Reklama

Prawdziwe życie zaczyna się na wsi

Twierdzi, że można się nauczyć wszystkiego. Nawet optymizmu i bycia szczęśliwą.

Pośpiesznie pakuje najpotrzebniejsze rzeczy. Emilia Krakowska (71) jak najszybciej chce znaleźć się w swoim domu nad rzeką Świder. Właśnie tam czuje się najlepiej, więc gdy tylko znika śnieg, a słońce jest coraz wyżej, ucieka z "miejskiego betonu" na ukochaną wieś. - Tam można zapomnieć o zgiełku miasta. Porozmawiać z przyjaciółmi lub pomilczeć i posłuchać własnych myśli - opowiada.

Aktorka kupiła ten dom pod koniec lat siedemdziesiątych. Miała nagły przypływ gotówki. - Jak mówią - na pół litra było tego za dużo, na interes za mało. W sam raz na taki dom! - żartuje aktorka. Odświeżyła, wyremontowała i stworzyła swój raj, w którym gości dwie dorosłe córki.

Reklama

Weronika (rehabilitantka) i Eleonora (kończy Akademię Muzyczną w Szwajcarii) chciałyby wpadać jak najczęściej, ale nie zawsze im się to udaje. Obie mają już swoje obowiązki i sprawy. Każda z nich ma także swoje życie.

Tymczasem dla pani Emilii czas jakby się zatrzymał. Modna fryzura, makijaż, biżuteria i - obowiązkowo - kapelusz. Bez niego, jak sama mówi, nie idzie nawet po bułki. A do tego wciąż ten sam niezwykły temperament, za który jest uwielbiana. Nic dziwnego, że aktorka cały czas pracuje. Gra w serialach i jeździ po Polsce ze spektaklami.

- Najważniejsze to mieć w sobie ciekawość świata i wciąż pracować nad własnym rozwojem. Nie ma nic gorszego jak nuda - mówi. Pani Emilia nie ma zwyczaju użalać się nad sobą. Nauczyła się być szczęśliwa. - Wychodzę z założenia, że co ma być, to będzie. Dlatego... należy korzystać z życia. Cieszę się z tego, co mam i że aż tyle mam. Wychowałam dwie wspaniałe córki, wykonuję zawód, który daje mi wiele radości. Mam też mnóstwo pięknych wspomnień... - opowiada.

Część z nich związana jest z mężczyznami. Na ślubnym kobiercu stawała cztery razy, bo zawsze marzyła o normalnym, ciepłym domu. Próbowała. Niestety, źle lokowała uczucia - partnerzy nie rozumieli jej poświęcenia dla pracy.

- Coś za coś. Albo poświęcamy się pracy zawodowej, albo stawiamy na dom. Rzadko udaje się to pogodzić. U mnie na pierwszym miejscu zawsze było aktorstwo. Kiedy któryś z mężów próbował mi w tym przeszkadzać, czułam, że ingeruje w moją wolność. Wtedy nie pozostawało nic innego jak się rozstać. Ogromnie cenię sobie niezależność - wyznaje.

Kiedy po czwartym rozwodzie ją odzyskała, była pewna, że jesień życia spędzi spokojnie, bez zawirowań i - przede wszystkim - sama. Jednak stało się inaczej. Przez przypadek spotkała swą dawną, wielką studencką miłość - Sergiusza Sikorskiego. Jej serce znów zabiło mocniej. I chociaż on mieszka w Brazylii, dzięki internetowi widzą się i słyszą codziennie. Aktorka cieszy się, bo ukochany wkrótce przyjedzie do Polski. Kilka tygodni spędzą razem, oczywiście w jej chacie nad Świdrem.

KP

Świat i Ludzie 14/2011

Świat & Ludzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy