Reklama

Phoolan Devi

Polacy mają Janosika, hindusi Poolan Devi - Królową Bandytów. Ta kobieta miała tupet, odwagę i determinację jakiej pozazdrościłby jej niejeden facet. Wzbudzała skrajne uczucia, szczególnie w tradycyjnym społeczeństwie kastowym. Należąc do Mallah, już z samej przynależności do niskiej kasty powinna osunąć się w cień, a będąc kobietą nie powinna w ogóle zabierać głosu, nawet w sprawach dotyczących jej samej. Poolan Devi się to nie podobało, ani myślała żyć zgodnie z hinduską tradycją. Była kobietą, która miała odwagę wziąć los we własne ręce, coś całkowicie niespotykanego w tamtejszej kulturze. Dzięki temu stała się bohaterką.

Polacy mają Janosika, hindusi Poolan Devi - Królową Bandytów. Ta kobieta miała tupet, odwagę i determinację jakiej pozazdrościłby jej niejeden facet. Wzbudzała skrajne uczucia, szczególnie w tradycyjnym społeczeństwie kastowym. Należąc do Mallah, już z samej przynależności do niskiej kasty powinna osunąć się w cień, a będąc kobietą nie powinna w ogóle zabierać głosu, nawet w sprawach dotyczących jej samej. Poolan Devi się to nie podobało, ani myślała żyć zgodnie z hinduską tradycją. Była kobietą, która miała odwagę wziąć los we własne ręce, coś całkowicie niespotykanego w tamtejszej kulturze. Dzięki temu stała się bohaterką.

 

Jej historia zaczęła się raczej niefortunnie - urodziła się w małej wiosce nad rzeką Yamuna, skazana na biedę i ubóstwo jeszcze przed narodzeniem - należała do jednej z najniższych kast. Od najmłodszych lat wykorzystywana do najróżniejszych prac, normalny los każdego dziecka Mallah. Pracowała dla członków wyższych kast, jako wynagrodzenie otrzymując odrobinę jedzenia, choć i to nie zawsze. Jako jedną z pięciu sióstr nikt się nią nie przejmował - przecież była tylko kobietą.

 

 

Zastanawiające jest, w kontekście otoczenia w jakim wzrastała i traktowania, skąd wzięła się jej duma, przekonanie, że pomimo bycia kobietą zasługuje na coś lepszego niż gwałt, bicie i służenie innym. Może to przejaw naiwności, brak wyobraźni jakie mogą być konsekwencje buntu, a może właśnie niezłomna wiara w to, że można być kowalem swego losu dały jej ogromną siłę, by stawić czoło kastowemu społeczeństwu rządzonemu przez garstkę bogaczy. Na pewno termin "feminizm" był jej zupełnie obcy, wszak była niepiśmienna i nigdy nie chodziła do szkoły. Wydana za mąż w wieku jedenastu lat, oddana w zamian za krowę jak głoszą niektóre opowieści, została odesłana przez męża do rodzinnej wioski kilka lat później. Uznana przez społeczność za "napoczętą" i nieczystą, mówiła później, że właśnie wtedy dotarło do niej z całą wyrazistością jak skonstruowany jest świat wokół. Zrozumiała, że są lepsi i gorsi, że uprzywilejowani mają się za bogów i czują się właścicielami ludności należącej do niższych warstw społecznych. Mówiła, że nie uważała się za rebeliantkę, ona jedynie postępowała tak jak jej dyktował rozum i poczucie sprawiedliwości. Zwykle jedno pociągało za sobą drugie, łamanie praw tradycji skierowało na nią gniew wioskowej starszyzny. Pewnego dnia syn rządzącego wioską zebrał grupę mężczyzn i udał się do domu rodziców Phoolan Devi, gdzie na ich oczach ją zgwałcono. Phoolan, zgodnie z panującą tradycją powinna znieść hańbę w milczeniu i nikomu nie mówić o tym, co zaszło. Tyle, że w tamtej chwili jej metamorfoza dobiegała końca, coraz mniej w niej było biednej, zastraszonej dziewczyny.

Reklama

 

 

Jako karę za upublicznienie przez Phoolan gwałtu, starszyzna wioski skazała ja na małżeństwo z parobkiem służącym... jej gwałcicielowi. Nie mając wiele do stracenia, uciekła.

 

 

Wobec takiego obrotu sprawy, starszyzna udała się złożyć skargę na policje, gdzie uznano Phoolan za winną zniewagi oraz kilku innych przestępstw. Została aresztowana, dostarczona na posterunek policji... i po raz kolejny grupowo zgwałcona. Była tylko kobietą, jak śmiała przeciwstawić się woli mężczyzny? Jako, że nie znaleziono wystarczających dowodów, by ją posłać do wiezienia, została puszczona wolno.

 

 

Po przybyciu do wioski traktowana ją gorzej niż zwierzę, dla wieśniaków była pariasem, niegodnym by czerpać wodę z tej samej studni. Uważano, że jeśli napije się z niej, woda stanie się trująca. To wszystko działo się w latach 80 ubiegłego wieku, nie w zamierzchłej przeszłości.

 

 

W swojej autobiografii Phoolan nie tłumaczy się, ani nie usprawiedliwia. Po prostu pewnego dnia przestała czuć się ofiarą, i jej życie diametralnie się zmieniło.

 

 

Odrzuciła wszelkie ograniczenia - "to oni stworzyli Królową Bandytów" - tak tłumaczyła kiedy już zasiadała w parlamencie. Tak, to nie pomyłka, ta niepiśmienna, urodzona by służyć innym i żyć w ubóstwie dziewczyna zasiadła w Xi Lok Sabha - Indyjskim Parlamencie.  Ale zanim to nastąpiło, przewodziła przez lata grupie zbrojnej złożonej z samych mężczyzn, napadając na bogatych przedstawicieli wysokich kast i porywając ich dla okupu. Nie zatrzymywała profitów, oprócz tego co niezbędne do przeżycia, resztę oddając najbiedniejszym. Tym zaskarbiła ich miłość i zyskała respekt. Z jednej strony dobra bogini (tak ja nazywali), z drugiej anioł zemsty. Bez cienia litości wymierzyła sprawiedliwość swoim oprawcom. Do dziś masakra w Behmai jakiej była sprawczynią w dzień św. Walentego jest największą w historii współczesnych Indii. Właśnie wtedy nadano naszej bohaterce miano Królowej Bandytów, zaś minister zarządzający prowincją Uttar Pradesh gdzie znajduje się wioska Behmai, podał się do dymisji. Od tej pory Phoolan zaczęła być utożsamiana z reinkarnacją bogini Durga, zaś w sprzedaży pojawiły się lalki zrobione na jej podobieństwo.

 

 

Policji nie udało się ując ani jednego ze sprawców masakry w Behmai, a dwa lata po tragedii rząd Indiry Ghandi zaapelował do Phoolan Devi, by podała warunki na jakich gotowa jest się poddać.

 

 

Spędziła w więzieniu 11 lat, będąc sądzona za 57 rożnych wykroczeń. Po wyjściu na wolność założyła grupę, której zadaniem była nauka ludności z najniższych kast samoobrony. Wywodząc się stamtąd wiedziała, że owa umiejętność bardzo się przydaje.

 

 

W 1996 roku została wybrana do parlamentu, gdzie zasiadała aż do dnia śmierci. Według niektórych źródeł w 1998 została nominowana do pokojowej nagrody Nobla.

 

 

Zginęła 25 czerwca w zamachu, zastrzelona pod drzwiami swojego domu w New Delhi. Do końca walczyła o prawa tych najsłabszych, o dostęp do wody pitnej, edukację kobiet, upiekę zdrowotną. O wszystko to, co nam, wychowanym w pro zachodnim społeczeństwie wydaje się oczywiste i na wyciągniecie ręki.

 

 

Tak sobie myślę, że obecność kogoś podobnego do Phoolan Devi na polskiej scenie politycznej wyszłaby nam zdecydowanie bardziej na zdrowie niż wszystkie Rokity, Leppery i Macierewicze razem wzięte. Jest wiele ważniejszych spraw niż przepychanki pod krzyżem czy 'zbrodnia' dokonana 10 kwietnia...

 

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy