Reklama

Czas już zacząć wszystko od nowa

Po wielu latach pożegnała się z serialem „Na dobre i na złe”. Zaczyna nowy etap życia.

Zaskoczyła wszystkich swoją decyzją o odejściu z serialu "Na dobre i na złe". Kamilla Baar (35) gra tam rolę doktor Hany Goldberg, jednej z najbardziej lubianych przez widzów postaci. Gra ją z powodzeniem od kilku lat i nic nie wskazywało na to, że pożegna się z popularną produkcją telewizyjnej Dwójki. Rolę sympatycznej pani ginekolog aktorka zgodziła się zagrać po długich przemyśleniach.

Jako studentka szkoły teatralnej w Warszawie zakładała, że będzie grać w bardziej ambitnych produkcjach. Na scenach ważnych stołecznych teatrów, w produkcjach filmowych.

Reklama

- Chciałam się rozwijać, uczyć, zmieniać miejsca, ludzi. A nie wiązać na lata z jedną rolą. A serial? Wydawał się bezpieczną przystanią dla tych, którzy muszą utrzymać rodziny, mają kredyty - twierdziła gwiazda w jednym z wywiadów. Nie ma się zresztą czemu dziwić. Pani Kamilla wejście w zawód miała w iście hollywoodzkim stylu. W rok po ukończeniu studiów zagrała rolę, o której marzy każda kończąca aktorskie studia dziewczyna, Ofelię w telewizyjnej wersji "Hamleta" Wiliama Szekspira (reż. Łukasz Barczyk). W ogóle Szekspir był dla niej szczęśliwy. Na egzaminy przygotowała m.in. monolog Hamleta, a jej przedstawieniem dyplomowym był "Sen nocy letniej".

Filmowy debiut pani Kamilli także odbył się "z przytupem". Wygrała casting na główną rolę kobiecą w komedii Juliusza Machulskiego (60) "Vinci". Dzieło o tyle słynne, że na potrzeby filmu aktorka zafarbowała włosy i została tak ucharakteryzowana, by przypominać słynną "Damę z łasiczką" Leonarda da Vinci. Po tej roli okrzyknięto ją jedną z najciekawszych twarzy nowego pokolenia. Było oczywiste, że nie będzie miała problemów ze znalezieniem zajęcia. Aktorkę co roku chętnie obsadzano w nowych ciekawych rolach. Rolę Hany w "Na dobre i na złe" przyjęła, bo serial ten cieszył się powodzeniem w jej rodzinie. Jednak po latach grania tej samej postaci, była ciekawa innych wyzwań.

- Miałam szczęście w życiu - żadne moje wybory artystyczne, jak dotąd, nie odbywały się pod czyjąkolwiek presją - skomentowała gwiazda decyzję o odejściu z serialu na Facebooku. Była to odpowiedź aktorki na prasowe doniesienia, że to jej nowy partner, Piotr, przekonał ją do ostatecznego rozstania się z rolą Hany. Mówi się, że pod jego wpływem pani Kamilla pragnie wrócić do młodzieńczych postanowień o występowaniu w ambitniejszych produkcjach, niż w niekończących się telenowelach. I choć wątek jej postaci w "Na dobre..." w ostatnich tygodniach bardzo nabrał rozpędu, aktorka postanowiła definitywnie zakończyć przygodę z produkcją TVP2.

- Przygotowuję się do nowego filmu w reżyserii Patricka Vegi oraz spektaklu w moim macierzystym Teatrze Narodowym - powiedziała. Dodała także, że wiosną rozpoczyna pracę w mrocznym serialu sensacyjnym. Pragnie też nagrać płytę zainspirowaną fado... A wśród tylu obowiązków trzeba znaleźć czas dla synka Bruno (4) ze związku aktorki z Wojciechem Błachem (42). Bo dom i dziecko to jej najważniejszy, prawdziwy świat. Narodziny Bruna aktorka nazywa najpiękniejszym doświadczeniem w życiu.

Z kolei jednym z najtrudniejszych z pewnością było rozstanie z jego ojcem. Powodem tej trudnej decyzji była miłość do warszawskiego adwokata Piotra Kochańskiego. Zakochani nie kryją się ze swoim związkiem, w grudniu pokazali się razem na premierze filmu "Ciało obce" Krzysztofa Zanussiego. Wszystko wskazuje na to, że aktorka zaczyna nowy okres - prywatnie i zawodowo. A nam wypada tylko życzyć jej wiele szczęścia.

12/2015 Świat i Ludzie

Świat & Ludzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama