Reklama

Rozstanie

Rozstanie - nagle wszystko się zmienia. Musi się zmienić. A ja, Ty, musimy przeżyć ten dzień, następnego ranka wstać i ułożyć swoją rzeczywistość na nowo.

Rozstanie - nagle wszystko się zmienia. Musi się zmienić. A ja, Ty, musimy przeżyć ten dzień, następnego ranka wstać i ułożyć swoją rzeczywistość na nowo.

Dzień zapowiadał się całkiem miło. Leżała jeszcze w łóżku. Uwielbia ten stan, kiedy sen już się kończy, a rzeczywistość powolutku podchodzi pod powieki, puka kilkakrotnie, ale niezbyt natrętnie, pytająco spogląda na ciebie, liczy, że wyciągnie cię na kolejny całodzienny spacer po świecie. Tak ciepło jest pod kołdrą, otula się szczelniej, poprawia poduszkę pod głową. Przez okno wpadają promienie nieśmiałego zimowego słońca. Przysuwa się do niego bliżej. Lekko muska ustami jego policzek. Widzi grymas twarzy. Przesuwa delikatnie palcem po jego ustach. Tym razem poruszył głową. Zaraz się obudzi. Jest niedziela rano, jest On, jest ciepła kołdra, jest blisko i bezpiecznie. Jest tak, jak zawsze chciała, żeby było. Idyllicznie. „Dzień dobry Kochanie” – mówi budząc się On, a ona wie, że to będzie kolejny z najlepszych dni w jej życiu. Skąd ta pewność? Bo wczoraj była sobota rano, był On, była ciepła kołdra…Kładąc się wieczorem zaklina Opatrzność, żeby ta nigdy nie odwróciła się od niej. Także, dzień zapowiadał się miło. „Dzień dobry, nareszcie się obudziłeś. Czekałam na Ciebie.” „Będę musiał wyjechać dziś na jakiś czas. Mam kilka spraw do załatwienia”. „Na jak długo? I co to za sprawy, że musisz jechać koniecznie dziś?”. „ Nie wiem  na jak długo. Na wszelki wypadek wezmę więcej ubrań i komputer”. „Odchodzisz?”. „No co Ty głuptasie…muszę tylko wyjechać na trochę. Nic się nie stało. Wiesz, że nie chcę Cię skrzywdzić.” Zjedli śniadanie. Potem…potem Wszystko, co kocha, wszystko, czego potrzebuje, wszystko, czego pragnie – spakował dwie pary butów, kilka koszulek, spodnie, bieliznę, odłączył komputer, wziął kosmetyczkę, pocałował nie patrząc w oczy i wyszedł. Wszystko, co kocha – wsiadł do samochodu i odjechał. W poniedziałek rano, kołdra wydawała się być zimna niczym lód, sen nie przynosił ukojenia i wcale a wcale nie miała ochoty wybierać się na przechadzkę ramię w ramię z rzeczywistością. Wszystko się zmieniło. Telefon milczał, On milczał. Wiedziała, że nie odezwie się ani dziś ani jutro ani przez następne lata. Lata, które miały być idylliczne. Jedyne w swoim rodzaju. Siedziała, patrzyła przed siebie, zbierała pomysły na „co dalej?”. Nie mogła nic wymyśleć. Mechanicznie, zatem, ubrała się, uczesała, pojechała do pracy.

Reklama

Co dalej zatem? Dalej będzie tak…Wódka, płacz, rozpacz i cierpienie. Potem ten i tamten i wódka. Jeszcze później będzie chciała cofnąć czas, żeby nie powiedzieć, nie spojrzeć, nie zrobić,  nie pójść, nie zobaczyć…jeden element puzzli, nie pasujący do reszty, psuje przecież cała układankę. Może kiedyś dołożyła kilka takich części i dlatego odszedł? Przecież to nieważne. Nie liczy się, gdy lóżko do połowy puste, jedna szczoteczka w kubku i  „wraz  z osobą towarzyszącą”, a nie konkretnym nazwiskiem na zaproszeniu od koleżanki…

I wcale nie czuje się świetnie, tak jak krzyczą wokół niej kolorowe czasopisma, programy, gdzie wychudzone prezenterki z uśmiechem na ustach ośmielają się mówić, że bez niego jest lepiej. Nieprawda. Tęskni, wspomina, żałuje, płacze – przecież to całkiem normalne! Ale wstydzi się mimo wszystko, że nie pije herbaty w tym konkretnym kubku, bo tylko On w nim pił, że nie powie Skowronku do nikogo innego na świecie. Wstydzi się tego, że nie potrafi zamknąć Go w pudelku, zamknąć na kluczyk, a kluczyk?…może nie wyrzucić, ale na pewno ukryć gdzieś głęboko, żeby  musiała włożyć strasznie dużo trudu, żeby go wyjąć. Choć znając jej upór, przekopałaby cały ogródek, żeby go poszukać. Tymczasem uszykowała nową skrzyneczkę, otworzyła i czeka, aż cos do niej wpadnie. Na razie leży tylko jeden zasuszony kwiatek i nienamacalne wspomnienia, ale ich nie widać, ich nie zobaczy nikt poza nią.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy