Reklama

Znalazłam miłość, na którą czekałam

W ciągu ostatnich lat jej życie bardzo się zmieniło. Rozwiodła się z Michałem Wiśniewskim, znalazła nowego partnera, przeprowadziła się do podwarszawskiego Józefosławia.

Wyciszyła się i z gwiazdy piosenki przemieniła się w strażniczkę domowego ogniska.

Kilka miesięcy temu zastanawiałaś się,czy nie wyjechać na stałe z kraju. Dlaczego zmieniłaś zdanie?

Mandaryna: - Nigdy poważnie nie myślałam o wyjeździe z kraju! Czasem miewam chwile, gdy chciałabym uciec stąd jak najdalej, na szczęście one mijają. Mam dwójkę dzieci, które chodzą do szkoły, i nie mogę dla swojego widzimisię wyrywać ich z życia.

Skąd w ogóle wziął się pomysł emigracji?

- Z niemocy. Bywam obiektem ludzkiej zawiści i agresji, ale nie zawsze daję sobie z tym radę. Szczególnie, gdy za wszelką cenę próbuje się doszukiwać we mnie czegoś mrocznego, okropnego...

Reklama

To cena bycia gwiazdą.

- Nie jestem żadną gwiazdą. Nigdy tak o sobie nie myślę. Kto mnie zna, ten wie, że jestem zwyczajna. Prowadzę normalny dom, gotuję obiady, przywożę dzieci ze szkoły.

Czy to prawda, że twój syn wygrał już swoje pierwsze zawody taneczne? Chcesz, by poszedł w twoje ślady?

- Nie mam takich pomysłów. Po prostu w szkole, w ramach wf-u ma zajęcia z tańca towarzyskiego. Podczas szkolnych zawodów tańczył walca angielskiego oraz cha-chę i... rzeczywiście zajął pierwsze miejsce.

- To jednak umysł ścisły i mimo wszystko bardziej od tańca interesują go komputery. Ma to po moim tacie, który uczył matematyki. Xavier uwielbia lekcje informatyki. Ma 8 lat, a już zna się na komputerze lepiej niż ja. Niedawno uczył całą rodzinę kolegi, łącznie z jego mamą i tatą, jak wgrać grę na laptopa...

A córka?

- Fabienne ma wyobraźnię przestrzenną i świetnie maluje. Zdolności odziedziczyła po moim dziadku, którego obrazy wiszą na ścianach w domu moich rodziców.

Czego chciałabyś nauczyć swoje dzieci? Co chcesz im przekazać, zanim staną się samodzielne?

- Najważniejsze to miłość. Chcę dać im tyle miłości, ile zdołam. Powiedzieć wszystko, co powinni wiedzieć o życiu. I nauczyć szacunku do życia, do wszystkich żywych istot.

Z ich ojcem, Michałem Wiśniewskim, rozstaliście się w gniewie cztery lata temu. Czy od tamtej pory wasze relacje poprawiły się?

- W miarę upływu czasu rany się zabliźniają. Nie możemy mówić o przyjaźni, ale szanujemy się i potrafimy spokojnie rozmawiać. Wiele trudu kosztowało nas wypracowanie tego, by każda próba kontaktu nie kończyła się awanturą. Nie chcę tego zmarnować.

Nowy partner Wojtek daje ci to, czego szukasz w mężczyźnie?

- Absolutnie tak. Jest pierwszą osobą, której zwierzam się z kłopotów i z którą konsultuję wszystkie ważne decyzje. To silny, konkretny facet i w trudnych chwilach potrafi mnie podtrzymać na duchu. Jesteśmy razem od roku, ale znamy się od wielu lat. Wojtek robił moje sesje zdjęciowe między innymi do ostatniej płyty. I raptem coś zaiskrzyło... Sama byłam tym zaskoczona. To miłość.

Pół roku temu głośno było o twoim związku z pewnym francuskim arystokratą...

- Z Gilem łączyła mnie przyjaźń. Był przy mnie w trudnych chwilach, pomagał rozwiązać wiele problemów, m.in. przy wydaniu mojej ostatniej płyty "AOK". Jest przyjacielem moim i Wojtka, niedawno byliśmy z wizytą w jego domu w Monako.

- A co do mężczyzny na całe życie... Wierzę, że to Wojtek jest tym jedynym, którego szukałam.

Kiedy się patrzy na ciebie, można odnieść wrażenie, że wreszcie jesteś bardzo szczęśliwa. Mam rację?

- Tak, to chyba jeden z lepszych okresów w moim życiu. Rozwijam swoje szkoły tańca, mam zamiar otworzyć kolejną. I koncertuję w Niemczech, w Wielkiej Brytanii.

Ale to nie wszystko?

- Chcę też pomagać chorym, jak ja, na cukrzycę, działam przy fundacji Mediabetic. Choć bywa trudno, wierzę, że w życiu czeka mnie wiele dobrych chwil.

Eliza Zawada

Świat i Ludzie nr 17/2010

Świat & Ludzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy