Reklama

Akceptować siebie

Nareszcie po latach zaakceptowałam swój wygląd. Nareszcie czuję się nieżle w swoim ciele i jest to naprawdę fajne uczucie...

Nareszcie po latach  zaakceptowałam swój wygląd.  Nareszcie czuję się nieżle w swoim ciele i jest to naprawdę fajne uczucie...


            Nareszcie po latach  zaakceptowałam swój wygląd.  Nareszcie czuję się nieżle w swoim ciele i jest to naprawdę fajne uczucie.  Wiele różnych diet, próby odchudzania, nieszczęsne jojo bardzo skutecznie podkopują naszą samoocenę i wiarę we własne mozliwości. Im więcej porażek tym większy kolejny dół.  Zamiast miłego usmiechu widzimy zbyt pełne policzki, zamiast super kobiecej talii zbyt szerokie biodra, zamiast fajnego biustu wystający kuperek. Doskonale wiecie o czym mówię.

         Tak naprawdę,żeby sie sobie spodobać,trzeba trafić na osobę, której się podobamy - to jest łatwiejsze i chyba jednak skuteczniejszej niż głebokie studiowanie psychologii, chociaz to w sumie także bardzo mi pomogło. Zawsze byłam duzo wyższa niż moje koleżanki (a także koledzy) i razem ze sporą nadwagą sytuacja nie wyglądała za wesoło. Dopiero gdy znalazłam się w środowisku osób podobnych sobie okazalo się ,że to co dla mnie jest wielkim problemem i żródłem kompleksów dla kogoś innego jest największym atutem.  Jaka szkoda,że kiedys nie było internetu, dzisiaj dzięki niemu łatwo wyjśc do ludzi i trafić "do swojej ligi". Także czasy i moda się nieco zmieniły, wieszaki juz dawno nie są już jedynie slusznym ideałem urody. Ale przede wszystkim znalazłam swoją połówkę -dojrzałego mężczyznę  (co za różnica z niepewnym siebie chłopakami), któremu się podobam - chociaż trudno czasem uwierzyć w to dziewczynie przyzwyczajonej do ostrego samokrytycyzmu. Takiego, który akceptuje kazdy szczegół mojego ciała i duszy. Skoro on tak to lubi , to i ja wreszcie polubiłam:-)) Mogę być sobą i to jest super uczucie.

Reklama

Nie było łatwo go znależć, ale szukałam - odważnie i pracowicie.

        Skutecznośc poszukiwań zależna jest od tego w jakiej sytuacji zyciowej akurat jesteś. Młoda smukła blondynka na III roku studiów politechnicznych jest po prostu skazana na sukces w postaci inteligentnego i reformowalnego chłopaka u boku, ma naprawdę w czym wybierać. Inaczej ma się sprawa z dziewczyną o dekadę lub co gorzej 2 czy 3 starszą, w której środowisku naturalnym nie ma już wolnych mężczyzn bez bagażu przeszłości,a ona sama nie prezentuje już urody i świeżości miss Polski. Wtedy szczęściu można a nawet należy troszkę pomóc, bo prawo do szczęścia mamy wszak w kazdym wieku, a z biegiem lat przybywa nam doswiadczenia, znajomości swoich potrzeb i umiejętności oceny ludzi. Swojego mężczyznę poznałam na czacie dla puszystych - chwała informatykom za internet - to świetne miejsce , gdzie mozna być sobą zamiast popadać w kompleksy czy walczyć o akceptację. Długo trwało zanim się odnależlismy, a i teraz nadal ciągle się dopasowujemy. Ale naprawdę było warto GO szukać:-))


      Teraz byc może jeszcze się poodchudzam od czasu do czasu, ale juz nie dlatego, żeby zdobyć czyjąś akceptację i upodobnić się do otoczenia tylko dlatego, że tak jest zdecydowanie zdrowiej. A korzyści z poprzednich lat istnieją: nie mam zmarszczek, osteoporozy, mam troche więcej wiedzy i empatii, całkiem fajny charakter,
No i kto wie z kim bym była dzisiaj gdyby nie te kilogramy:-)) Trzymajcie sie dziewczyny:-))

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy