Reklama

Dziękuję, że nie żyjesz.

 

Radziu zadzwonił do mnie rano ...po pierwsze - nigdy nie dzwonił rano,  a po drugie był dziwnie podekscytowany, co również bardzo mu się rzadko zdarza...Radziu jest raczej wyciszony, słodko spokojny lub melancholijnie przygaszony...ale Radziu nie jest mistykiem jest ... smakoszem trawki...i własnie jego słodka i zadymiona przyjacółka powodowała, że Radziu ma swój wyciszony świat, w którym tworzy-tworzy swoje wizje-obrazy, póżniej je komercjalizuje ... Radziu robi reklamy dla największy, dla największych. Radzia imprezy osnute są dziwnymi historiami, zdarzeniami...a może to tylko mity ?...Od kiedy znam Radzia, a znam Radzia od jakiegoś czasu, wypiliśmy ze soba trochę alkoholu, rozmawiamy dużo, byliśmy razem w dziwnych miejscach osnutych marichuanową bohemom....ale nigdy nic dziwnego, niespodziewanego jeszcze się nie wydarzyło, nic co mogło zwrócić moją uwagę, .. nie jeszcze nic...aż do dzisiejszego wieczoru...cholera...Więc ten spokojny, zrównoważony człowiek zadzwonił do mnie bardzo podekscytowany, czego wcześniej nie  zauważyłem u niego, zaczyna mnie zapraszać na imprezę i  jedocześnie gada jak by nażarł się ekstazy:

Reklama

 

 

- Stary ona będzie, w końcu, po tylu latach.. nie widziałem jej, aż nie mogę się doczekać...musisz ją poznać...- gadał i gadał...jak nakręcony

 

 

- O kim stary mówisz, kto będzie?- zapytałem, ale nie byłem nawet zainteresowany, było wcześnie, było za wcześnie na takie gadanie....ale on ciągnął jak w transie...

 

 

- no ona...ona ...przyjedzie ... po prawie  9 latach nie widzenia jej, przechodzą mnie ciarki po plecach, że ją zobaczę...mówiłem ci o niej...to one, ta dziewczyna  od Jakuba, mówiłem ci wcześniej, że chłopak zginął, a ona go strasznie kochała, myśle że nadal kocha...ale to nieważne..nie dzisiaj ...przejechałem z nią setki kilometrów wrocławskimi tranwajam, wypiliśmy hektolitry alkoholu i zawsze była moim przyjacielem...tu na studiach... na zawsze ....super,  że ją zobaczę ponownie po takim czasie....tobie też się spodoba...mówiłem ci ...musisz ją poznać, to tak jak byś mnie poznał – gadał i gadał, jak nakręcony... po jakimś czasie namówił mnie, chociaż nie miałem chęci dzisiaj nigdzie wychodzić...spotykać sie z jakimiś obcymi kobietami...zabawiać je...opowiadać tym obcym kobietom co robię ...czym sie zajmuję...nie mam ohoty zdawać relacji z mojego życia...które i tak już jest za bardzo spomplikowane jak dla mnie...najgorsze przychodzi jak ktoś mnie rozpozna...czego nie znoszę, bo wtedy – najczęściej kobiety – miżdż się i przestają być sobą....a ja zaczynam jak cholerny robot ...jak bym sobie puścił nagranie, zaczynam nawijać jak z playback-u ...”tak jestem tą osobą..tak z TV czy Radio... tak byłem wczoraj w tv śniadaniowej, a w południe byłem w TVN 24 ....wkurwiają mnie kobiety, które mają mnie w dupie, ale imponuje im to, że jestem kurwa osobą publiczna...nic w tym kurwa fajnego...absolutnie nic..może kiedyś było i wykorzystywałem naiwne, napalone i zdesperowane kobiety, teraz mam to w dupie..wolę spać i budzić się sam w moim własnym łóżku....więc Radziu namówił mnie....i ....

 

 

Była już prawie 9 wieczorem i już prawie wychodziłem, kiedy się pojawiła...mimo, że jej wcześniej na oczy nie widziałem, od razu wiedziałem, że to ona....rozejrzała sie i od razu zauważyła Radzia, który skoczył w jej ramiona...ściskali sie, całowali i wygladali prze- prze- dziwnie...Radziu płakał i ona też...póżniej sie dowiedzaiałem, że chodziło o Kubę... znowu?...po długim czasie uścisków, uniesień, płaczu, lamentu Radziu przedstawił mi swoją przyjacółkę...

 

 

- Mój drogi, jak wcześniej ci wspomniałem ...poznaj...moja dobra przyjacółka...

 

 

- Moja droga- teraz zwrócił sie do niej - jak wcześniej ci nic nie mówiłem, bo nie wiedziałem, że on będzie i czy da się namówić...poznaj ...mój przyjaciel...

 

 

 

 

 

Po tej osobliwej zapowiedzi, zniknął, rozpłynął się ... Radziu wiedzał co robi, zostawił nas samych sobie...i chyba wiem czemu...Radziu zna się na ludziach, wszyscy wokół mówią, że on, wie jak dobierać obcych sobie ludzi w  pary...ktoś kiedyś wspomniał , że on zna się na miedzyludzkiej chemi?...nie wiem, co planował mój drogi przyjaciel, ale trafił w dziesiątkę z tą tajemniczą znajomą... bo ona nie miała pojęcia kim jestem, co robię, czym się zajmuję, nie kleiła tego...byłem dla niej tylko facetem, znajomym Radzia...

 

 

Była bardzo zdenerwowan na początku, ale po czasie,  w trakcie rozmowy zaczynało się czuć, że się rozlużnia i relaksuje, póżniej była już chyba kompletnie sobą...uśmiechała się marszcząc nos jak ...królik...piła mochito i paczyła sie  w moje oczy, tak głęboka jak by chciała przefiltrować moje myśli,  umysł i moje ciało...ja też patrzyłem sie jej głęboko w oczy...ma śliczne oczy...brązowe...i zauważyłem, że ma siwe włos na prawej skroni , co czyni ją jeszcze bardziej autentyczną, o czym wcześniej wspomniał Radziu....

 

 

Impreza się skończyła, ale my tego nie zauważyliśmy, nadal rozmawialiśmy, rozmawiałem z nią jak bym znał ją od wielu dobrych lat?...coś się stało...coś się zaczynało, coś czemu nie chciałem stanąć na drodze, mój zdrowy rozsądek również się gdzieś rozpłynął, nie miałem chęci o tym myśleć i zastanawiać się, czy cholera analizować (analizuję ciągle, całe moje życie ostatnio to analiza, kurwa ... rynku, giełdy i tego całego gówna...)...stwierdziłem niech się dzieje co chce, mam to w dupie...przecież nawet ekonomista z cholernego banku też może być kurwa spontaniczny...tak?...miałem chęć być z nią tej nocy...i tak też sie cholera stało...złapała mnie mocno za rękę i  przeprowadziła przez cały rynek, przecieliśmy Plac Solny...zaczęliśmy iść szybko, szybko, coraz szybciej... dopero przy biblotece uniwersyteckiej  zwolniła ...spojrzała mi się ponownie w oczy, jak by chciała potwierdzenia od mnie, że się zgadzam, że zgadzam się na wszystko...ponownie złapała mnie za rękę...przeszliśmy na druga stronę ulicy, na druga stronę Kazimierza Wielkiego... weszła do sklepu nocnego, zapłaciła za przezerwatywy, kasjer- sprzedawca powiedział „powodzenia”, a ona skrępowana odpowiedziała mu...

 

 

-  dziękuję...

 

 

Nie wiem kiedy i jak lub co to był za hotel, ale staliśmy naprzeciwko siebie  w jej pokoju...przyciągnąłem ją do siebie i zacząłem całowć...czułem jej wargi, czułem słonawy smak jej skóry na policzkach...całowałem jej usta, szyję, która pachniala czymś nieokreślonym, to był tak ponętny zapach, którego nie mogłem  i nie potrafiłem zidentyfikować,.. rozpoznać, aż mnie to doprowadzało do wściekłości i jakiejś niemocy, był seksie. Poczułem jak mój penis rośnie w siłę...przestałem się kontrolować...wiedziałem, że nie mam wpływu na nic, a już na pewno staciłem kontrolę nad „Nim”...Rozebrałem ją...złapałem za rekę, pocałowałem w nadgarstek i dopiero wtedy zauważyłem , że jest okaleczony, ma na nim blizny, duże blizny, każda równoległa do każdej...ale to teraz nie ma znaczenia i póżniej również...  i poprowadziłem pod prysznic, letni strumień zwilżał nasze ciała...całowałem jej szyję, dotykałem piersi, pełnych cudownych, naturalanych persi – a nie jakieś liche coś lub plastikowe gówno, co się coraz częściej zdarza...całowałem szyję, kark, plecy..złapałem ją za pupę i uniosłem delikatnie, ona oplątałam nogi wokół mojego pasa, wszedłem w nią i ...urwało mi beret, tak urwało mi beret...tyle powiem...póżniej nie wiem jak,ale leżałem z nią w łożku, czułem pod nogami miękką pościel, pieściłem ją, całowałem całe ciało, włożyłem w nią palce...rozlużniła się ...wszedłem w nią ponownie...i znowu urwało mi beret. Bo to nie był tylko seks, to było ....kurwa sam nie wiem co,  to kurwa było...

 

 

Poranek...bałem sie co zobaczę , leżałem do niej tyłem... ale poczułem, że ona dotyka moich pleców, głaskała mnie po plecach, głaskala mnie...jakie to miłe , jak milo...” rób to jeszcze” pomyślałem i tak, też sie stało... w pewnym momencie odwróciłem się w jej stronę i zobaczyłem różową buzie, miała zamknięte oczy, nagle je otworzyła ...jej oczy nadal były brązowe, uśmiechnęła się do mnie, zmarszczyła nos, znow wygłądała jak... królik... "kurwa czemu ma taką uroczą twarz"- pomyślałem...kurwa ona jest urocza...przytuliłem się do niej, a ona do mnie, założyla nogę na moje biodro...wtedy ją pokochałem, pokochałem ją całą, za to, że jest taka cudowna, delikatna, nieskrępowana ...pocałowałem ją i zaczęlismy znów sie kochać, jej ciało, piersi , burza kręconych włosów...jej ręcę i okaleczone nadgarstki, które nie mają dla mnie żadnego znaczenia, nie przeszkadzają mi ...ona jeśli kocha, to kocha naprawdę, bez granic....

 

 

Piątek w pracy był staszny myslałem tylko o niej, chciałem być tylko z nią..teraz rozumiałem dlaczego Radziu mówił o niej takie dobre rzeczy...Mówił, że ona jest cudowna i kochała/kocha strasznie Jakuba, ale on odszedł...umarł...a mnie złapało dziwne uczucie, byłem wdzięczny losowi, byłem wdzięczny ,że jego już nie ma, a ona może teraz być moja...w sobotę ponownie ją zabaczyłem,  i w niedziele rano również...chcę z nią być,  tego jestem pewny, ale czy one chce być ze mna?...Przyjechałem do niej ...odwiedziłem w Edinburghu, byl piątek, był ciepły i duszny lipcowy wieczór, a ona czekała na mnie w sukience ...wyglądała cudnie...uśmiechnęła się  i znowu zobaczyłem jej brązowe oczy,  miłe brązowe oczy...kocham ją i chce z nią być ...kiedy jej to powiedziałem ona ...ona spojrzała się na mnie, patrzyła mi się głęboko w oczy, głęboko w oczy i pocałowała mnie...powiedziała  cicho do mojego ucha, że kocha mnie bardzo, kocha mnie również....jestem w samolocie i wracam do Polski, a ona jest tam ...na wyspach...kocham ją i nie mogę się doczekać naszego następnego spotkania, nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę ją ponownie...kocham cię...kocham cię  bardzo moja dziewczynko...i Jakub..Jakub...stary... sorry, ale ona jest teraz moja ...dziękuję, że nie żyjesz ....

 

 

 

 

 

Napisz, co myślisz lub zatwittuj @mreno_r

 

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy