Reklama

... lato z ptakami odchodzi, wiatr plącze liście ...

…Lato z ptakami odchodzi, wiatr plącze liście warkocze …

…Lato z ptakami odchodzi, wiatr plącze liście  warkocze …

To było wspaniałe lato, lato czerwone od pelargonii, pachnące pomidorami, lato o smaku soczystych , słodkich malin. To było kolejne lato w mieście, ale jakże wspaniałe.

Tego lata znów straciłam pracę i rozum, odzyskałam wolność, niezależność i nowych klientów, dzięki którym zapewnię rodzinie finansową stabilizację, a  sobie psychiczną równowagę, której tak naprawdę od dawna potrzebuję.

Nie często zwierzam się – czytaj straszę - moich najbliższych, ale takiej właśnie niezależności i równowagi trzeba mi było.

Reklama

Nie jestem typem „pracownika” podporządkowanego jednej pracy w godzinach „ od … do  …”

Podporządkowanego swojemu szefowi, przecież zawsze wiem lepiej i nie boję się o tym mówić …

Chyba tym razem naprawdę odetchnęłam z ulgą, tym razem naprawdę za dużo powiedziałam …

Po powrocie z LITWY, o której już pisałam, rozkoszowałam się urokami lata w mieście, bo ono naprawdę może mieć swój urok…

… nawet tu … na balkonie trzeciego, ostatniego piętra bloku na Polaczka …

 Budzi nas wschód słońca, soczysty, jasny i promienny…

Wtulam się w mojego męża, zakrywam oczy kołdrą… jeszcze trzy minuty …

 Leniwie wysuwam lewą nogę spod kołdry, potem prawą, kiedy  tak siedzę na łóżku, już wiem na pewno, że muszę wstać, więc czy warto było tę drugą nogę wystawiać?

Każdy ranek zaczyna się tak samo, dopóki nie wejdę pod prysznic, a później nie poczuję aromatu kawy, parzonej w kuchni przez to moje szczęście…

 Życie nabiera sensu.

A później już kolejność codzienna :

Praca, zakupy, dom, …. Moje odprężenie – mój taras, balkon, moje rośliny, moje lato w mieście…

Wróci znów za rok niecały, pozwoli mi nie zamykać drzwi balkonu na noc, pozwoli mi gołymi stopami chodzić po balkonie zlanym ciepłą wodą ociekającą z  pelargonii …

Każdy taki wieczór, kiedy podlewałam swoje rośliny wsłuchana w nocny koncert ptaków, dawał mi poczucie swobody, wolności i wiary w beztroskie życie…

Nie  potrafimy być beztroscy, budzić się z radością i zasypiać wtuleni w siebie i dobrze spędzony, leniwy dzień…

A moje lato takie właśnie było, lato w mieście, pełnym gwaru, bieganiny, lato w pracy…

Potrafiłam tego lata, w środku dnia pójść do fryzjera, a potem „ cała piękna „ zaciągnąć męża na pizzę i piwo… a była zaledwie 13, gorąc lał się z nieba, a  mnie nie chciało się odebrać telefonu, który w torebce dzwonił , i dzwonił i dzwonił, jakby „ chciał, żeby ktoś go odebrał …”

Moje leniwe lato w mieście…

Litwa pokazała mi jak być szczęśliwą, jak pracować dla siebie , nie dla pieniędzy, jak kochać, pomimo zawodu, jak być sobą, pomimo oczekiwań innych…

Lato leniwe, pachnące pomidorami hodowanymi na balkonie, o smaku słodkich malin przyniesionych z targu, w kolorze moich pelargonii, było latem radosnym, spędzonym z uśmiechem, od powrotu z Litwy, było latem, które pozwoliło mi dojrzeć do wielu decyzji, było latem, którego mi trzeba było…

„ Jesień bywa smutna, bowiem lata często szkoda… „

Nie mnie, czekam na kolejne lato w mieście, co przyniesie?

Nie wiem,

Dlatego warto czekać,

Kolejne pory roku pozwolą zapewne o sobie napisać .

 

 

 

 

 

 

 

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy