Reklama

Głupota musi boleć

Jest jedną z najbardziej kontrowersyjnych dziennikarek. Nam mówi, jak reaguje na krytykę i jak planuje dorobić do... emerytury.

Prowadząc "Magiel towarzyski" nie zna pani litości.

Karolina Korwin-Piotrowska: - Ten program wiele osób boli. Bo odciski bolą i mam nadzieję, że głupota również. To jedyny program w telewizji, gdzie prowadzący pod nazwiskiem nie boją się oceniać zachowania gwiazd. Jeżeli oglądają nas takie osoby, jak Juliusz Machulski czy Ilona Łepkowska, to nie mam pytań. Cieszę się, że pokazuję, jak gwiazdy manipulują mediami i fanami.

A potem gwiazdy się na pani mszczą.

- Staram się nie reagować, bo wiem, że tylko winni się tłumaczą. Kocham amerykańską zasadę, według której informacje na swój temat możesz jedynie przemilczeć albo obśmiać. Polecam!

Reklama

Co jeszcze zobaczymy w "Maglu towarzyskim na lato"?

- Dalej bierzemy na warsztat absurdalne przypadki osób z różnych gazet. Będzie więc duży ładunek kosmicznego surrealizmu.

Z nie mniejszą werwą jak o ludziach, mówi pani o filmach.

- Mówienie o filmach mam w krwioobiegu. To dla mnie tak naturalne jak to, że oddycham. Mam nadzieję, że to widać i słychać. Ja po prostu kocham robić "Kino, kanapę, książki".

Odczuwa pani dużą odpowiedzialność, zasiadając w jury "Top Model"?

- Tak, bo to program, w którym dajemy dziewczynom bilety do sławy, marzeń i szczęścia oraz do bardzo ciężkiej pracy. Mamy im przekazać wiedzę, jak sobie radzić w trudnym, show-biznesowym i modowym świecie. Radzę im, jak umiem, bo kiedyś ktoś pomógł mi i teraz chcę to oddać.

Ale nie oszczędza pani uczestniczek.

- Te młodziutkie dziewczyny walczą o lepsze życie i to jest godne największego szacunku. Jednak będę nadal mówić prawdę prosto w oczy, bo nie ma nic gorszego niż tracenie życia na gonieniu za czymś, co się nigdy nie spełni. Zdradzę, że w tej edycji będzie sporo lansu.

Pani też się ostatnio nieźle lansuje...

- Celowo robię pewne rzeczy, aby sprawdzić reakcję innych. Chyba nikt tak jak ja nie zna pewnych mechanizmów w show-biznesie. Powoli myślę, że to temat na książkę, którą może kiedyś napiszę, żeby dorobić do emerytury. A mówiąc o mojej metamorfozie, to jeśli kiedyś zrobię sobie lifting, nie będę opowiadać o miłości, bieganiu i jedzeniu na czczo marchewek, tylko jak moja idolka, Joan Rivers, zrobię z tego megashow i jeszcze na tym zarobię.

Katarzyna Ziemnicka

Tele Tydzień 31/2011

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy