Reklama

sen

 

        Boże!  Przyśniła mi się żona mojego męża.  Była śliczna, opalona, uczesana, prosto ze SPA.  A ja po malowaniu pokoju: włosy przykurzone, nieumyte, naczynka wywalone na wierzch i obłęd w oczach. Na szczęście obudził mnie dźwięk telefonu i mój niezbyt ostry, ale ciągle czujny wzrok zobaczył godzinę:  4.59.  Ktoś miał wypadek?!  Umiera?!  Co się dzieje???? 

         Zdzichu do którego się dodzwoniłam ciągle mnie przepraszał: że budzik, on chciał, wziął, a tu… A ja ciągle dziękowałam: nie szkodzi, dziękuję, dziękuję, pa. Dziękuję. Za co?

Reklama

      Czy za to, że obudził mnie z koszmaru sennego i nie musiałam już oglądać tej anorektycznej blond bogini? Czy może za to, że Zdzichu, mężczyzna, co z tego, że gruby kurdupel, do mnie zadzwonił? A może za to, że w ogóle zadzwonił?... Bo dzwonią rzadko. Jeszcze na początku, gdy zostajesz porzuconą kobietą telefon odzywa się częściej: "-I jak tam? Trzymasz się?" –Trzymam. Potem coraz rzadziej, aż  zaczynasz się zastanawiać, czy czasem aparat nie jest zepsuty. Sprawdzasz nerwowo co godzinę. Nic. Cisza. Początkowo zapraszają do domów, na imprezy, do kina... Ty często odmawiasz, bo czujesz się niekompletna i niedopasowana do reszty, aż wreszcie przestają zapraszać wtedy, gdy ty właśnie chętnie już byś gdzieś wyszła. Błąkasz się po pustym mieszkaniu rozmyślając jak zabić pustkę i osamotnienie. Każda myśl jaka przychodzi do głowy wydaje się być bezsensowną i głupią, więc ostatecznie ciągle siedzisz w tej pustce pogrążając się w totalnej, beznadziejnej depresji. Do czasu. I tu pojawiają się różne scenariusze. Po pierwsze: rzucasz się w wir różnych domowych zaległych prac, które do tej pory czekały na bliżej niesprecyzowane „ kiedyś”. Efektem, poza czystymi ścianami , porzadkiem w piwnicy i wystrzyżonym trawnikiem jest skrajne wyczerpanie i pusty portfel. Drugie wyjscie: rzucasz się na wszystkich mężczyzn, jacy choćby na chwilę zawieszą na tobie oko powtarzając sobie: jeszcze nie wszystko stracone, jestem kobietą, nie jestem przecież brzydka, niech ten dupek zobaczy co stracil. Efekt? Utrata szacunku dla samej siebie, a w skrajnych przypadkach infekcja dróg płciowych. Możesz też położyć się w łóżku i czekać na śmierć, która wyzwoli z tych ziemskich męczarni. Rezultatem jest ona właśnie, ale nie wiem tak do końca co się wtedy czuje, bo nie doświadczyłam.. Wreszcie możesz stanąć przed lustrem i patrząc sobie w oczy powtarzać: Dziecinko, czas nie stoi w miejscu, on płynie, pozwól mu na to, niech spokojnie robi swoje, nie bój się, czekaj, ból minie… Co ja zrobiłam? Spróbowałam wszystkiego po kolei. Przedarłam się jak zranione dzikie zwierzę przez wszystkie cierniowe doliny padając wreszcie u brzegu cicho płynącej rzeki czasu. Dalej tu leżę. Oddycham już nieco swobodniej , spotykam się z ludźmi, śmieję. I tylko czasami, tak jak dzisiejszej nocy, miewam złe sny.

 

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy