Reklama

BLONDYNKA W WIELKIM MIEŚCIE

Historia jak z bajki, ale ile z nas się z nią utożsami? Wszystkie potrzebujemy marzeń i celów w życiu ale w momencie gdy nie wiemy czego szukamy warto się na chwile zatrzymać i pomyśleć.

Historia jak z bajki, ale ile z nas się z nią utożsami? Wszystkie potrzebujemy marzeń i celów w życiu ale w momencie gdy nie wiemy czego szukamy warto się na chwile zatrzymać i pomyśleć.

Przyjechała z małego miasteczka do stolicy. W jej stronach wszyscy się znali i każdy o każdym wiedział wszystko. Była inteligentna i od dziecka się wyróżniała. Miała niespotykana urodę. Długie falowane blond włosy, jasna karnację, głębokie wcięcie w tali i piękne, wydatne usta. W jej dużych zielonych oczach zakochał się niejeden facet. Ale ona nie była z tych kobiet. Chciała czegoś więcej. Chciała coś udowodnić ludziom z miasteczka. Chciała udowodnić,  że potrafi coś więcej oprócz ładnego uśmiechania się. Dlatego też pewnego upalnego dnia spakowała swoje rzeczy, wrzuciła je do bagażnika, pożegnała się z mamą i odjechała.

Reklama

Mama była dla niej najważniejsza. W tym zwariowanym świecie miała tylko ją. Wiele osób uważało, że charakter odziedziczyła po ojcu, ale ona się tego nigdy nie dowiedziała. Ojciec zmarł gdy miała pięć lat. Wychowywała ją tylko matka, która ciężko pracowała, żeby jej córce niczego nie brakowało. Była z niej bardzo dumna i wspierała ją na każdym kroku. Dlatego, też nie potestowała gdy córka chciała poznać świat.

Swoim rozklekotanym samochodem dojechała do Warszawy. Zatrzymała się przy tablicy, która dziennie witała kilkadziesiąt tysięcy kierowców, którzy wjeżdżali do miasta. Stała tak przez kilka godzin zastanawiając się co dalej. W strugach deszczu patrzyła na napis WARSZAWA i myślała miasto marzeń. W końcu wsiadła do samochodu a była już godzina trzecia w nocy i wjechała do stolicy nocnego życia. Mijała po drodze światła, przechodnich którzy dopiero gdzieś szli aż w końcu się zatrzymała. Wysiadła z samochodu i poszła szukać noclegu. Dotarła do pensjonatu pod „Złotą różą” i wynajęła pokój – ale tylko na dwa dni. Bo tak naprawdę to nie wiedziała jak długo tutaj zostanie.        

Wstała rano, koło godziny dziesiątej, wzięła prysznic i poszła poznawać miasto. W portfelu miała tylko jakieś drobiazgi ale starczyło na kawę i rogala z czekoladą. Zaczęła jeść podziwiając panoramę miasta. Rozglądała się to w prawo to w lewo a przechodnie się tylko na nią dziwnie patrzyli. Była zafascynowana tym co widzi. Milion osób gdzieś biegnących a ona pośród nich jak by wyłączona na chwilę. Obserwowała i podziwiała. Była zdumiona tym co widzi. Wstała od stolika i włączyła się do tej szalonej gonitwy tylko, że ona nie wiedziała dokąd iść.

Chodziła po mieści i się rozglądała, gdy po chwili zobaczyła ulotkę z napisem poszukujemy tancerek. Sama nie była profesjonalną tancerką ale stwierdziła że zaryzykuje. Zaczęła szukać ulicy na której się mieścił klub. Weszła do środka, i w tym momencie jakaś dziewczyna właśnie tańczyła. Była piękna i poruszała się tak lekko jak motyl. Podziękowali jej i wyczytali kolejne nazwisko. Dziewczyna miała przerażenie w oczach, ale weszła na scenę i gdy tylko zaczęła grać muzyka jej ciało zaczęło  wykonywać genialne ruchy. Wszyscy na nią patrzyli z podziwem. A ona sama w końcu była z siebie dumna. Dostała tą pracę.         

Przed nią pierwszy dzień. Włożyła stare wytarte dżinsy, luźny t-shert  i poszła. Szła ulicą i zastanawiała się jak to będzie. Co się stanie jak wejdzie na scenę. Jak zachowają się ludzie na jej widok. A najbardziej się bała myśli, że nie da sobie rady. Ta myśl ją prześladowała przez cała drogę. Ale postanowiła zaryzykować. Weszła do środka a tam przywitała ją menadżerka lokalu „Pod gwiazdami”. Pomyślała tytułu adekwatny do nowego początku. Rozmawiały długo. Dziewczyna dostawała uwagi jak ma się zachowywać, w co się przebierze i kiedy będzie tańczyć. W lokalu odbywały się także próby na, które musiała się wstawiać.

Występ miał za czterdzieści minut. Poszła więc do garderoby a tam były już inne tancerki. Powiedziały co i jak i wyszły. Było ich tylko dwie. Zaczęła się przygotowywać . Zrobiła sobie mocny makijaż, rozpuściła włosy, przebrała się i wyszła na scenę bo była jej kolej. Tańczyła i tańczyła jakby to trwało wieki a nie dwadzieścia minut. Poruszała się delikatnie i prawie nie stąpała na ziemi. Oglądający ją mieli wrażenie, że zobaczyli zjawisko a nie dziewczynę z małego miasteczka. Nigdy nie przypuszczała, że taniec stanie się jej życiem. Kolejne dni mijały a ona miał ciągle mnóstwo występów. Do lokalu przychodzili artyści, aktorzy a nawet reżyserzy. W końcu dostała propozycję występu w musicalu. Była zachwycona i od razu się zgodziła.

 

 

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy