Reklama

Liz Truss to druga Thatcher? Nowa premier UK chce być jak Żelazna Dama

Liz Truss, minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, obejmie urząd premiera kraju, przejmując tym samych schedę po odsuniętym od stanowiska Borisie Johnsonie. Będzie to trzecia kobieta w historii, która stanie na czele brytyjskiego rządu. Nie rozpoczęła jeszcze swojego urzędowania, a już porównuje się ją do poprzedniczek - Margaret Thatcher i Theresy May.

Ten, kto śledzi uważnie politykę Wielkiej Brytanii, może kojarzyć postać Mary Elizabeth Truss. Większość jednak usłyszała o niej dopiero kilka dni temu, po zakończeniu ostatniej rundy wewnętrznych wyborów na przewodniczącego Partii Konserwatywnej. Truss pokonała w finałowym starciu niedawnego Kanclerza Skarbu, Rishiego Sunaka, otrzymując tym samym od swoich kolegów poparcie jej kandydatury na stanowisko premiera.

"Wiatrowskaz": Liz Truss kiedyś i dziś 

47-letnia Mary Elizabeth Truss przyszła na świat w Oksfordzie, choć dorastała w Szkocji i północnej części Anglii. Jej rodzice początkowo zaszczepili córce lewicowe poglądy. Truss rozpoczęła nawet karierę polityczną jako przedstawiciel Liberalnych Demokratów. Internauci dotarli nawet do nagrania z 1994 roku, na którym Brytyjka wygłasza mowę na temat... obalenia monarchii. 

Reklama

Z czasem jednak podejście Mary Elizabeth do świata polityki zmieniło się diametralnie, albowiem już dwa lata później wykonała nie lada szpagat, dołączając do Partii Konserwatywnej. Przez lata Truss pracowała w działach finansowych firmy Shell oraz Cable & Wireless. 

W 2010 otrzymała mandat posła, a w 2012 rozpoczęła karierę w strukturach rządowych, po drodze pełniąc funkcje ministra środowiska (stając się najmłodszym ministrem w historii kraju), ministra sprawiedliwości, kanclerza generalnego skarbu państwa, ministra handlu międzynarodowego, ministra ds. kobiet i równości i wreszcie ministra spraw zagranicznych. 

Przejście ze struktur lewicowych do konserwatystów to nie jedyna ewolucja, którą przeszła w trakcie swojej politycznej działalności Liz Truss. Część brytyjskich mediów nadała jej nawet miano “zmiennokształtnej", a także porównało jej zachowanie do wiatrowskazu, który obraca się wraz ze zmianą sił i koniunktury. 

W 2016 roku zdecydowanie stanęła po stronie “remainerów", polityków, nawołujących do pozostania Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej, czyli w opozycji do Borisa Johnsona. Nie trzeba było jednak długo czekać, aby Truss stała się gorącą zwolenniczką Brexitu, a podczas ostatniego zamieszania wokół byłego już premiera, pozostała lojalna względem Johnsona do samego końca. 

Druga Żelazna Dama?

Liz Truss obejmie stanowisko szefa rządu Wielkiej Brytanii w bardzo trudnym czasie. Kryzys energetyczny, problemy ekonomiczne i wojna w Ukrainie to z pewnością niemałe wyzwania, jakie stoją przed nową premier. Przez to tym bardziej nie sposób było uniknąć porównań do dwóch poprzednich kobiet, które stanęły na czele władzy wykonawczej Zjednoczonego Królestwa: Margaret Thatcher i Theresy May.

Pierwsza, której rządy do dzisiaj dzielą Brytyjczyków, pełniła obowiązki premiera w latach 1979-1990, druga zaliczyła o wiele krótszą kadencję, rządząc od 2016 do 2019. Obie panie otrzymały misję tworzenia rządu w niełatwych momentach. “Żelazna Dama" obejmowała tekę w obliczu kryzysu ekonomicznego, May musiała sprzątać bałagan związany z Brexitem. 

Truss porównywana jest głównie do znienawidzonej przez jednych i uwielbianej przez innych Thatcher, do czego zresztą aktywnie i otwarcie dążyła. Nie tylko proponując rozwiązania podobne do tych, które postulowała jej poprzedniczka kilka dekad temu czy wyraźnie dając do zrozumienia, iż postrzega Żelazną Damę jako swoją idolkę. 

Niektórzy uważają, że nowa premier Wielkiej Brytanii próbowała upodobnić się do Margaret Thatcher nawet poprzez ubiór. W sieci mnóstwo jest zdjęć zestawiających kreacje Truss z tymi, w których publicznie występowała Thatcher. 

Jak jednak podkreśla większość obserwatorów Liz Truss nie będzie drugą Żelazną Damą. A z pewnością będzie to bardzo trudne. “Truss nie kryje się z tym, że chce zostać spadkobierczynią Thatcher, nie May, która została pozbawiona stanowiska po porażce związanej z nieudaną próbą zjednoczenia Partii Konserwatywnej w sprawie Brexitu. Ale aby tego dokonać musiałaby najpierw wygnać Johnsona i zepchnąć w głęboki mrok, tak jak Thatcher zrobiła ze swoim poprzednikiem, Edwardem Heathem" - pisze na stronie “Carnegie Europe" ekspert polityczny Peter Kellner. “Po drugie Truss musiałaby znacząco zmienić swoją strategię ekonomiczną, opartą na bezkompromisowym cięciu podatków. Thatcher miała obsesję na punkcie finansów publicznych. Sama idea ślepego obniżania podatków bez rekompensowania braku wpływów bulwersowała ją".

Nostalgia a ekonomia

Tymczasem Truss właśnie na obietnicy obniżki podatków i twardego stanowiska względem Unii zbudowała swoje zwycięstwo wśród kolegów z Partii Konserwatywnej. Jak konstatuje na łamach OKO.Press Kamil Arendt, działacz polonijny mieszkający w Londynie, konserwatywni politycy najwyraźniej zaufali tym zapowiedziom i postawili na taczerowską nostalgię. Nie jest to jednak głos brytyjskiego społeczeństwa, które oczekuje konkretnych rozwiązań w obliczu kryzysu. 

W serwisie Deutsche Welle można natomiast przeczytać komentarz na temat tego, że chociaż Truss uważa się za “następczynię Margaret Thatcher, która w latach osiemdziesiątych ożywiła brytyjską gospodarkę końską kuracją prywatyzacji i deregulacji", to część ekonomistów, między innymi z Bank of England, jest zdania, że obniżka podatków nie zwalczy inflacji, a wręcz przeciwnie, pogrąży kraj jeszcze bardziej

"Rozsądnym byłoby oczekiwać od nowego rządu finansowej pomocy dla milionów gospodarstw domowych, obywateli i przedsiębiorstw, aby mogli przeżyć ten kryzys kosztów utrzymania", pisze DW, cytując ekonomistę Simona Lee z uniwersytetu w Hull.

Czytaj także:

Liz Truss - niskie oczekiwania, wysoka stawka. Co zrobi miłośniczka sera?

Nowa premier Wielkiej Brytanii. To Liz Truss z Partii Konserwatywnej

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy