Reklama

Niewolnica miłości

Gdy stanęła przed wyborem: małżeństwo albo teatr, wybrała to drugie. Została sama z trzyletnią córeczką, w trudnych czasach. Taki był jej stan wojenny...

Jedni uważają, że jest chłodna, wystudiowana, kapryśna i konfliktowa. Inni mówią o niej: wrażliwa, uczynna, niezawodna. Odważnymi scenami w filmach zapracowała sobie na miano „polskiej Sharon Stone”. A jej liczne i głośne romanse przeszły do legendy.

– Odejście ojca odebrało mi pewność, że miłość jest jedna, że może trwać wiecznie – tak uzasadniała Grażyna Szapołowska (58) swoją niestałość uczuć. Miała 3 lata, gdy okazało się, że odtąd będzie mieszkać w domu kobiet – z babcią, mamą i starszą o 11 lat siostrą Lidką. Jednak radziły sobie bez mężczyzny – aktorka uważa, że dzieciństwo (najpierw w Bydgoszczy, potem w Toruniu) miała szczęśliwe i niczego jej nie brakowało. Aż do 1971 r., gdy zdała maturę i postanowiła mocno wkroczyć w dorosłe życie.

Reklama

– Nie wiem, skąd wzięłam tyle odwagi, by uciec z domu. Napisałam list do mamy, że chcę być niezależna, wyjeżdżam i proszę mnie nie szukać – opowiadała. Gdy dwa lata później zaczęła studia aktorskie w stolicy, jej uroda na wszystkich robiła piorunujące wrażenie. A ona korzystała z tego.

– Nie wyobrażam sobie świata bez mężczyzn, a siebie w roli kobiety samotnej. W pewnym sensie jestem niewolnicą miłości – przyznawała. I to do tego stopnia, że jeszcze podczas studiów dwa razy wyszła za mąż, a tylko na pierwszym roku miała dwa głośne romanse. Najpierw z Erykiem Fitkau, bratem Agnieszki Fitkau-Perepeczko, fotografikiem i lekkoduchem. On nie umiał być wierny jednej kobiecie, a ona wybaczyć zdrady.

Gdy się rozstali, poznała starszego o 7 lat aktora Marka Lewandowskiego, bożyszcze ówczesnych warszawianek. W 1975 r. wzięli ślub, a po kilku kolejnych miesiącach... rozwód. Ale rok po tym Szapołowska znów była żoną – tym razem bogatego „prywaciarza” Andrzeja Jungowskiego, który najpierw codziennie kupował jej 27 róż, po ślubie podarował dom w podwarszawskim Pustelniku, a w 1978 r. dał najwspanialszy prezent – córkę Kasię. Jednak 3 lata później i ten związek przestał istnieć.

– Kazał mi wybierać: małżeństwo albo scena. Wybrałam to drugie – wyjaśniała aktorka. Sąsiedzi opowiadali, że gdy małżonkowie przedstawiali swoje racje, szyby wypadały z okien...

Nadszedł najtrudniejszy okres w jej życiu. Została sama z trzyletnim dzieckiem w domu bez telefonu, ogrzewania... Codziennie dźwigała wiaderka z koksem, by napalić w piecu. Było coraz gorzej, wszystkiego brakowało, zbliżał się stan wojenny...

Grażyna oddała małą Kasię pod opiekę mamy i siostry, a sama krążyła między nimi, Teatrem Narodowym i Budapesztem, gdzie z Jadwigą Jankowską-Cieślak kręciły film „Inne spojrzenie”, który później zdobył Złotą Palmę w Cannes. – Grałyśmy w tym filmie głównie po to, by zaopatrywać nasze domy i dzieci. Targałyśmy z Węgier salami, owoce, proszki do prania, szampony... – wspominała. To przecież wyniosła z rodzinnego domu – kobieta zawsze musi sobie poradzić! Ale i w tych ciężkich czasach znalazła czas na miłość... z przywódcą węgierskiej opozycji Laszlo Raikiem.

Na początku lat 90. poznała młodszego o 8 lat Pawła Potoroczyna, który oświadczył się jej... po 2 dniach znajomości. Tuż po ślubie został konsulem w USA. – Mieszkaliśmy w Kalifornii. Wydawać by się mogło, że znalazłam się w raju. Ale ja, zamiast się cieszyć, walczyłam z huśtawką nastrojów, ciągle byłam w depresji i wybuchałam płaczem. Święty by ze mną nie wytrzymał – mówiła. Tęskniła za aktorstwem i propozycja zagrania Telimeny w „Panu Tadeuszu” Wajdy była wybawieniem. Wróciła do Polski i... to był koniec trzeciego małżeństwa. Potem było kilka romansów, z których wyłonił się obecny związek.

– Dopiero mając prawie 50 lat znalazłam właściwego mężczyznę – mówiła Grażyna o Eryku Stępniewskim. Są razem od 10 lat i choć kilka razy odchodzili od siebie, zawsze wracają. Ale aktorka ma też dwie inne miłości. Jedna – to córka Katarzyna, która niedawno zadebiutowała jako reżyserka filmowa i... dała w nim rolę mamie. Od lat są sobie najbliższe, świetnie się rozumieją i wspierają. – Zawsze polegała tylko na sobie i sama decydowała o swoim życiu – z podziwem mówi o mamie Katarzyna. Od kilku lat jest i nowa miłość aktorki – wnuczka Karolina. Babcia Szapołowska wygląda i czuje się świetnie, więc nic sobie z upływu czasu nie robi. – Wnuki przecież odmładzają! – twierdzi. – Zresztą dla kobiety takiej jak ja, wnuczka to raczej córka...

Agnieszka Brzoza

Na żywo 38/2011

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Grażyna Szapołowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama