Reklama

Całkowicie niezależna

Kiedyś rozkochiwała w sobie mężczyzn. Dzisiaj całą miłością obdarza wnuki.

Na ulicy wciąż zaczepiają ją ludzie i pytają dlaczego nie ma jej na wizji. Zofia Czernicka (62) ze spokojem odpowiada: Przełożeni nie dają mi szans. Może myślą, że mój czas już minął. Ale dziennikarka nie ma żalu. Woli koncentrować się na cudownych wspomnieniach.

W końcu na szklanym ekranie pojawiała się ponad 30 lat. Dzisiaj nadal prowadzi gale, konferencje i sympozja. Wprawdzie z dala od oka kamery, ale - jak mówi - to także sprawia jej dużo satysfakcji.

Z natury jest optymistką, nazywaną przez tatę "Królewną Śmieszką". - Moja pogoda ducha to zasługa genów. Optymizm i smukłą sylwetkę też odziedziczyłam po tacie, który nigdy nie wyglądał na swój wiek. To on zaszczepił we mnie i w moim bracie miłość do sportu. Od najmłodszych lat grałam w tenisa, jeździłam na nartach i łyżwach i obowiązkowo pływałam - wspomina swoją młodość.

Reklama

Kończąc liceum postanowiła studiować architekturę krajobrazu. Była przykładną i... zakochaną studentką. Na drugim roku wyszła za mąż za neurochirurga Zbigniewa Czernickiego. Urodziła dwoje dzieci: Filipa i Karolinę. Postanowiła też zrobić doktorat z ekologii. Wkrótce po obronie z całą rodziną wyjechała na dwuletnie stypendium do USA.

Po jej powrocie Elżbieta Jaworowicz postanowiła zrobić film o młodej, 25-letniej pani doktor, żonie neurochirurga, z dwójką dzieci. - Po emisji filmu zaproszono mnie do telewizji. Z perspektywy czasu wiem, że to była decyzja zmieniająca całkowicie moje życie, zarówno zawodowe, jak i osobiste, ale... jedynie słuszna. Nigdy jej nie żałowałam, choć dużo mnie kosztowała - wspomina z uśmiechem.

Praca w telewizji ją wciągnęła. Prowadziła m.in. autorski program "Antena" w TVP1 i "Świat kobiet" w TVP2. Niestety, intensywna praca nie miała dobrego wpływu na jej małżeństwo. Zamieszkali oddzielnie, ale dla dobra dzieci rozwiedli się dopiero wiele lat później.

W tym czasie pani Zofia spotkała popularnego dziennikarza sportowego Andrzeja Żmudę. - Pamiętam, gdy go pierwszy raz zobaczyłam. Weszłam do telewizyjnej kawiarni "Kaprys". On siedział tyłem, w gronie samych gwiazd... Nagle odwrócił się i spojrzał na mnie, a ja widziałam lecące błyskawice. Zamurowało nas. To była miłość od pierwszego wejrzenia - opowiada.

Byli bardzo szczęśliwi. Razem spędzili trzy cudowne, pełne emocji i niezwykłych kolorów, lata. - Codziennie pisał mi jakiś wiersz po polsku, angielsku i hiszpańsku. Jak w bajce. To był bardzo silny, emocjonalny związek, ale też i burzliwy. Bo Andrzej był bardzo zazdrosny - wspomina.

Tragiczny wypadek ukochanego przerwał tę miłość. Doskonale pamięta ten dzień. Była w domu, gdy zadzwonił telefon z informacją, że ukochany zginął w wypadku samochodowym... Nie mogła uwierzyć, wyjechała z Warszawy, musiała dojść do siebie. Pomogli jej przyjaciele, szczególnie niezawodny Krzysztof Kolberger (†61).

- Pogodziłam się z tym, choć czas nie zagoił ran.... Dlaczego wielka miłość zawsze kończy się tragicznie? - zastanawia się. Z czasem, kiedy już wróciła do formy, na jej drodze stanął przystojny i znany muzyk, Zbigniew Wodecki (61). Ich gorący romans był wyjątkowo głośno komentowany w środowisku, ale sami unikali tego tematu. Wciąż się przyjaźnią.

Dzisiaj pani Zofia jest sama, a całą swoją miłość przelewa na dzieci i wnuki. Syn i córka są prawnikami. Oboje spełniają się zawodowo i świetnie sobie radzą. A popularna prezenterka jest bardzo aktywną babcią.

Marysia i Albert uwielbiają odwiedzać babcię w jej mieszkaniu na warszawskiej Ochocie. A ona w wolnym czasie zabiera dzieci na spacery, które odbywają się bez względu na porę roku i pogodę. Z wielką radością odbiera także wnuki ze szkoły. - Bardzo mnie rozbawiło, jak kiedyś byłam u Marysi w szkole, a jakiś kolega pyta ją: Słuchaj, to na pewno jest twoja babcia? Niemożliwe, za młoda. Tak babcie nie wyglądają - opowiada nie bez cienia satysfakcji.

Dziennikarka przyznaje, że właśnie teraz ma najlepszy czas. - Moment szczęśliwości i niezależności pod każdym względem. Doceniam to, pielęgnuję i chcę, aby trwało jak najdłużej.

KP

Świat i Ludzie 26/2011

Świat & Ludzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy