Reklama

Modliszka do wynajęcia...

Młoda, atrakcyjna, inteligentna studentka pozna mężczyznę z "klasą", który mógłby wesprzeć ją finansowo w zamian za miło spędzone "chwile"... itd. Oto coraz powszechniejsza forma prostytucji - prostytucji VIP - sponsoring.

Młoda, atrakcyjna, inteligentna studentka pozna mężczyznę z "klasą", który mógłby wesprzeć ją finansowo w zamian za miło spędzone "chwile"... itd. Oto coraz powszechniejsza forma prostytucji - prostytucji VIP - sponsoring.

 

Ogłoszeń tego typu w Internecie jest mnóstwo, ale absolutnie żadna z kobiet chętnych na układ 'sponsoringowy' nie pozwoli nazwać się prostytutką. A dlaczego? Twierdzą one, że prostytutki to przy drogach, w klubach nocnych, głupie, niedbające o higienę, mogą roznosić choroby... One są inne: inteligentne, zadbane, z pasjami, aspiracjami, z aktualnymi badaniami na obecność wirusa... a robią 'to' nie z obleśnymi klientami 'burdeli', a z dżentelmenami, którzy rozumieją ich duże potrzeby finansowe... No jasne, bo lepiej być studentką w najnowszych 'lauboutin-ach', wynajmować ekskluzywne mieszkanie, chodzić na kilka kursów językowych, jadać w najdroższych restauracjach, podróżować po świecie... niż mieszkać w akademiku, stołować się w przyuczelnianej jadłodajni, dorabiać w 'mak dołku', żeby kupić sobie kilka łaszków na przecenie i zarobić na opłacenie 'firsta', a jak się uda trochę zaoszczędzić to starczy na krótki wypad ze znajomymi pod namiot. Wybór jest prosty, albo skromnie i nudno z mężczyzną, który Ciebie szanuje, albo w przepychu i zabawie z facetami, którzy Cię kupują...

Reklama

 

 

Po głośnych "Galeriankach", powstał równie kontrowersyjny film pt. "Sponsoring", który już niebawem w kinach. Zastanawiam się jak zostanie w nim przedstawiony temat prostytucji wśród studentek, cierpliwie poczekam...

 

 

Chciałabym przedstawić Wam moje spostrzeżenia na temat transakcji sponsorowanych. W ubiegłym roku jedna z moich znajomych koleżanek, przyznała się do układu z mężczyzną, który nie skąpi jej kasy na wszelkie zachcianki, w zamian za trzy do czterech nocy w miesiącu, ma ona wszystko czego zapragnie, spokojnie sobie studiuje i nie martwi się o jutro. Nie była to moja przyjaciółka, więc nie wtajemniczyłam się w szczegóły jej 'pasjonujących' przeżyć, ale temat poruszył we mnie dużo negatywnych emocji. Pomyślałam: 'jak jej nie wstyd dawać się wykorzystywać podstarzałemu bogaczowi, w zamian za korzyści finansowe', toż to nic innego jak prostytucja! Zaczęłam szukać w necie coś na temat sponsoringu, od stron z ogłoszeniami, aż się roiło, każda osoba zainteresowana wejściem w wiadomy układ, pozostawia adres mailowy, więc o kontakt nie trudno. Jestem osobą niesłychanie dociekliwą, a mój zmysł psychologiczny nakazał mi wgłębić się w temat. Postanowiłam 'pokorespondować' z kobietami i mężczyznami z ogłoszeń, zadając im pytanie, czym się kierują wchodząc w takie relacje? Ku mojemu zdumieniu okazało się, że to kobiety są bardziej bezwzględne w takich 'związkach', one traktują swoje ciało jako kartę przetargową, pozbawione są jakichkolwiek skrupułów, gdy tylko wyczują dużą kasę, nie liczą się żadne konwenanse. One nie są naiwne niczym "Pretty woman", nie czekają na księcia z bajki, który odmieni ich smutny los. To są kobiety bardzo inteligentne, doskonale wiedzą czego chcą, nie pragną miłości, czy romansu, który mógłby złamać im serce, tu liczą się wygody, pieniądze i to niemałe (nawet do kilkunastu tysięcy miesięcznie).

 

 

A mężczyźni? Co tą są za faceci? I tu zaczyna się profil rzeka... większość z nich to biznesmeni w wieku po czterdziestce do sześćdziesiątki. Jak mniemam swoich majątków dorobili się w latach dziewięćdziesiątych, czyli albo są inteligentni, wykształceni i w dobrym momencie rozkręcili własną firmę, albo są to faceci po podstawówce, którzy znaleźli się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie - typ 'Nikosia Dyzmy'. Oczywiście jest coś co ich łączy: wielkie pieniądze, prestiż i andropauza - męska menopauza. Więc aby się dowartościować, podbudować swoje męskie ego, szukają młodych dziewczyn, koniecznie inteligentnych z którymi można porozmawiać na szersze tematy, niż nowinki z portali plotkarskich, które w drogiej restauracji będą potrafiły zachować się elegancko, a i najważniejsze spełnią wszystkie erotyczne fantazje, za co płacą ekstra. W tym momencie nasuwa mi się mała dygresja: podobno kobiety bardzo często udają orgazm, aby dowartościować mężczyznę, a więc ciekawe czy w przypadku kobiet, których zadaniem jest zadowolić sponsora, jakość wykrzyczanych emocji zależy od kwoty zapłaconych pieniędzy?...

 

 

Pewnie większość środowisk feministycznych zlinczuje mnie za stwierdzenie, że to sponsorzy żyją w błędzie w takim związku. Przytoczę tu pewien cytat mężczyzny do którego napisałam maila z pytaniem: czym się kieruje wchodząc w relacje sponsorowane z kobietami? Mianowicie odpisał mi, że: "Dla faceta w jego wieku 'przebzykanie' setki kobiet i dziewcząt to czysta przyjemność". - Oburzające prawda? Ale nie zraziło mnie to, a wręcz przeciwnie ten tekst posłużył mi do korespondencji z innymi mężczyznami, gdyż cytując słowa 'portalowego kolegi' zapytałam ich co o tym sądzą. Jeden z 'zapytanych' odpisał mi: "że cytowany facet to frajer i powinien się zastanowić, czy to przypadkiem on nie jest 'wybzykiwany' z kasy".

 

 

Tak, coś w tym jest, bo przecież te kobiety nie zmuszają się do tego, a z pełną świadomością traktują to jako dobry biznes. Przez łóżko wchodzą w świat nieosiągalny, pełen ekskluzywnych miejsc, wykwintnego jedzenia, zapachu luksusu... taki świat pociąga i wciąga - uzależnia. Do dobrobytu łatwo się przyzwyczaić, gorzej wrócić do szarej rzeczywistości... tylko trzeba pamiętać, że termin przydatności w tym 'biznesie' szybko się kończy.

 

 

Mam nadzieje, że mój artykuł zachęci Was do dyskusji na temat kobiet, które mają sponsorów, czyli mężczyzn z 'klasą', a raczej z kasą...

 

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy