Anita Sokołowska: Jednego tylko żałuję

Pięknie wygląda, promienieje i ani myśli rezygnować z pracy, chyba że byłoby to konieczne. Anita Sokołowska (37) ze swoim partnerem życiowym, Bartoszem Frąckowiakiem (32), z radością oczekują pierwszego dziecka. A czasu do tego wielkiego dnia w życiu popularnej aktorki i reżysera jest już coraz mniej. Chłopiec, bo będzie to najprawdopodobniej syn, ma bowiem przyjść na świat w środku lata.

Dla niektórych jej ciąża mogła być sporym zaskoczeniem. Aktorka nigdy nie ukrywała, że macierzyństwo to nie najważniejsza rzecz w życiu kobiety. Wręcz, jako zdeklarowana feministka, buntowała się przeciw stereotypowym opiniom. - W polskim społeczeństwie pokutuje przeświadczenie, że kobieta, aby mogła być spełniona, koniecznie musi mieć dziecko. Pozwólmy każdej decydować o sobie - mówiła Anita jeszcze kilka miesięcy przed tym, jak media obiegła informacja, że zostanie mamą.

Wydawało się też, choć jak się okazuje, mylnie, że woli koncentrować się na aktorskich wyzwaniach. Ale nawet świeżo zyskana główna rola w serialu "Przyjaciółki" nie miała prawa być ważniejsza od jej prywatnego szczęścia. A niewątpliwie od nieco ponad 4 lat, gdy po rozwodzie z Rafałem Malinowskim związała się z Bartoszem, aktorka wygląda na zakochaną i spełnioną.

I jest może tylko jedna rzecz, która rzuca cień na radość przyszłej mamy. - Żałuje, że jej syn nie pozna dziadka - wyjawił nam nasz informator. - Mieliśmy bardzo bliską relację. Jak byłam w szkole teatralnej, tata, gdy jechał w delegację, wynajdował takie trasy, żeby przejechać przez Łódź, bo chciał ze mną choć przez chwilę pobyć. A gdy był zaopatrzeniowcem, jego żukiem jeździliśmy przez Polskę z furą ciastek, lemoniad, oranżad.

To były takie szczęśliwe godziny z nim - tak ponad rok temu sama aktorka wspominała zmarłego prawie 14 lat temu tatę w jednym z wywiadów.

RB