyjść do domu i wlać w siebie kolejny kieliszek. Ciągle doprowadzał do awantur, prześladował nas, dręczył i próbował stłumić. Alkohol wykończył cały jego organizm, mózg nie funkcjonuje już tak jak powinien i ciężko z nim porozmawiać na jakikolwiek temat. Nie mogłyśmy już znieść jego osoby, odcięłyśmy się i próbujemy żyć normalnie, chociaż w psychice człowieka na zawsze zostanie ból. Teraz jestem już dorosła i ciężko jest mi wejść w jakikolwiek związek z mężczyzną ponieważ boję się powtórki , a nie chcę by moje przyszłe dzieci życie doświadczyło w taki sam sposób jak mnie. Może kiedyś mi się to uda.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy