Reklama

KASIA

KASIA I JEJ ŚWIĘTA W NIEBIE...

KASIA I JEJ ŚWIĘTA W NIEBIE...

 

Poznałyśmy się dwa lata temu, była moją pacjentką. Po kilku rozmowach miałam wrażenie jakbyśmy się znały od dziecka. Wiele nas łączyło: wiek, dwójka dzieci i podobne problemy codziennego życia. Kasia  była zdrowa choć pobolewał ją od czasu do czasu żołądek. Nie lekceważyła tych dolegliwości, chodziła do lekarza który uznał że szkoda pieniędzy na gastro, bo przecież w tym wieku nie można ciężko zachorować a jednak...Lekarz uznał że to nerwica. Zapisał leki uspokajające i przeciwdepresyjne , pacjentka była zdyscyplinowana, zażywała leki i mimo że coraz gorzej się czuła ufała swojemu lekarzowi.Po roku leczenia kiedy ból stawał się nie do wytrzymania poszła do innego lekarza,który natychmiast zlecił gastroskopię i wkrótce czekała na onkologii na resekcję żołądka. Operacja się udała pacjentka odzyskała radość życia była pełna nadziei ,wrócił jej apetyt, przybrała na wadze, wydawało się że wygrała tę straszną walkę. Niestety... po roku pojawiły się przerzuty do kości. Niedawno zmarła. Wigilię spędzi w niebie z PANEM BOGIEM. Nie ma dnia żebym o niej nie myślała. Walczyła do końca zostawiła dwójkę małych dzieci i miała dopiero trzydzieści parę lat. Była młoda, piękna i nie biedna...Mogła cieszyć się pięknem życia... Dlaczego tak się skończyło jej życie? Czy to wina lekarza który zignorował jej objawy ze względu na wiek?? A ja zawsze mam wrażenie że za chwilę porozmawiam z  moją ulubioną pacjentką...Była mi bardzo bliska a przecież jej tak do końca nie poznałam, nie zdążyłam. Tyle pytań pozostało bez odpowiedzi.Dlaczego???

Reklama

 

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy