Reklama

Katarzyna Bosacka: Matka pierwsza klasa

Nauczyła rodaków, co i jak jeść, by sobie nie szkodzić.

Właśnie urodziła swoje czwarte dziecko. Franciszka entuzjastycznie powitała cała rodzina. Jako pierwszy był mąż dziennikarki, Marcin Bosacki, który, jak trzy razy wcześniej, towarzyszył żonie podczas porodu. W domu brata powitało stęsknione rodzeństwo: Jasiek (15), Marysia (11) i Zosia (8).

Prawdziwe życie jest w zaciszu czterech ścian

Katarzyna Bosacka (40), oczekując narodzin syna, ani na moment nie zwolniła tempa. - Mam jakieś takie życiowe i zawodowe ADHD. Stale muszę coś robić, największą katorgą jest dla mnie leżenie na plaży - śmieje się. Do 7. miesiąca ciąży była na planie kolejnych odcinków programu "Wiem, co jem" i... właśnie z powodu odmiennego stanu - "O Matko".

Reklama

Jego "narodziny" tak wspomina: - Nagle nie wiadomo dlaczego, stałam się niemiła dla ekipy, co raczej mi się nie zdarza. Od razu pomyślałam, że coś chyba jest nie tak i zrobiłam test ciążowy. Wynik był pozytywny. Natychmiast zadzwoniłam do szefowej TVN Style i powiedziałam: jestem w ciąży, co znaczy, że nie mogę za 2 dni skakać w ciężkim kostiumie kosmonauty na trampolinie. Wszyscy w pracy wiedzieli o ciąży od początku. Szefowa oddzwoniła jeszcze tego samego dnia albo następnego i powiedziała, żebym zrobiła program dla kobiet w ciąży - mówiła.

Tak powstał 10-odcinkowy cykl, w którym przyszłe mamy dowiadywały się wszystkiego, co wiedzieć powinny. Dziennikarka podkreśla, że był to program dla kobiet w ciąży, a nie o jej ciąży, bo oczywiście, spotkały ją zarzuty, że wykorzystuje swój stan do promowania siebie.

Zarzut absurdalny, bo akurat nie jest typem ekshibicjonistki, nie pokazuje się na galach, nie pozuje na ściankach, a wszelkie celebryctwo ją śmiertelnie nudzi i śmieszy, bo uważa, że prawdziwe życie jest gdzie indziej. Gdzie? W zaciszu czterech ścian. Życiu sens nadaje rodzina. Nie kariera. Oczywiście ideałem jest, gdy udaje się obie sprawy pogodzić. Jej się udało! Uważa, że tragicznie wygląda dzień człowieka, który ma tylko pracę.

Uważam, że duża rodzina to skarb

- Wiem, że jako matka wielodzietna jestem przez wielu źle postrzegana. Padają pytania: katoliczka czy alkoholiczka? W Polsce posiadanie większej liczby dzieci postrzegane jest jako męka. A ja uważam, że duża rodzina to skarb - wyznaje. - Teraz czuję, że jest cudownie. Mój najstarszy syn ma 15 lat, jedna córka kończy 11 lat, druga - 9. To są już duże dzieci, które trochę pomogą przy Franiu.

Jest kobietą wulkanem. Sama żartuje, że jest, jak kipiące mleko. W domu błysk, świetny obiad, wstaje 20 minut wcześniej, by zrobić dzieciom kanapki do szkoły, pies też nie ma powodu do narzekania, wybiegany...

Jeśli robi się to, co się lubi...

W pracy jej aktywność jest równie imponująca. Jest szefową działu zdrowia i urody w "Wysokich Obcasach". Pisze książki i poradniki: "Cena urody" (z Marią Noszczyk), "Jestem mamą". "Czy wiesz, co jesz" okazał się megahitem. Właśnie ta książka była punktem wyjścia do programu "Wiem, co jem" - dziś poszerzonym o "wiem, co kupuję".

W 2012 roku otrzymała wyróżnienie za najlepszy program poświęcony ochronie konsumenta, który otrzymał też inne prestiżowe nagrody. Ale pani Katarzyna robi go nie dla nagród. Największą satysfakcję i radość daje jej fakt, że robi to, co lubi. Pracuje ze świetną ekipą i...

- Fajne jest to, że mogłam coś wymyślić sama. Zarówno "Wiem, co jem" i "O Matko!" zostały wymyślone od początku do końca. Szefowie najróżniejszych telewizji jeżdżą raz w roku na targi do Cannes, gdzie są wszystkie programy świata. A takiego formatu jak "Wiem, co jem" akurat nie było - mówi.

Wracając do rodziny. - Zawsze chcieliśmy mieć dużo dzieci. Jeśli związek jest dobry, to dzieci po prostu się w nim pojawiają - mówi dziennikarka. A jej jest bardzo dobry.

Z Marcinem Bosackim, dziś rzecznikiem prasowym MSZ, są małżeństwem od 16 lat. - Mąż również zajmuje się dziećmi, nie jest ojcem wirtualnym. I - jak prawie każdy facet - jest zadaniowy. To dobry układ. Kiedy ja pracuję, on jedzie z dziećmi na wakacje - dodaje.

Stany Zjednoczone były próbą charakteru

Przez trzy lata mieszkali w USA. On był korespondentem "Gazety Wyborczej", ona nadsyłała korespondencje do "Wysokich Obcasów". Dziś wyjawia, że ten wyjazd był dla niej próbą charakteru. Przyznaje - dopadła ją chandra. Z internetu dowiedziała się, że została zwolniona z telewizji, choć wcześniej zapewniano ją, iż program, który wymyśliła, będzie na nią czekał. Dopadła ją depresja emigranta. Pozbierała się. Mówi, że zaczęła myśleć pozytywnie. Poznawać Stany, które uwielbia. Właśnie tam skończyła książkę "Czy wiesz, co jesz?".

Dziś nie dręczą jej żadne wątpliwości, co jest ważne w życiu i co składa się na jego prawdziwy smak. - Nuda, poranna kawa, praca, dzieci, poczta, sklep, nasza codzienność - mówiła niedawno w "Gali". - Dla mnie i męża najważniejsze jest nie to, kim będą nasze dzieci, ale jak będą żyły. Chcemy, żeby były szczęśliwe, dobrze wychowane i żeby po prostu były dziećmi.

Co najbardziej lubi jeść osoba, której na sercu leży, by wszyscy Polacy zdrowo się odżywiali? - Frytki - rozbrajająco uśmiecha się pani Katarzyna.

EP


Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Katarzyna Bosacka | macierzyństwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy