Reklama

Chłopiec z chóru kościelnego

Wokalista jazzowy i piosenkarz, skrzypek, pianista, gitarzysta i kompozytor, poeta.

Głos, który porusza do żywego. Głos, który dla świata odkrył... organista z parafii w Gliwicach, gdy Stanisław Sojka miał 7 lat. Wtedy podczas przygotowań do Pierwszej Komunii został wybrany do śpiewania psalmów, trafił do kościelnego chóru, a gdy miał 14 lat, został też parafialnym organistą.

Do dziś wydał ponad 30 albumów. Wierzy, że "trzeba żyć co do minuty". Przyznaje się do narkotycznej przeszłości. Unika lenistwa. Uwielbia urlopy na Podlasiu. Od lat mieszka na warszawskiej Saskiej Kępie.

Korzenie

Na świat przyszedł 52 lata temu w Żorach w rodzinie mistrza budowlanego i wykształconej u zakonnic "gospodyni domowej". Talent muzyczny odziedziczył po dziadku, który był organistą. Ma 3 braci, którzy również zostali muzykami i grają w orkiestrach. 

Reklama

Wykształcenie


Edukację muzyczną zaczął od Podstawowej Szkoły Muzycznej I stopnia w Gliwicach. Wybrał klasę skrzypiec, choć przyznaje, że nauka gry na tym instrumencie, szczególnie w pierwszych latach, była dla niego drogą przez mękę. Średnie wykształcenie zdobył w Liceum Muzycznym w Katowicach, a po maturze dostał się do Akademii Muzycznej im. K. Szymanowskiego na wydział kompozycji i aranżacji. 

Miłość

Przyznaje, że w życiu był czterokrotnie prawdziwie zakochany. Jego pierwszą miłością była koleżanka z kolonii w Łebie. Drugą żona Iwona. Dochowali się czterech synów: Jakuba, Antoniego oraz bliźniaków Marcina i Jana. Rodzinę porzucił dla trzeciej - krakowskiej aktorki Grażyny Treli. O tym związku mówi, że to były "toksyczne lata". Potem przez 3 lata żył samotnie. Nie kryje, że był to trudny czas w jego życiu.

Przeszło 12 lat temu poznał Ewę, przy której znalazł szczęście i ukojenie duszy. Dla niej napisał piosenkę "Tyś mi spadła z nieba (Ewa)". Do dziś są razem, razem też pracują. 

Order Odrodzenia

W maju 2009 roku odebrał z rąk prezydenta Lecha Kaczyńskiego pierwsze i jedyne jego dotychczas odznaczenie - Order Odrodzenia Polski. Wyznał potem, że gdy dostał zaproszenie do Pałacu Prezydenckiego, wahał się, czy iść. O poradę poprosił mamę. "Staszku, to jest odznaczenie od narodu" - usłyszał od niej.

RB

Życie na gorąco 7/2012

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: kariera | muzyka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama