Reklama

Epilog cz.3

 

 

 

 

 

 

 ― Tu jesteś ― ucieszył się Bruno. ― Szukałem cię i szukałem.

 

 

― Bruno, o co tutaj chodzi?

 

 

― Jesteśmy w departamencie roszczeń. Trafiają tutaj duszyczki, że tak powiem rozrzutne. Ludzie mają taką przypadłość, że mówią co im głupota, pożądanie lub chciwość na język przyniesie. Są rozliczani z każdego „nienawidzę, a żebyś się udławił”, ale też z wszelkich obietnic. Z każdego „kocham cię i zostańmy przyjaciółmi”. Rozprawa ciągnie się w nieskończoność i wciąż od nowa. Oskarżony spowiada się, tłumaczy i na nowo są przedstawiane te same dowody i te same zarzuty. Zobaczysz, po kilku latach nauczysz się ich na pamięć. Całe szczęście, że codziennie dochodzi ktoś nowy, w przeciwnym razie zanudzilibyśmy się, bracie, na śmierć.

Reklama

 

 

― O Boże…

 

 

― No, no, jego mi w to nie mieszaj. Wyżej jest jeszcze ciekawiej. Oprowadzę cię tylko za dużo się nie pytaj, żeby nikt nas nie rozpoznał, bo obaj polecimy w dół i dopiero zrobi się nam bracie gorąco.

 

 

            Nad departamentem roszczeń mieściła się główna siedziba sztabu dowodzącego i decydującego o ludzkim życiu. W tym urzędzie zatrudnieni byli zarówno aniołowie, jak i cała czarna śmietanka podziemia. Sąsiednie wydziały rywalizowały ze sobą wzajemnie się motywując do działania bądź robiąc sobie na złość. Początkujący pracownik tegoż prestiżowego departamentu zaczyna od posady gońca. Pchając przed sobą wózek z tekturowymi teczkami, przemierza kilometrowe korytarze, rozdając poszczególnym resortom teczki życia. Każdy pokój odpowiada za inną sferę istnienia. Od tego posłańca zależy, gdzie powędruje teczka i czy kolejny rozdział napisze błogosławioną ręką anioł, czy też jak kura pazurem diabełek.

 

 

― Przypatrz się Adasiu, tak rodzi się życie i jego opowieść. W tych szarych teczkach zapisana jest historia każdego człowieka. Na samym początku planistki z Wydziału Życia Niepoczętego spod piątki, przedstawiają listę poczęć i planowanych zarodków. Projekt trafia do Wydziału Poczętego i tam przyznawane są dotacje. Jak podpiszą twoje istnienie, otrzymasz datę i będzie tchnięte w ciebie życie, twoja teczka trafia jedynie jeszcze do kadr, gdzie ustalają szczegółowe dane.

 

 

― To znaczy?

 

 

― Kto się kiedy zajmie scenariuszem życia i jakie sceny ma rozpisać, na przykład kiedy wyrżną ci się zęby, ilu będziesz miał przyjaciół, na jakie choroby zachorujesz i kiedy ukradną ci samochód. Czasami plany ulegają zmianą, szczególnie wtedy, jak robią sobie na złość scenarzyści.

 

 

― A wolno im tak?

 

 

― Kochany, wolno, wolno, byle się ramy programowej trzymali. I tak, jak twoją teczkę dostanie pokój czarny, wiedz, że źle się będzie działo. A że teczki przydziela goniec, to i kilka razy możesz trafić do ciemnego wydziału, a wtedy hulaj dusza, piekła nie ma. Adasiu, byś widział jakie tu mają miejsce kłótnie między resortami! Jak takiemu aniołkowi przyjdzie wyprostować czyjeś życie, oj niełatwa będzie to droga. A często jak już wyprowadzą kogoś na prostą, teczka znowu trafia do ciemnego i wiadomo, że z poprawy nici.

 

 

― Chcesz mi powiedzieć, że to wszystko to ruletka i przypadek?

 

 

― Chcę ci uświadomić, że przy dobrych układach mogą twoją teczkę dać komu trzeba. W jednej chwili twój los może się odmienić. Wygrana w loterii, miłość życia, mąż przestaje pić…

 

 

― Albo dopada cię rak, fiasko na giełdzie lub wypadek.

 

 

― Patrz, patrz, jak się kłócą!

 

 

            W oddali słychać było trzaskanie drzwiami. Anioł zrobił awanturę koledze z sąsiedniego pokoju.

 

 

― Wiesz co, świnia z ciebie! To ja specjalnie na spotkania AA go posłałam, matkę z innego stanu ściągnęłam, dom mu wyremontowałam, a ty co?! Kolegę z zaświatów mu podsyłasz z browarami! I jakieś wywłoki jeszcze!

 

 

― Wolnoć Tomku w swoim domku!

 

 

― Tak się nie robi! Specjalnie robisz mi pod górkę!

 

 

― Oj zaraz pod górkę, chłopakowi też się coś od życia należy, a nie ciągłe zakazy i wyrzeczenia. Wyobraź sobie, że dbam o jego rozwój, a i tak niewiele mu życia jeszcze pozostało, zresztą to jego wybór. Ma wolną wolę.

 

 

― Dobrze wiesz, że się im nie oprze. Poskarżę się komu trzeba!

 

 

― A skarż, pochwałę jedynie dostanę, a teraz wyjdź, bo przeszkadzasz mi w pracy ― i zadowolony z siebie zamknął aniołowi drzwi przed nosem.

 

 

 

 

 

― Samo życie, Adasiu, samo życie.

 

 

― Bruno, a jak to się dzieje, że niektórzy mają przez całe życie szczęście, a innych pech nigdy nie omija?

 

 

― Widzisz, czasami na lata twoja teczka zostaje w jasnym pokoju i pilnują jej jak oka w głowie, dopieszczają i słodzą. Obrzydliwość, ale nie daj Boże, jak później trafi ona do naszych specjalistów. Człowiek się nie pozbiera. Nasi odbiorą mu wszystko, od bogactwa po godność. Wówczas jak ten biedak poprosi o wstawiennictwo w Wydziale Świętych, będzie się modlił, nieco skomplikuje nam zadanie, ale na takich też mamy sposoby! Umawiasz się na audiencję z Panem, mówisz, że chcesz wystawić duszę na próbę i załatwione. Święty Boże nie pomoże. Czas u nas inaczej płynie Adasiu. U was jeden dzień, a u nas to prawie rok. Zanim zapadnie decyzja co się z tobą stanie po śmierci mijają wieki. Teraz jest jeszcze trudniej, bo za kilka miesięcy zamykają wszystkie urzędy i będzie weselisko. Będzie się działo chłopie, oj będzie się działo!

 

 

 

 

 

― A tam co jest? ― zaciekawiła chłopaka fioletowa, połyskująca kopuła widoczna z tarasu, na którym się zatrzymali.

 

 

― Tam odbywają się szkolenia. Ostatnio z „trzech zet”. Ciekawe, pod patronatem Wydziału Nałogów. Mieliśmy wielu chętnych, szczególnie dopisały działaczki ze związku Porzuconych Osamotnionych Kobiet oraz członkowie spółdzielni mieszkaniowej „Kawaler na swoim i do wzięcia”. A i gimnazjaliści też licznie wzięli udział w tym projekcie.

 

 

― Zakuć, zdać , zapomnieć?

 

 

― Nie Adasiu, jakiś ty przyziemny. Zaruchać, zapić i zapalić.

 

 

― O ho ho, w takim szkoleniu sam wziąłbym udział.

 

 

― Byłeś nawet na liście, ale widzisz, te zołzy z ZUS-u cię tu wyrwały i dupa blada, ale jak będzie kolejny nabór, to dam ci znać. Takich jak ty potrzebujemy na miejscu, co prawda PiS protestował przeciwko tym szkoleniom…

 

 

― PiS? Nawet tutaj?

 

 

― Tak, partia tych z NFŻ, Płacz i Skowyt. Jacy nudziarze, ale nasi z Porozumienia Oszustów im się nie dają, bracie, cisną ich jak tak ino! Także szkolenia będą prowadzone. Pozyskaliśmy niedawno świetnego coach’a – ojciec Nataniel, stał się teraz naszym głównym rekolekcjonistą. Człowiek z charyzmą i pasją. Porywa tłumy. Może zabrzmi to jak bluźnierstwo, ale on jest boski. Tym sposobem jesteśmy już na miejscu. Za sprawą pstryknięcia palcami, chłopak wraz ze swoim towarzyszem znalazł się w obcym miejscu.

 

 

            Biały mur wznosił się przed nimi. Było to jedno z dwóch miejsc ostatecznych. Tu był koniec i początek. Dla jednych brama otwierała koniec, dla innych otwierała się na nowe możliwości ciemnej współpracy. Panowała tam wieczna samotność, dotykająca zesłańców. Nie było ani ognia, ani kociołków ze smolistą substancją. Nie było parzystokopytnych stworków biegających z widłami, wesoło machających ogonem. Kraina przepełniona ludzkimi duszami, gdzie dusza duszy jeno marnym pyłem, pozbawionym szans na jakiekolwiek jutro. Jutro spędzone obok kogoś.

 

 

 Bruno nacisnął przycisk  dzwonka przy bramie.

 

 

― Kogo tam diabeł niesie?

 

 

― Fotografa przyniósł.

 

 

― W samą porę, możecie wejść.

 

 

― Adasiu, to jest twoja wielka szansa. Nie zmarnuj jej, chłopcze, szef liczy na ciebie i twoje oko, wszak raz się ślub bierze!

 

 

― To ja mam mu robić zdjęcia? Po to mnie tutaj sprowadziłeś?! Po to ja wam tutaj byłem potrzebny?

 

 

― Chociaż na coś się przyda ten twój aparat, chodź, chodź, szkoda czasu. Fotograf się nie powinien spóźnić, to przywilej Panny Młodej ― zaśmiał się diabeł zamykając wrota piekielne za nimi. ― Ewa już pewnie wstąpiła do piekieł. Jeszcze jedno, jak będziesz robił jej zdjęcia, to tak je rób, żeby nie było widać na nich sznyt  ― dodał.

 

 

 

 

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy