Reklama

Zbiera siły na drugi atak

Przekonała się, że może liczyć wyłącznie na siebie. To silny cios, ale życie nauczyło ją, że trzeba walczyć.

Warszaty u Bernarda Hillera w Los Angeles były dla niej nie tylko szkołą, ale także prezentem urodzinowym. Edyta Herbuś wracała do Polski pełna nadziei. Skończyła 30 lat i była przekonana, że właśnie teraz rozpocznie karierę. O Hollywood mówiła: – Czuję się jak ryba w wodzie. Cóż, od przeznaczenia nie uciekniesz. Pustynia, kaktusy, wypalające słońce i pośrodku przepiękne filmowe opuszczone miasto, a w nim ja – niczym Sophia Loren.

Zwierzała się także, że warsztaty tak bardzo ją otworzyły, że wreszcie jest gotowa rozebrać się na ekranie. Bo kiedy jeszcze kilka lata temu proponowano jej udział w amerykańskim serialu, odrzuciła propozycję z powodu właśnie rozbieranych scen. Teraz jest na nie gotowa. – Dziś największą siłą jest dla mnie wiarygodność. Więc i nagość – deklaruje.

Reklama

Tymczasem od powrotu z Miasta Aniołów minęło już pół roku, a jej kariera stoi w miejscu. Sądziła, że propozycje filmowe posypią się jedna za drugą, ale nic z tego... Pani Edyta nie ukrywała też, że liczy na pomoc ze strony ukochanego Mariusza Trelińskiego (49). - Była przekonana, że Mariusz będzie ją rekomendował. Szczególnie, że może sobie na to pozwolić. Jednak ukochany nie kwapi się do pomocy. On zajmuje się swoimi sprawami, a Edyta jest pozostawiona sama sobie.... Mieszkają razem, ale bardzo się od siebie oddalili. Edytka zaczyna wątpić w ten związek, oczekuje większego wsparcia i atencji - opowiada jej znajoma.

Na szczęście, jak zawsze w sytuacjach kryzysowych, znalazła pomoc u przyjaciółki, Marii Wałęsy. Odwiedziła ją w Trójmieście, gdzie razem spędziły kilka dni. - Potrzebowała wyjechać, oderwać się zupełnie od Warszawy i przemyśleć kilka spraw - mówi nam bliska znajoma gwiazdy. A jest co przemyśleć. Co dalej z jej karierą i życiem?

Świat i Ludzie

Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: Edyta Herbuś | kariera
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy