Reklama

Waris Dirie - mój wzór do naśladowania.

Z pewną chlubą przyznam, iż jestem zapalonym molem książkowym. Dlatego też z niejedną bohaterką literacką miałam przyjemność obcować. Trudno mi było zdecydować się na tą ulubioną, ale po pewnym czasie doszłam do wniosku, że z jedną z nich najbardziej się zaprzyjaźniłam

Z pewną chlubą przyznam, iż jestem zapalonym molem książkowym. Dlatego też z niejedną bohaterką literacką miałam przyjemność obcować. Trudno mi było zdecydować się na tą ulubioną, ale po pewnym czasie doszłam do wniosku, że z jedną z nich najbardziej się zaprzyjaźniłam

 

Tak więc drogie Panie! Pragnę ogłosić, iż zwyciężczynią w moim osobistym rakingu jest Waris Dirie - bohaterka, a jednocześnie autorka książki o pięknie brzmiącym tytule "Kwiat pustyni". Tą wzruszającą opowieść napisało życie. Czytając tę książkę zużyłam tonę chusteczek hifienicznych i wylałam hektolitry łez. Od samego początku, aż do końca towarzyszyłam Waris i kibicowałam jej dzielnie.

 

 

W wieku 5 lat Waris została obrzezana. Czułam złość i niemoc. Jak matka mogła pozwolić, aby jej latorośl tak cierpiała? Niby u nich to rodzaj tradycji, ale dla mnie jest to nie dopomyślenia. Kiedy bohaterka w wieku 6 lat została zgwałcona to pomyślałam : "Bydlaku, aby spotkało Cię to samo! Jesteś skończonym pedofilem". W wieku 13 lat Waris postanowiła wziąć sprawę w swoje ręcę i uciekła przed ślubem z obleśnym 65 letnim starszym panem. Bardzo się o nią bałam, ale dotarła do siostry, następnie  udała się do Londynu. Tam została zauważona przez łowcę twarzy i mimo braku ucylizowania, nieznajomości języka zrobiła dużą karierę. Skrzydła sławy poniosły ją, aż do Nowego Jorku! Czułam dumę z pięknej Waris. Ze strony na stronę przeistaczała się ona w moją ukochaną siostrę. To właśnie ona jako pierwsza zaczęła mówić o paskudnym afrykańskim rytuale jakim jest obrzezanie. Zachodni świat zamarł i na niejednym jego mieszkańcu pokawiły się łzy współczucia. Waris została ambasadorką ONZ, mieszka w Gdańsku i do dzisiaj ta dzielna kobieta walczy o prawa kobiet!

Reklama

 

 

Mimo, że moje życie nie jest tak dramatyczne jak jej to się bardzo utożsamiam z Waris. To właśnie ona mi i innym kobietom pokazała, że nie ma rzeczy niemożliwych! Wczoraj była zagubionym, skrzywdzonym przez cały świat dzieckiem. Dzisiaj jest świadomą, piękną kobietą walczącą o prawa  muzułmańskich kobiet. Kiedy dopada mnie depresja i zniechęcenie to pomaga mi Waris. Dzięki niej jestem lwicą, która walczy i się nie poddaje! Zaczęłam też działać w organizacji pomagającej biednym dzieciom w Polsce! Na świecie chce pozostawić jakiś dobry ślad po sobie...

 

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy