Reklama

Szczęśliwy powrót syna z Afganistanu

Ostatnie miesiące aktorka żyła w strachu i niepewności. Każdego dnia bała się o życie jedynego syna, który na ochotnika wyjechał na misję do Afganistanu.

Salwy rakiet wystrzelonych w jej kierunku, wybuch pod wozem pancernym, pożar podczas patrolowania ulic Kabulu - takie nocne koszmary miesiącami prześladowały aktorkę Małgorzatę Zajączkowską (54). Ale trudno o słodki i spokojny sen, gdy jej jedyny syn, i to z własnego wyboru, spędza życie w jednym z najmniej bezpiecznych rejonów świata. Niewiele pomagała świadomość, że Marcel (23) spełnia w ten sposób swoje marzenia.

Po pół roku nauki chłopak zrezygnował z college'u i poszedł do wojska. Na misję do Afganistanu trafił jako specjalista od nawigacji komputerowej w poważanej amerykańskiej formacji - marines. Bo Marcel, który urodził się w USA, ma prawo służyć w tamtejszych jednostkach.

Reklama

Pani Małgorzata co wieczór włączała komputer i próbowała się łączyć z synem za pomocą Skype'a. Gdy numer Marcela nie odpowiadał, miała same czarne myśli i drżała z przerażenia... Dopiero niedawno mogła odetchnąć z ulgą. Marcel zakończył swą służbę i wrócił do domu, cały i zdrowy. I zaraz odwiedził mamę w Polsce. Aktorka nie potrafiła opisać swego szczęścia.

IW

Życie i Ludzie 39/2010

Świat & Ludzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama