Reklama

„Jestem singielką z wyboru”

Feminizm- czy na pewno?

Feminizm- czy na pewno?

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wizerunek singielki uległ w ostatnich czasach dosyć dużej zmianie. To, co kiedyś oznaczało „bycie starą panna” nagle stało się „trendy, nowoczesne”, wręcz nawet „ambitne”. Ambitne? Tak dokładnie, kobiety chcą być silne, chcą same sobie udowodnić, że są samowystarczalne i ze wszystkim sobie radzą.  Niestety bardzo mało kobiet zauważa, że właśnie w tym tkwi jeden wielki paradoks. Mówiąc „nie potrzebuję mężczyzny, jestem samowystarczalna” tak naprawdę potwierdzają pewien często panujący stereotyp, że to facet jest jednak tą silniejszą płcią. Nie słyszałam jeszcze mężczyzny, który obnosi się z tym, że się sam utrzymuje i sam sobie radzi ze wszystkim. Dlaczego więc wciąż kobiety tak afiszują się ze swoją samodzielnością i zaradnością?

Reklama

Kobieta chce sobie i innym udowodnić, że sobie radzi ze wszystkim. Ze wszystkim, to znaczy, z czym sobie nowoczesna singielka radzi? Z pracą – owszem z czegoś trzeba żyć. Ale co poza tym? Podróże - jak najbardziej, ale z koleżankami z klubu singielek, w którym się nawzajem wspierają. Weekend - impreza, trzeba przecież jakoś odreagować od tego ciężkiego tygodnia, w którym znów udowodniłam, jaka to jestem ambitna. Miejsce - oczywiście najmodniejsze kluby stolicy, sama nie wiem czy tak naprawdę lubię tam chodzić, ale przecież taki jest mój nowoczesny styl. Po imprezie - zobaczy się, albo wrócę sama albo z kimś. Rano- wspólne śniadanie albo i samotne. Ale jedno jest pewne, w niedziele wieczorem usnę znów sama. Zakupy, teatr, kino, drinki, gale, konferencje, „spędzanie czasu ze znajomymi”, rozmowy, plotki, kosmetyczki… Generalnie można sobie tak ułożyć tygodnie i miesiące, że nie ma czasu na refleksję. Bo i po co, to przecież może zranić.

Czy jest naprawdę tak, że jest to kobieta niezależna, pewna siebie, ambitna business woman?  I przede wszystkim, co ma jedno wspólnego z drugim - tzn. singielka i ambitna kobieta.  Czy kobieta będąca w związku partnerskim, zbudowanym na wspólnych celach, zaufaniu i pewnej dawce wolności nie jest już w dzisiejszych czasach trendy?

Nie mówię, że kobieta powinna być z kimś, tylko po to żeby mieć związek. Ani, że powinna na siłę szukać. Wręcz przeciwnie, kobieta musi znać swoją wartość, musi wiedzieć, kim chce być, i z kim chce żyć. Współczesna kobieta powinna mieć wysokie wymagania wobec siebie i mężczyzny. Ale przestańmy iść za tak modnym ostatnio ruchem feministycznym, za kobietami, które po prostu nie chcą lub nie potrafią być z kimś.

 

 

 

 

 

 

O co walczy taka współczesna feministka? O wolność, równouprawnienie - po co walczyć w ogóle o rzeczy normalne i powszechne? I gdzie chcemy dojść z takim równouprawnieniem? Czy chcemy naprawdę chodzić w domu z młotkiem i wbijać gwoździe w ściany? A mężczyzna ma wybierać kolor farby do tych ścian. Dopóki nam to sprawia przyjemność, to owszem możemy wbijać gwoździe i skoro facet ma dobre poczucie aranżacji wnętrz to niech wybiera kolor farby. Ale nie próbujmy zmieniać pewnego naturalnego przebiegu rzeczy w imię równouprawnienia i feminizmu.  Bądźmy silne, ale bądźmy też (lub przedewszystkim) rozsądne.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy