Reklama

Julia Wieniawa księżniczka showbiznesu

W ciągu zaledwie dwóch lat narobiła w polskich mediach tyle szumu, co wszystkie gwiazdki razem wzięte. A Julia zapowiada, że dopiero się rozkręca... Co ma w zanadrzu?

Na Instagramie obserwuje ją ponad pół miliona osób. Nic dziwnego - jest śliczna, bystra i wie, jak przekuć swoją wciąż rosnącą popularność w sukces. Także finansowy. Choć Julia Wieniawa ma dopiero dwadzieścia lat, ma już na swoim koncie kilka kontraktów reklamowych. Firmowała swoim nazwiskiem farby do włosów, tampony, dwukrotnie sieć komórkową i obuwie. Ponoć inkasując za to bajońskie sumy. Właśnie pracuje nad debiutancką płytą, a na ekranach kin wyświetlane są aż dwa obrazy z jej udziałem. Do tego gra w trzech serialach i zajmuje się dubbingiem. Faceci się nią zachwycają, nastolatki podziwiają, a koleżanki po fachu wolałyby, żeby zniknęła.

Reklama

Kariera bez "pleców"? 

Tak szybkiej i spektakularnej kariery w Polsce dawno nie było. Nic dziwnego, że pojawiły się głosy, że ktoś pomógł Julii zaistnieć. Aspirująca aktorka zdecydowanie zaprzecza: "Stałam się częścią tej branży już jako gimnazjalistka, od dawna ciężko pracuję. W Polsce jest bardzo mało młodziutkich aktorek, takich jak ja, czy na przykład Julka Wróblewska, ludzie nie byli przygotowani na to, że odniesiemy sukces. Wiele osób twierdzi, że to kariera przez łóżko albo, że mam jakieś znajomości. Do ludzi nie dociera, że naprawdę ciężko pracuję. Są źli, że tak szybko udało mi się osiągnąć sukces". I opowiada w wywiadach o swoich początkach: "Przez wiele lat chodziłam na castingi i czekałam po osiem godzin na swoją kolej. Swoje musiałam odczekać. Nikt mi niczego nie podarował. Próbowałam swoich sił i krok po kroku budowałam moją zawodową drogę". 

Miłość w blasku fleszy

Eksplozja zainteresowania Julią nastąpiła na początku zeszłego roku, gdy towarzyszyła Antoniemu Królikowskiego na gali rozdania Telekamer. Okazało się, że Antoni i Julia są parą, w dodatku szaleńczo w sobie zakochaną. Choć Julia zżyma się, gdy dziennikarze nazywają ją dziewczyną Królikowskiego, faktem jest, że związek był w pewnym sensie jej trampoliną do popularności. Dziś para, choć podkreśla, że chroni swoją prywatność, chętnie pokazuje się razem na branżowych imprezach. 

Ostatnio wzięli razem udział w programie "Story of my life". Plotkuje się też o ich udziale w kolejnej edycji programu "Azja Express" i sequelu serialu "Kasia i Tomek", w którym przed laty grali Joanna Brodzik i Paweł Wilczak. Pikanterii tym plotkom dodaje fakt, że zakochani zaczęli niedawno wrzucać do sieci nagrania wideo z zabawnymi scenkami, przypominającymi te z "Kasi i Tomka". W programie, w którym ostatnio wzięli udział, podkreślali, że mimo łączących ich uczuć, nieśpieszno im do zakładania rodziny. Julia przyznała, że teraz będąc na fali wznoszącej, chce skupić się na rozwijaniu kariery. Na wszystko inne ma jeszcze czas.

Zmasowany atak hejterów 

Wieniawa, tak jak większość gwiazd mierzy się z internetowym hejtem. Antyfani zarzucają jej, że uderzyła jej woda sodowa, że nie ma talentu i, że czas spędza lansując się na imprezach. Julia nie przejmuje się tymi docinkami: "Spływa to po mnie. Nie czytam negatywnych komentarzy, choć miałam je od początku. Nie zawracam sobie nimi głowy, bo to nie jest konstruktywna krytyka. Po prostu robię swoje", mawia. I dodaje w wywiadach: "Mocno stąpam po ziemi, mam wciąż tych samych znajomych i sodówka mi nie grozi. Za gwiazdę też się nie uważam. Ani nawet za aktorkę. Nie zagrałam głównej roli w wielkim filmie. Nie skończyłam szkoły teatralnej - to dopiero przede mną. Mówię o sobie, że jestem aspirującą aktorką, żeby mi nikt nie zarzucił, że już spoczęłam na laurach".  

Zobacz także: 






Show
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy