Reklama

Prezenty ślubne Harry'ego i Meghan. Królowa ma gest

Mimo że książę Harry i księżna Megan wyraźnie zaznaczyli, że nie życzą sobie ślubnych prezentów, królowa Elżbieta postanowiła się wyłamać. Sprawiła młodej parze hojny prezent.

Meghan i Harry jasno powiedzieli, że nie oczekują ślubnych prezentów. Zamiast tego wyznaczyli kilka organizacji charytatywnych, które wspierają, i na które chętni mogą przekazywać datki z okazji ich ślubu.

Mimo to premier Kanady, Justin Trudeau, postanowił w ramach prezentu wesprzeć inną, lokalną organizację. Australijskie zoo z okazji królewskiego ślubu nazwało imionami małżonków parę misiów koala, a premier tego kraju wysłał zakochanym australijskie kapelusze. Malcom Turnball nie mógł się powstrzymać i poszedł w ślady Justina Trudeau, również wsparł organizację, której nie było na liście młodej pary.

Prezydent Francji, Emanuel Macron, podarował młodej parze zestaw piór i długopisów, a księżna i książę Lesotho postawili na przystrojone podobiznami nowożeńców torby do gotowania bez elektryczności.

Jednak to prezent od królowej Elżbiety wzbudza największe zainteresowanie. Babka księcia Harry'ego podarowała wnukowi i jego małżonce rezydencję York Cottage w Sandringham, położona na terenach należących do rodziny królewskiej. 

Reklama

Luksusowy dom jest owiany złą sławą. Przed laty mieszkał tam książę Albert Wiktor, syn królowej Wiktorii. Podejrzewano, że następca tronu był chory psychicznie. Przez jakiś czas mówiono, że to on mógł być znanym seryjnym mordercą, Kubą Rozpruwaczem. Książę Albert odszedł w 1892 i mimo że za oficjalną przyczynę śmierci podaje się zapalenie płuc, wielu uważa, że mężczyzna przedawkował morfinę lub zmarł na syfilis. 

Zobacz także:

Styl.pl/RMF
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy