Reklama

Czy wygra walkę z samą sobą?

Pokaże synkom, że ich mamę stać na wiele. Chce być dla nich wzorem i przykładem.

Chętnie wraca w rodzinne strony. Bo jej miejsce na ziemi jest w Lubsku koło Zielonej Góry to. Joanna Brodzik (39) tam się wychowywała. Tam też wszystkiego nauczyła i dzisiaj swój warszawski dom tworzy na wzór tego rodzinnego, cudownego miejsca. A było ono ciepłe, przyjazne i przepełnione miłością domowników.

Zachęca dzieci do spełniania marzeń

Mama pani Joanny studiowała i pracowała, dlatego zajmowała się nią przede wszystkim babcia. To z nią stawiała swe pierwsze kroki w kuchni, robiąc konfitury. Miały wyjątkową więź. - Była absolutną mistrzynią kulinarną. Mawiała, że od nas samych zależy, co zrobimy z dwoma ostatnimi jajkami w lodówce. Można je ugotować i zjeść na stojąco. A można nakryć stół obrusem, ubić te jajka z łyżką wody i usmażyć wykwintny omlet. Stosowała się do tej zasady całe życie - opowiada. Dzisiaj, aktorka sama bardzo tego przestrzega.

Reklama

Ale Lubsko to także szkoła podstawowa. Miejsce, gdzie uczyła się odwagi i recytowała swoje pierwsze wiersze. Tam przeżywała także pierwsze miłości. I właśnie tam pojawiła się pierwsza myśl o tym, aby w przyszłości zostać aktorką. Dlatego pani Joanna, jak tylko może, wraca do Lubska, odwiedza swoją dawną szkołę, gdzie spotyka się z uczniami. Opowiada o sobie, swojej pracy, karierze i życiu.

Wkrótce aktorka znów zawita w rodzinne strony. Tym razem jedzie, by wziąć udział w pierwszym półmaratonie ulicami Zielonej Góry. Pani Joanna już się przygotowuje, by pokonać 21 kilometrów. Zależy jej na tym, bo dochód zostanie przeznaczony dla tych, którzy pomocy potrzebują najbardziej.. - Z radością wspieram Stowarzyszenie "Warto jest pomagać" i zapraszam do wzięcia udziału w "Połówce". Pobiegnijcie z nami - zachęca. Aktorka nigdy nie odmawia pomocy. - Ważny jest dla niej regionalny patriotyzm. Cieszy się, że z dzieciakami z rodzinnego miasta może podzielić się swoją wiedzą o aktorstwie. Może być dla nich autorytetem i dać im coś od siebie - mówi nam jej przyjaciółka.

Pani Joanna na maraton zabiera swoich czteroletnich synów. Uczy Frania i Jasia, że w życiu trzeba być dobrym i szlachetnym. Pokazuje też, że należy pomagać słabszym i tym, którzy tego bardzo potrzebują. Wierzy, że wyrosną na wrażliwych ludzi.

FK

Świat & Ludzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy