Reklama

Kolejny życiowy zawód

Przez prawie dwadzieścia ostatnich lat ludzie cały czas mnie oceniają - powiedziała niedawno w jednym z wywiadów Edyta Górniak (38).

I wszystko wskazuje na to, że to się nie zmieni przez kolejne miesiące. Zwłaszcza że piosenkarka właśnie rozstała się ze swoją menedżerką Mają Sablewską (31). Rozstała się w momencie szczególnie dla siebie ważnym.

To miał być duet nie do zdarcia

Maja Sablewska została menedżerką Edyty Górniak w marcu ubiegłego roku. Miała odpowiadać za nowe "wielkie wejście" swojej podopiecznej do świata showbiznesu. Miała też przygotować Górniak do wydania nowej płyty, bowiem ostatnia studyjna "E.K.G" ukazała się już cztery lata temu. I początkowo wydawało się, że wszystko jest na jak najlepszej drodze do wyznaczonego celu.

Reklama

O Edycie znowu zrobiło się głośno. Efektem nowego otwarcia był między innymi jej udział w ostatniej XII edycji "Tańca z Gwiazdami", w której tańczyła razem z Janem Klimentem i ostatecznie zajęła trzecie miejsce. Po "Tańcu" miał nastąpić kolejny krok, czyli praca nad nową płytą. Edyta Górniak odwiedza studia radiowe i promuje nową piosenkę "Teraz tu". Mai Sablewskiej zawdzięcza też duży kontrakt z firmą kosmetyczną - piosenkarka ma być od marca ambasadorką tej marki.

- To zostało rozwiązane w nieprofesjonalny sposób - powiedziała Maja Sablewska w "Dzień dobry TVN", komentując decyzję Edyty. - Współpraca z Edytą była dla mnie wspaniała, więc nie chciałabym mówić czegoś złego. Edyta będzie teraz wydawała swój singiel. Dokończymy to i spokojnie się rozejdziemy. Ja ją szanuję i jako człowieka, i jako artystkę.

Jednak menedżerka nie powiedziała wszystkiego. Dlaczego wiedząc, że przyjmie propozycję złożoną jej przez Edwarda Miszczaka, trzymała Edytę w niepewności do końca? W co grała? Czy to właśnie nie był powód, że artystka poczuła się oszukana? Zdradzona? Zwłaszcza, że ich relacje wykroczyły daleko poza sprawy zawodowe. Maja Sablewska przez ostatnie miesiące była dla Edyty najbliższą osobą.

Przeszłość znowu powróciła

Sablewska dołącza do sporej grupy byłych menedżerów Górniak. Wiktora Kubiaka, który wynegocjował jej międzynarodowy kontrakt z firmą fonograficzną EMI Music (ich współpraca zakończyła się głośnym procesem), Małgorzaty Herde, Dariusza Krupy, który przez kilka lat był jej i mężem i menedżerem, Rinke Rooyensa, który współpracował z gwiazdą zaledwie kilka tygodni.

- Edyta to wspaniała kobieta. Jeśli się kimś zachwyci, to jest nim oczarowana, ale oczekuje też pełnego zainteresowania. A po roku, dwóch zrywa z nim kontakt - mówi anonimowo osoba, która dobrze zna piosenkarkę. - Tak naprawdę są dwie Edyty. Jedna to gwiazda. A druga to piękna kobieta i mama ze swoimi wadami i niepokojami - dodaje nasz informator.

Niestety, sama nie da sobie rady

- To, co się teraz dzieje wokół Edyty, to jest zupełnie niepotrzebna burza, która nigdy nie jest dobra dla żadnego artysty - mówi w rozmowie z "Życiem na Gorąco" jej była menedżerka, Małgorzata Herde. - Takie sprawy trzeba załatwiać za zamkniętymi drzwiami a nie publicznie. Mogę tylko powiedzieć, że życzę Edycie jak najlepiej - dodaje pani Małgorzata.

- Mam firmę i pracowników, którzy będą mi pomagać - tłumaczy Górniak pytana o to, jak wyobraża sobie nagrywanie płyty i jej promocję bez menedżera. - Artysta, który planuje wydanie nowej płyty i duże koncerty, nie poradzi sobie bez agenta. To jest niemożliwe. Taka osoba musi przy niej być - twierdzi Małgorzata Herde. Sama Edyta w rozmowie w RMF FM mówi jednak: - Ja ciągle jestem bardzo przywiązana do Mai. Mam kłopot, żeby pogodzić się z tą zmianą. Tak po ludzku...

Po byłej menedżerce Edycie zostanie pamiątka. Tatuaż na szyi, który zrobiła inspirowana przez Maję. To jedno zdanie: "Every moment is good to change everything" - każdy moment jest dobry, żeby wszystko zmienić. Wygląda na to, że w życiu Edyty znów przyszedł czas na zmiany.

MJ

Życie na gorąco 5/2011

Życie na gorąco
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy