Reklama

Maureen Kelly: Tarte, czyli kosmetyki bez "okropnie złych składników"

- Wszystkie kosmetyki tworzymy bez, jak je nazywam, "okropnie złych składników" - parabenów, ftalanów, glutenu. Poza tym nie testujemy naszych produktów na zwierzętach, a składy całej kolekcji są w 85 proc. wegańskie - mówi Maureen Kelly, założycielka marki Tarte, której kosmetyki od 8.09 są dostępne w sieci sklepów Sephora.

Porozmawiajmy o początkach twojej przygody z Tarte. Zanim zajęłaś się kosmetykami, studiowałaś psychologię kliniczną. Co sprawiło, że zdecydowałaś się na porzucenie tak trudnych i prestiżowych studiów?

- Zawsze marzyłam, żeby założyć własną firmę. Wydaje mi się, że w głębi serca jestem przedsiębiorcą! Ale życie tak się układało, że zawsze coś stawało na drodze, to nigdy nie był dobry czas. Tak szczerze,  sama się tego trochę bałam! Jednak gdy zamierzałam poświęcić się pisaniu pracy doktorskiej z psychologii uznałam, że potrzebuję czegoś więcej i zaczęłam zastanawiać się, co tak naprawdę chcę robić w życiu. Zawsze lubiłam makijaż i wiedziałam, że chcę zająć się czymś w ramach branży beauty. Jako konsumentka byłam niezadowolona z tego, że trudno samej odtworzyć efekt wizyty w salonie piękności. To popchnęło mnie do założenia Tarte w mojej kawalerce w Nowym Jorku. Miała to być marka łatwych w użyciu produktów wielozadaniowych, które dają prawdziwe efekty.

Reklama

Jak na zmianę ścieżki zawodowej zareagowali twoi bliscy? Od początku miałaś ich wsparcie czy musiałaś ich przekonać do swojego planu?

- Zainwestowałam w Tarte wszystkie moje oszczędności, skorzystałam z kart kredytowych. Moi przyjaciele i rodzina bardzo mnie wspierali, choć rodzice starali się przekonać mnie, żebym ukończyła moje studia psychologiczne. Jednak gdy już podjęłam decyzję, nie było drogi powrotnej!

Jesteś biznesowym samoukiem, na start firmy wydałaś całe swoje oszczędności, informacji o prowadzeniu biznesu szukałaś w książkach. Jak dziś wspominasz te pierwsze, szalone lata?

- Te pierwsze kilka lat były najtrudniejsze. Nie tylko sfinansowałam mój biznes z własnych oszczędności i kart kredytowych, ale wszystko robiłam sama - od pakowania cieni w pudełeczka po dzwonienie do sklepów. Ze wzruszeniem przypominam sobie te wszystkie pudła w mojej nowojorskiej kawalerce! To było duże wyzwanie, ale absolutnie warte swojej ceny.

Powiedziałaś kiedyś, że dawniej byłaś "makeup junkie". Co masz przez to na myśli?

 - Odkąd byłam dzieckiem fascynowałam się makijażem. Czy to fundując metamorfozę lalce mojej siostry korzystając z kosmetyków mojej mamy (katastrofa!) czy zmuszając siostry, żeby dały mi się pomalować. Zawsze lubiłam eksperymentować z makijażem i kosmetykami do skóry, próbować nowych rzeczy! Nie ma we mnie ani trochę artystki, ale wydaje mi się, że moje doświadczenie konsumenckie naprawdę pomogło mi zrobić ten krok i założyć własną firmę.

Dziś wiele kobiet ma już wyrobioną świadomość ekologiczną, ale 15 lat temu większość firm kosmetycznych stawiała na formuły pełne potencjalnie szkodliwych substancji. Co sprawiło, że ty od początku szłaś pod prąd i postawiłaś na naturalne składy?

- Wszystkie  kosmetyki tworzymy bez, jak je nazywam, "okropnie złych składników" - parabenów, ftalanów, glutenu. Poza tym nie testujemy naszych produktów na zwierzętach, a składy całej kolekcji są w 85 proc. wegańskie. Od samego początku przyświecało mi motto: kiedy decydujesz się nałożyć coś na swoją skórę, nie powinnaś musieć iść na kompromis i wybierać między kosmetykami, które dadzą pożądany efekt a takimi, które są dobre dla Twojej skóry. Tarte łączy w sobie najlepsze cechy obu tych światów.

Skoro już jesteśmy przy składach - możesz powiedzieć, co klientki mogą znaleźć w twoich kosmetykach. Czy te składniki tylko upiększają, czy mogą również wpływać na poprawę stanu cery?

- Tarte jest pionierem w dziedzinie wykorzystania składników naturals™, które mają dać określony efekt. To, jakich substancji używamy przy tworzeniu składów i to, skąd je bierzemy, jest dla nas naprawdę ważne.  Glinka amazońska to składnik pojawiający się w wielu naszych produktach. Odkryłam ją podczas wycieczki do lasu deszczowego. Glina, płynąc w dół Amazonki, zbiera składniki odżywcze i minerały z roślin, a potem my pozyskujemy ją bezpośrednio z brzegu - to naturalne źródło supermocy rozwiązujących problemy!

- Innym składnikiem, który często pojawia się w naszych produktach, jest olejek z markui, który w sposób ekologiczny pozyskujemy z Amazonii, współpracując ze złożoną wyłącznie z kobiet kooperatywą. Te niesamowite kobiety zbierają owoce ręcznie, kroją je i na zimno wyciskają odżywczy olejek w najlepszej możliwej formie, tak, abyśmy mogli czerpać wszystkie korzyści jakie dają kwasy tłuszczowe i witamina C.

Spodziewam się, że wszystkie swoje kosmetyki traktujesz z sentymentem, ale zapytam: z jakiego produktu jesteś szczególnie dumna?

- Jest ich tak dużo, że trudno było by mi wybrać! Jestem niezwykle dumna z naszego wegańskiego olejku z marakui, nie tylko z powodu jego właściwości, które odmieniają życie i skórę, ale także z powodu sposobu, w jaki go tworzymy. Niedawno pomogliśmy stworzyć złożoną z kobiet kooperatywę w Amazonii, w której skład wchodzą kobiety z tamtejszych wiosek. Naszym celem było zapewnienie im zasobów, szkolenia z dziedziny przedsiębiorczości i możliwości generowania przychodu, który jest potrzebny do osiągnięcia sukcesu w biznesie. Poza stworzeniem miejsca pracy dla kobiet w regionie, kooperatywa pozwala nam w sposób zrównoważony pozyskiwać marakuję i uprawiać ją wykorzystując wyłącznie naturalne metody, co skutkuje owocem pozbawionym jakichkolwiek toksyn.

Twoja firma ma już 15 lat, niebawem wchodzi na rynek polski. Powiedz, kiedy poczułaś, że firma, która swój początek miała w jednopokojowym mieszkaniu w NYC, osiągnęła sukces? Czym on dla ciebie jest?

- W tym roku obchodzimy naszą 20 rocznicę! Nadal nie mogę w to uwierzyć. Trudno wybrać jeden moment. Na pewno było kilka takich chwil, w których myślałam sobie: OK, udało się! Po raz pierwszy, gdy zobaczyłam produkty Tarte w sklepie Henri Bendel, a później gdy trafiliśmy na listę ulubionych produktów Oprah Winfrey. Oraz w zeszłym roku, kiedy pojechaliśmy do Paryża na premierę naszych produktów w Europie - to coś co zawsze chciałam osiągnąć i w końcu się udało!

Myślę, że historia Tarte to nie tylko piękne, ale i wymagające momenty. Czy jest coś, co mogłabyś powiedzieć Maureen, która dopiero śniła swój sen o własnej, ekologicznej marce? Podejrzewam, że młode dziewczyny, które zastanawiają się, czy warto realizować nawet najbardziej szalone cele, chętnie się dowiedzą.

- Zaufaj sercu! Podążaj za swoimi marzeniami. Nigdy nie bierz pod uwagę, że coś może się nie udać.

Wiem, że od początku działania firmy ważna była dla ciebie działalność charytatywna. Skąd zainteresowanie filantropią?

- Zawsze było dla mnie ważne, żeby wykorzystać sukces Tarte do pomagania innym. To ważna część DNA naszej firmy. Od początku przekazujemy produkty Dress to Success  - organizacji, która zapewnia kobietom z niskimi zarobkami profesjonalną odzież i makijaż na potrzeby rozmów o pracę, nawet gdy nie bardzo mogliśmy sobie na to pozwolić. W 2017 roku udało nam się stworzyć Heart to Tarte, organizację non-profit, która wspiera sprawy i organizacje, które są dla nas ważne: walkę z cyberprzemocą, ochronę zwierząt i środowiska, pomoc ofiarom kataklizmów, inicjatywy zdrowotne i równościowe kobiet.

Możesz nam opowiedzieć o programach, które realizujecie? Szczególnie zainteresował mnie program, który ma pomagać w walce z cyberbullyingiem.

- Uwielbiam nasze kampanie #kissandmakeup i #bullyfreebeauty, ponieważ widziałam efekty przemocy i cyberprzemocy na własne oczy, zarówno na kanałach społecznościowych Tarte, jak i w mojej własnej rodzinie. Nikt nie jest w stanie się przed tym całkowicie obronić, dlatego chcę wykorzystywać naszą platformę do szerzenia dobroci i pozytywnych emocji, żeby te dzieciaki wiedziały, że nie są z tym same. Poza tym prowadzimy kilka innych kampanii, np. #seathechange, we współpracy z Rezerwatem Żółwi Morskich, w ramach którego co roku adoptujemy żółwie!

Jakie to uczucie, że firma wchodzi na nowy rynek?

- To zawsze było moje marzenie, żeby dokonać ekspansji na rynek międzynarodowy. Jestem bardzo podekscytowana tym, że z pomocą Sephory udało nam się wejść do Azji, Australii, a teraz Francji. Nadal nie mogę w to uwierzyć! Nie mogę się doczekać, żeby dzielić się dobrocią i zdrowymi kosmetykami z nowymi użytkowniczkami, naszymi "tartaletkami", na całym świecie!

Pytanie na koniec - oczywiście dla miłośniczek makijażu. Jakich kosmetyków Tarte nie może zabraknąć w naszych jesiennych kosmetyczkach?

       Korektor Shape Tape to nasz bestseller, sprzedajemy jeden co 12 sekund. Ukrywa niedoskonałości i natychmiast niweluje cienie pod oczami - rozjaśnia i wykorzystuję naszą specjalną technologię Tape, która wygładza zmarszczki i drobne linie. Jest wegański i zawiera naturalne składniki, takie jak olejek z mango, odżywcze masło shea i ekstrakt z korzenia lukrecji, który rozjaśnia skórę.

         Podkład Face Tape jest produkowany w ten sam sposób, co korektor. Jest lekki, matowy, wodoodporny i odporny na pot. Zostaje na miejscu niezależnie od warunków. Tak jak Shape Tape, działa wygładzająco na pory, zmarszczki i drobne linie. Przeprowadziliśmy badanie konsumenckie przy okazji startu tego produktu i każda osoba przyznała, że widoczność porów, ciemnych plam, zaczerwienień i niedoskonałości znacznie spadła. To już teraz jeden z naszych najczęściej nagradzanych podkładów, a wypuściliśmy go dopiero rok temu.

         Mascara Maneater to nowość nie tylko w Polsce, ale w całej Europie! Daje niesamowitą objętość, długość i zakręcenie rzęs i natychmiast sprawia, że oczy wydają się większe - gdziekolwiek się nie pojawiam po jej użyciu, ludzie pytają mnie czy mam doczepione rzęsy!

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy