Reklama

Mulan-kobieta w męskim mieście.

Jak być kobietą w spodniach? Jak wrzucić szpilki do pudla?

Jak być kobietą w spodniach? Jak wrzucić szpilki do pudla?

 

Biegnę w sukience letniej, w szpilkach wysokich. Przez mój Kraków biegnę. Usta czerwone kuszą przechodniów, długie kolczyki wiatrem się bawią. Jak Cerrie Bradshaw, z torbą pełna zakupów, pachnę , uśmiecham się, wyglądam. Zabójczo- naprawdę!

 

 

Wieczorem zaś, po nocy pełnej szaleństw, zasypiam u boku faceta, który postawił mi najlepszy cosmopolitan.

 

 

Akurat...

 

 

Biegnę w sukience letniej a skutki tego poznaje za rogiem. Na Karmelickiej znów rozkopane, i wszędzie widzę nieszczególnie modny w tym sezonie brud.

Reklama

 

 

„ej lala!”- słyszę z okopu wojennego pod stopami. Niestety tym razem to nie fantastyczny oficer walczący z kostką brukową i kanalizacją ale pan, dość przeciętny, w kasku pomarańczowym. Z tym papierosem niestety też nie wygląda jak Ryan Reynolds. Za to dobrze mu w tym pomarańczowym. Pasuje jak ulał- uwaga omijać!

 

 

Idę dalej! Usta me czerwone kuszą przechodniów. Zmysłowo nimi poruszam i uśmiecham się do sobowtóra Brada Pitta. On też się uśmiecha co mnie nie dziwi. W końcu wyglądam świetnie, a co!

 

 

Z miną zwycięscy wsiadam do 8 i każdy wie, ze jestem kobieta sukcesu. Ja się uśmiecham i świat się uśmiecha. Przeglądam się w szybie...hmm świat się uśmiecha i ja się uśmiecham z piękna purpurą między zębami. Cholera, nie chce zjeść! Wiedziałam że Rimmel ma dobre szminki. Szkoda , że aż tak. Panu Pittowi chyba podziękujemy. Grunt , ze ten w pomarańczowym mnie docenił. Zawsze coś.

 

 

Torba zakupów ciężka, a jestem za młoda by łudzić się ,że ktoś ustąpi mi miejsca. Chyba pierwszy raz w życiu pragnę mieć w matryce 60+ i II grupę inwalidzką. Może załapałabym się na to miejsce z krzyżykiem.

 

 

Cholera jasna po co ja kupowałam 12 centymetrowe narzędzie tortur z metką Venezi? A tak, miałam na nie złapać męża na weselu kuzynki. Męża nie ma, a buty zostały. Wolałabym na odwrót, ale co poradzę? Złośliwość rzeczy martwych.

 

 

Stoje więc jak kaczka w tym tramwaju- komorze gazowej, klnę pod nosem srogo. Nawet jakąś k...umiem po szwedzku,- to sobie używam między narodowo. A co, kobieta wykształcona ze mnie, światowa!

 

 

Zbliża się wieczor, więc wchodzę do klubu . Może choć ostatnia część dnia potoczy się dobrze. Parkiet, drink, parkiet, drink. Po 2 takich rundkach tańczę znakomicie, to nic że oczko w rajstopach , to nic że loków już nie mam. Po 3 poznaję pana , nawet ładny całkiem. Po polsku mowa mi idzie średnio, więc jako poliglotka i ambasadorka absoluta mówię już w 5 językach. Chyba mnie rozumie, bo się uśmiecha.

 

 

Po 20 minutach czuje ,że mam dość. Jadę do domu. Zasypiam z mężczyzną. Przystojny , chyba Amerykanin. I nawet lekarz! Dr House czy jakoś tak.

 

 

Z rana wstaję niepewnie. Kawę wypijam i analizuje. Chyba jednak w Krakowie nie opłaca się być kobietą. Ubieram spodnie, a szpilki odkładam do pudla. Dam kuzynce po ślubie. Ona już nie musi szukać męża, to może jej się chociaż przydadzą. Na nogach mam trampki, a włosy w kucyk upięte. Odpalam papierosa. Dziś zakupy zamówię do domu.

 

 

Przed wyjściem przypinam miecz swój do paska i idę walczyć ze światem. Faceci maja lepiej!

 

 

 

 

 

 

 

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy