Mam jak to się grzecznie mówi 50+ i studiuję . Oczywiście w Akademii Trzeciego Wieku.
Kto to wymyślił swoją drogą?
Otóż zaczęły się WAKACJE .
Wiecie co to znaczy? Dużo wolnego czasu,plaża , wyjazdy , ciepło , opalanie ,kontakty z płcią przeciwną i nie tylko, poznawanie nowych ludzi itd. itd
A otóż nie , dla mnie jest dokładnie na odwrót , teraz siedzę w domu , mam za dużo czasu no i trochę z tego powodu weszłam na dawno nie odwiedzaną stronę.
A tu widzę zmiany rewelacyjne , brawo .Tymbardziej brawo za to że moja galeria i ja nie zniknęły :)))
Kombinuję bardzo w sprawie jakichś wakacji bo chyba i mnie sie też należą.
W szkole było kilka wyjazdów ale krótszych i już były . Bardzo lubię jesień .W Egipcie i Turcji , Izraelu też już byłam . W zeszłym roku we Francji w Cannes.No nic takiego na Mobile Homes .
Chciałam do Portugalii ale nie wyszło , na teraz . Może do Hiszpanii na Senior Tourist?
Kiedyś było łatwiej , w dzieciństwie wiadomo było że obóz , cały miesiąc nie jak teraz tydzień/ potem z rodzicami na wczasy tzw. zakładowe 2 tygodnie i po ptokach zostawalo tyle żeby kupić książki i pogadać z koleżankami .
Potem była szkoła i pierwsza praca wiadomo bez "chodów"to urlopu we wakacje nie dostaniesz ,wyjazdów poza polskę nie było więc zostawały góry mniejsze lub większe jesienią albo zimą. Polubiłam te górki i do tej pory Krynica to moje ulubione miejsce.
Potem miłość , i wyjazdy z ukochanym , oczywiście tam gdzie on chciał koniecznie no bo jak by to inaczej , wielka miłość.
Cały czas ktoś mi te wakacje organizował , a teraz ?
Z milości wyszła wielka klapa, mąż jak to mąż chodzi na ryby / ja nie lubię ani ryb ani wędkowania/
Grochola napisała że lepiej chodzić na ryby niż na baby bo baby do domu przynieść nie można a ryby i owszem.
No i siedzę w poradnikach ,katalogach, internecie i coraz mniej wiem, Coraz więcej propozycji , coraz wiecej opowiadań od rodziny i znajomych i coraz mniej czasu na realizację moich chęci zwiedzenia chociaż kawałka tego pieknego Świata.
W szkole mamy gimnastykę Tai-Chi i obozy letnie w puszczy , w agroturystyce , czyli chałupie wiejskiej , to ta na zdjęcie. Trochę drogo ale chyba pojadę . Mieszkam w wielkim miescie , łomot jest wszędzie , okna trzeba na noc zamykać a tam cisza aż dzwoni , i żurawie gadają od samego rana.
Tylko nie będę miała czym się pochwalić przyjaciołom po wakacjach :(
A może tam wpadnę na jekiś pomysł?