Reklama

Opowiadanie "Pewnego dnia"

CZASem nie dostrzegamy tego, co najważniejsze. Żyjemy, zmagamy sie z szarą rzeczywistością. Jednak życie jest drogocennym darem, czasem warto się zatrzymać, spojrzeć , przemyśleć ...I zyć dalej, jednak pełniej, radośniej.

CZASem nie dostrzegamy tego, co najważniejsze. Żyjemy, zmagamy sie z szarą rzeczywistością. Jednak życie jest drogocennym darem, czasem warto się zatrzymać, spojrzeć , przemyśleć ...I zyć dalej, jednak pełniej, radośniej.

Stała przed oknem, delikatnie dotykała subtelnego materiału firanki. Patrzyła przed siebie i słuchała bulgotania wody w garnku, w którym gotowały się młode ziemniaki- On je uwielbiał. Wiedziała, że zaraz musi zawołać syna na obiad. Gdzie, gdzie on jest- myślała nerwowo. Miał już osiem lat…Osiem lat…Kiedy to minęło, kiedy on tak dorósł? Przecież niedawno to ona była małą dziewczynką, która pasjonowała się lalkami Barbie i Michaelem Jacksonem.
Z  zażartym tchem śledziła jego losy w młodzieżowym Bravo. Teraz jego już nie było, a muzyką interesował się już jej syn. Nagle usłyszała energiczne kroki na schodach. Drzwi się otworzyły, a ona usłyszała jego szybko oddech.
-Pić. Chce mi się bardzo pić- powiedział głośno spragniony.

Reklama

Otworzyła lodówkę i nalała mu mineralnej. Kiedy szybko wypił napój, spojrzał na nią i powiedział już ciszej, spokojniej.
-Mamo, może dziś porysujemy razem? Tak? Albo poukładamy te nowe puzzle, które wygrałem w konkursie plastycznym?- dopytywał.

Miała już powiedzieć „nie”, ale ugryzła się w język. Przecież postanowiła, że w wakacje zmieni coś w sobie, w swoim życiu. To był jej CZAS. Wiedziała, że właśnie teraz musi odważyć się na podjęcie ważnych decyzji.

- Dobrze. Oczywiście synku. Po obiedzie będziemy tworzyć, co tylko Twoja dusza zapragnie- uśmiechnęła się szeroko i przytuliła już całkiem wysokiego i barczystego chłopca. Sięgał jej do ramienia- uwielbiała patrzeć, jak każdego dnia robi się coraz wyższy i wyższy. CZAS- nieubłaganie parł do przodu, a ona jakby tego nie dostrzegała. Niby nic się nie zmieniało, niby Ona wciąż była taka sama…

Ale czy potrafiła dysponować tym, co ofiarowało jej Życie- CZASEM? Często przychodziła zmęczona z pracy, gotowała obiad, sprzątała, przygotowywała nowe projekty do pracy. Robiła to, co uważała za najwazniejsze. Czuła się spokojna, wiedziała, że wszystko kontroluje. Jednak pamięta ten dzień, kiedy jej syn wrócił ze szkoły smutny
i przygnębiony. Powiedział, że dostał uwagę, bo nie zrobił pracy plastycznej na lekcji. „Jak to? Przecież on doskonale rysuje. To jego pasja!”-myślała.

-Musiałem narysować wspólną zabawę z rodzicami. Ale co miałem narysować? Przecież Ty nie masz czasu na takie głupoty. Musisz robić to, co pilne. A ja? Jesteś moją mamą, więc skończ te sprzątanie i zajmij się mną- mówił smutny, a w jego oczach szkliły się łzy.

Wieczorem powiedziało wszystko mężowi, który po dwunastu godzinach pracy, miał tylko ochotę na sen. Wysłuchał jej, przytaknął. Obiecał wyjście na boisko. Obiecał…

Gdy rok szkolny szybko i niepostrzeżenie się skończył, Ona postanowiła, że właśnie teraz jest najlepsza pora na to,
by wszystko ułożyć na nowo, lepiej, doskonalej. Wiedziała, że CZAS, który jest tu i teraz, nie powtórzy się. To Ona musi nim zarządzać, najlepiej jak potrafi wykorzystywać. Pamiętała o obietnicy danej synowi. To On był najważniejszy, On i jego uczucia. Miała świadomość, że tych straconych chwil nie przywróci, nie odzyska.  Jednak wierzyła, że nie wszystko jest stracone, że część swoich błędów da radę jeszcze naprawić.

- Siadaj. Nałożę ci obiad, a potem może pójdziemy na lody?- zapytała nieśmiało.

- Na lody? Ty i ja?- zapytał z niedowierzaniem chłopczyk- Pewnie, że pojdę z Tobą. Wiem, gdzie sa najlepsze lody śmietankowe, takie jakie lubisz- radośnie mówił.

Szli ulicą. Ona- niewysoka brunetka i on- energiczny blondynek z bujną czupryną. Śmiali się, rozmawiali. Nawet nie wiedziała, kiedy złapał ją za rękę. Przez ostatnie miesiące nie chciał z nią tak chodzić. Mówił, że to dziecinne, a on już jest duży. Teraz jednak mocno chwycił jej dłoń i uśmiechnął się szeroko. W lodziarni długo wybierali lody. Oboje lubili być pewni swoich decyzji, a podejmowanie ich nie przychodziło im łatwo. Jednak po kilki minutach narady wybrali. Usiedli przy stoliku.

-Mamo, a pamiętasz, co robiłaś w wakacje, jak byłaś w moim wieku?- zapytał nagle chłopiec.
-tak, pamiętam. Doskonale pamiętam. Ale żeby to opowiedzieć potrzebuję CZASU. Nie wiem, czy Cię nie zanudzę Cię swoimi opowieściami- uśmiechnęła się ciepło.

-Mamo, mamy mnóstwo CZASU. Jak będę się nudził, to ci powiem. A teraz opowiadaj- zachęcał radośnie.
- Każdego lata jeździłam na wieś. Pamiętam ta zieloną trawę i drzewa szumiące na wietrze. Obok domu babci …- opowiadała powoli i dokładnie, starając się nie pominąć żadnego ważnego szczegółu. Pamięcią wróciła do chwil, gdy CZAS wykorzystywała najlepiej, jak się dało. Zabawa, szaleństwa. Dopiero potem, z biegiem lat zapominała o tym, co najdroższe jej sercu. Skupiała się często na rzeczach, które nie miały znaczenia dla jej życia. Nie uszczęśliwiały jej, nie sprawiały, że czuła zadowolenie i satysfakcję. Jednak dzięki niemu- swojemu synowi uświadomiła sobie, że CZAS to MAGIK, CZARODZIEJ, który tylko wtajemniczonym przekazuje swoje tajemnice. Już wiedziała, że nie pozwoli, aby cenne minuty, sekundy, godziny uciekały jej i nie pozostawiały w jej duszy najmilszych wspomnień, najcudowniejszych emocji, najpiękniejszych obrazów, do których wraca się po latach. Wiedziała, że już teraz uczyni wszystko, aby jej CZAS był Arkadią, krainą szczęśliwości, nieopisanego błogostanu.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy