Reklama

Kiedy zadzwoni szkolny dzwonek

Polubił rolę ojca. Z synkiem spędzał każdą chwilę, wychowuje go na walecznego mężczyznę. Obaj zdają pierwszy egzamin...

To ich ostatnie beztroskie dni. Paweł Małaszyński (35) doskonale o tym wie, dlatego chce jak najwięcej czasu spędzać z synem, ale jednocześnie staje się coraz bardziej nerwowy.

Sen z powiek spędza mu to, że ukochany syn Jeremiasz (7) rozpoczyna edukację. Chłopiec idzie do pierwszej klasy. Będzie to dla nich bardzo trudne rozstanie. Tym bardziej, że kiedy tylko pan Paweł miał wolne dni, cały swój czas spędzał z rodziną.

- Lubię domowe pielesze, jestem domatorem. Chcę jak najwięcej czasu spędzać z żoną i synkiem. Chciałbym go wszystkiego nauczyć. Marzę żeby był dobrym człowiekiem i wiedział, czego chce w życiu - wyznaje aktor.

Reklama

Chłopiec nie chodził do przedszkola. Cały czas był pod opieką mamy. Popularny aktor martwi się, że Jeremiasz będzie miał problemy z aklimatyzacją w nowym środowisku. - Mój ojciec nauczył mnie determinacji w osiąganiu wyznaczonych celów i tego, by nigdy nie poddawać się bez walki - wspomina aktor. Tego samego pragnie nauczyć swojego syna.

Szkoła, do której będzie chodził Jeremiasz jest blisko domu. Całą rodziną odwiedzili ją w czasie tzw. drzwi otwartych. Pierwszoklasista był bardzo zadowolony. - Był zachwycony i zapewnił, że nie może się już doczekać rozpoczęcia roku szkolnego - mówi nam znajomy rodziny.

Ostatnio pan Paweł zabrał Jeremiasza na szkolne zakupy. Chłopiec nie miał dużych wymagań, chciał tylko plecak ze Spidermanem. Teraz nie może się już doczekać pierwszego dzwonka. Pan Paweł też czeka na ten dzień i - jak zdradził przyjaciołom - nie wyklucza, że poleją się łzy. Bo dla rodziców to też początek nowego etapu w życiu.

Krzysztof Piast

Świat i Ludzie 35/2011

Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: Paweł Małaszyński
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy