Reklama

Joaquin Phoenix: Na miłość nigdy nie jest za późno

Sukces nie gwarantuje szczęścia w życiu.

Pamiętny Johnny Cash z filmu "Spacer po linie" i Kommodus z "Gladiatora" - Joaquin Phoenix (39) - wciąż zmaga się z demonami. Od śmierci brata Rivera minęło już 20 lat, ale ta noc wciąż jest żywa w pamięci Joaquina. River zmarł w klubie "The Viper Room" należącym do Johnny’ego Deppa. Przedawkował narkotyki. Miał 23 lata.

Niektórzy uważają, że czuje się winny śmierci brata

River sukces odniósł w wieku 18 lat. Był nominowany do Oscara za rolę w "Straconych latach" Sidneya Lumeta. Najwybitniejszą kreację stworzył w filmie "Moje własne Idaho" Gusa Van Santa.

- River był wyjątkowo delikatnym człowiekiem - mówi Joaquin. - Brał narkotyki, bo nie radził sobie ze swoją wrażliwością. By nikogo nie krzywdzić, został weganinem. - Po jego śmierci ja i moje rodzeństwo: Raina, Liberty i Summer, musieliśmy sobie jakoś z tym poradzić. Nie zawsze mi się to udawało - wyznaje.

Reklama

Niektórzy uważają, że Phoenix czuje się winny śmierci brata i między innymi dlatego dotychczas nie ułożył sobie życia rodzinnego. Świat obiegło wtedy zdjęcie zrozpaczonego Joaquina dzwoniącego na policję.

Przez 3 lata Joaquin związany był z Liv Tyler, którą poznał w 1997 roku na planie filmu "Abbottowie prawdziwi". Potem próbował ułożyć sobie życie z modelką Lisą Ebeltoft. Gdy się nie udało - zastąpiła ją modelka Topaz Pagegreene.

Ostatni rok należał do aktorki Heather Christie. W listopadzie przebywał w Rzymie, promując swój najnowszy film. I tam "przyłapano" go w towarzystwie ślicznej 19-letniej didżejki Allie Teilz. Czy będzie to dziewczyna, przy której odzyska spokój? AP

Życie na gorąco
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy