Dla dobra dzieci!
Aktorka z "M jak Miłość" zrozumiała, że ukochany już do niej nie wróci.
Kiedy aktorka, znana niegdyś z "M jak Miłość", Joanna Sydor (36) dzwoni do swojego byłego partnera, jednego z reżyserów "M jak miłość" - Mariusza Malca (43), jego obecna ukochana, Dominika Ostałowska (40), już nie truchleje z niepokoju. Wszyscy troje już wiedzą, że nie będzie, jak dawniej, z tego powodu rewolucji w domu Dominiki i Mariusza - kłótni i próśb, by Mariusz wrócił do Joanny. Joanna dzwoni, by omawiać sprawy dotyczące synów.
Wygląda na to, że między tą trójką opadły emocje, przyszła refleksja, a czas ukoił ból. Joanna zrozumiała, że jeśli miłość się skończyła, a mężczyzna zdecydował się zamieszkać z inną, żadna siła tej decyzji nie zmieni. Ale początki łatwe nie były...
Mariusz i Dominika pierwszy raz spotkali się, gdy on miał żonę, a ona związana była z ojcem jej syna Huberta juniora - aktorem Hubertem Zduniakiem. Choć zaiskrzyło od razu, uznali, że sytuacja jest za bardzo skomplikowana. Gdy doszło do ponownego ich spotkania, oboje byli już w zupełnie innej sytuacji życiowej. Mariusz był już po rozstaniu z żoną i przygotowywał się do ślubu z Joanną, z którą miał syna Antka. Wcześniej Joanna rozwiodła się innym aktorem, Marcinem Klepackim, ojcem jej starszego syna.
Joanna widziała w Mariuszu miłość na całe życie. Oboje byli już dojrzali, po przejściach. Gdy więc porzucił ją dla Dominiki, nie mogła się z tym pogodzić. Próbowała za wszelką cenę zatrzymać to uczucie, a Dominice przemówić do rozsądku. Podobno dzwoniła do niej, apelowała, by ta zostawiła Mariusza w spokoju.
Gdy wyprowadził się, jeździła do niego na plan i prosiła, by opamiętał się i wrócił. Wszystko na nic. To tylko pogarszało sytuację, bo reżyser, chcąc uniknąć burzliwych spotkań z byłą narzeczoną, w efekcie nie spotykał się też z dziećmi tak często, jak by chciał. Starszego syna Joanny także traktował jak własnego. Ale to na szczęście już historia.
- Joasia jest młoda, ale bilans życia ma gorzki. Ma dwoje dzieci, dlatego tak zaciekle walczyła o Mariusza - mówi nam koleżanka Joanny. Dodaje, że Joanna jest mądrą kobietą, toteż szybko zrozumiała, że to tylko szkodzi dzieciom.
Joanna wycofała się. Pomogły jej nowe studia na ASP, o których zawsze marzyła. Spotkała nowych ludzi, wyciszyła się, nabrała też dystansu do aktorstwa. Chętnie gra, ale jeśli nie pamiętają o niej - nie rozpacza. Poszukuje innych rozwiązań. A na Mariusza zawsze teraz może liczyć. Płaci alimenty, spotyka się z synami, chce być więcej niż tylko "niedzielnym ojcem".
- Relację między nią a Mariuszem trudno nazwać przyjaźnią, ale na pewno wiele zmieniło się na lepsze i każdy dzień przynosi ocieplenie - mówi koleżanka Joanny. Bo teraz dla Joanny najważniejsi są synowie.
MP
Życie na gorąco 16/2011