Reklama

Jesteś jak fosgen! Dusisz, ale nie do końca

- Otworzył się Word. Wcisnęłam Claps Lock. Wyskoczył akapit - relacjonuję. - Czy naprawdę chcesz to zrobić? Czy naprawdę chcesz „upublicznić” uczucia? - Tak. Tego właśnie potrzebuję - odpowiada Weronika. Zapraszam na wywiad z człowiekiem zakochanym.

- Otworzył się Word. Wcisnęłam Claps Lock. Wyskoczył akapit - relacjonuję. - Czy naprawdę chcesz to zrobić? Czy naprawdę chcesz „upublicznić” uczucia? - Tak. Tego właśnie potrzebuję - odpowiada Weronika. Zapraszam na wywiad z człowiekiem zakochanym.

Weronika. Ciemne włosy i zielone oczy.

- Nie zielone, szare - poprawia.

- Ok., mówię.

Weronika. Ciemne włosy, szare oczy, blade policzki, czerwone usta.

- Moje policzki płoną na widok jego. Oczy stają się od namiaru piękna zielone, usta z przestrachu sine, a włosy - zepsute od zbyt częstego poprawiania. Wnętrze się pali, ale organizm próbuje zachować spokój. Rozsądek każe sercu przestać bić, każe mu nie bić tak szybko. Skutki są różne. Rozpromieniony uśmiech często zmienia się w płacz.

Reklama

Weronika. Policzki płonące i blade. Włosy, oczy, usta - kolorowe.

68% pytanych przeze mnie osób przyznało się do zakochania. Ponad połowę tej liczby stanowią kobiety.

Powiedz… Co teraz czujesz?

[cisza]

Nie traktuj mnie jak osoby chorej.

Ok., przepraszam.

Chociaż… Właściwie miłość to jest choroba!

Biała karta. O, już nie jest biała. Coś napisałam. To źle? To źle, że kolejne zdanie rozpoczynam od Twojego imienia? (Przecież nie zaczęłam!)

[Nie odpowiadam. Boję się, że znowu powiem coś nie tak. Nie znam się na tych sprawach. Jestem tylko szarą reporterką.]

[Cisza.

Weronika przymknęła powieki.]

Dlaczego tak sądzisz?

[Znowu cisza. Czy wszystkim zakochanym ten wyraz nie przeszkadza?]

Paraliżuje i niszczy od środka. Daje siłę i nigdy nie zabija. Miłość jest zła.

[Dlaczego kochasz, przeszło mi przez myśl. Pół sekundy i bym to powiedziała. Przypomniała mi się jednak jakaś piosenka i przypomniałam sobie, że miłości nie da się odrzucić od tak.]

Czasami chciałabym… się odkochać.

Czasami?

Miłość daje siłę. Zmusza do uśmiechu w pochmurne dni.

Niszczy od środka.

Niszczy i mówi: „żyj!”. Słodkie, banalne cierpienie. Czasami zastanawiam się nad tym, czy można to nazwać cierpieniem. Cierpienie to coś, co boli fizycznie, a nie… Siedemnastoletnia miłość może być śmieszna.

Znów spisywałeś z matmy…

Niekoniecznie…

Nie jest śmieszna. Miłość wcale nie jest śmieszna. Nie są śmieszne kubki z napisem „love”, koszulki z serduszkami ani banalny wręcz rysunek splecionych dłoni pod stwierdzeniem „na zawsze”. Nie jest śmieszne cierpienie ani to niejednokrotnie przeklinane uczucie „przecież ja go kocham”. Nie jest śmieszne to, że on jest bogiem, a Ty jego niewolnicą.

Zajmujesz 90% mojego mózgu.

Powiedz mi, kiedy się zakochałaś?

Nie pamiętam.

Nie pamiętasz, bo… nie chcesz pamiętać?

Zakochałam się zimą. Padał śnieg i było bardzo zimno. Mróz minus dwadzieścia stopni.

A podobno najczęściej kochamy wiosną i latem…

Ta miłość jest inna.

Inna?

Silniejsza. Prawdziwsza, delikatniejsza, subtelniejsza wrażliwsza… Banalniejsza.

W ogóle mnie nie obchodzisz!

Co czujesz, kiedy go widzisz?

Serce wali mi jak młotem. Czuję się, jakbym miała za chwilę zemdleć.

Zawsze?

Właściwie tak. Objawy się powtarzają. Zawroty głowy, przyśpieszone bicie serca, poczucie, że zaraz nastąpi zawał, szukanie czegoś, czym można byłoby zająć oczy, przyśpieszony krok, czasami - uśmiech. Ale za każdym razem wydaje się, jakby było… inaczej, dojrzalej.

Lubisz go widywać?

Nie znoszę!

Unikasz go?

Nie… Tak… Nie wiem! Kiedyś unikałam. Kiedy on był na parterze, ja - na drugim piętrze. Znałam na pamięć jego plan i dostosowywałam swoje wędrówki tak, by nigdy go nie widywać. Szybko z tym skończyłam, bo zgodnie z zasadą „im bardziej unikasz, tym częściej spotykasz” ciągle musiałam znosić jego obecność. Gdy wiem, że go nie spotkam, nie chce mi się iść do szkoły, ale kiedy go widzę - paraliżuje mnie strach.

Mówię do Ciebie drukowanymi literami. A Ty nadal nie rozumiesz…

Strach przed nim?

Nie wiem. Strach przed tym, że kiedyś mnie zauważy? Strach, że się domyśli? Bojaźń przed odsłonięciem wad przed człowiekiem, który ich nie ma?

Dlaczego zgodziłaś się na wywiad?

Chcę zamanifestować. Uwidocznić swoje uczucia.

Po co chcesz to zrobić?

Nie wiem. Chyba ze względu na swoje ego. Tak, jestem zawziętą egoistką. Najchętniej przez cały czas mówiłabym o nim. Po „manifestacji” czuję się lepiej.

Jest Ci lżej?

Powiedzmy.

Czekam na Ciebie w Hadesie o siedemnastej.

Wybrałaś zmienione imię.

On się nie może o tym dowiedzieć! Ja nie zasługuję na to, żeby go kochać.

Rozmawiałaś z nim kiedykolwiek?

Nie.

Bo Ty potrafisz mówić bez słów!

Nie chcesz tego zmienić?

Prawa komora serca krzyczy: „o niczym innym nie marzę, chcę go poznać! Oddałabym wszystko, by być jego koleżanką i by móc rozmawiać z nim o pogodzie”. Po chwili włącza się lewa komora, która nie jest już tak optymistyczna: „chcesz rozmawiać z ideałem? Ty? Przejrzałam jakieś konwekcje, pakty, deklaracje. Człowiek nie ma prawa do miłości.

Czy wcześniej byłaś w kimś… aż tak zakochana?

Aż tak? Nigdy.

A czy wiedząc, jakie są konsekwencje zakochania, zwróciłabyś na niego uwagę jeszcze raz?

(śmiech) To nie zależało ode mnie. Wcale nie chciałam tej miłości. Wiadomo, że najkorzystniej byłoby się zająć samą nauką, przyjaciółmi, rodziną, a nie… Myślę, że tak. On mnie ubogaca.

Nawet go nie znasz…

Nie szkodzi. Dzięki temu (a może - przez to), że nigdy z nim nie rozmawiałam powstał w mojej głowie mit chłopaka, mężczyzny idealnego. On jest dla mnie bogiem, nadczłowiekiem, aniołem, ideałem! Wiem, że X, którego widuję w szkole czasami nadużywa alkoholu, że pali… Wstydzę się za niego. „Faktycznie, wstawiony był”. Kocham uosobienie nieskazitelności, które po X odziedziczyło tylko wygląd.

To tylko robot z urwaną rączką.

Uważasz, że są dwa X-y?

Dokładnie tak! Kocham tego idealnego!

Wcale nie istniejesz!

Więc, w jaki sposób ten, którego spotykasz w szkole ubogaca Twoją duszę?

X nie wie nic o moim lapidarium, o listach, które piszę, nie wie nic o wierszach, o ściśle tajnych, „duchowych” rozmowach z najwierniejszą przyjaciółką… Często piszę, że X na mnie nie zasługuje…

Mówisz, że go kochasz… Nie uważasz, że nadużywasz słowa „kocham”?

Kiedyś tak myślałam. Śmiałam się z tego dziecinnego zauroczenia i myślałam, że minie bardzo szybko. Tak, nadużywam. To nie jest miłość. To jest coś… Nawet nie wiem jak to nazwać! Nie ma takiego słowa. To jest złe, toksyczne, to niszczy.

Nie pytaj mnie czy istnieje miłość.

Próbowałaś z tym skończyć?

Myślę, że chcę zapomnieć.

Ale pamiętam.

Wiele razy! Obiecywałam sobie, że już nie będę pisała i myślała o nim. Nie pisałam, więc o niczym. Wcale. Opuszczone, niezapisane kartki starego pamiętnika to licznik dni, w ciągu, których miałam zapomnieć. Nie pisałam, ale myślałam cały czas. Próbowałam się czymś zająć, nawet pomagało, ale nie na trwałe. A potem był dzwonek, godzina ósma i on. Koło się zamyka.

Chyba trzeba dalej iść…

Ucieka marionetka.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama