Reklama

W domu Weroniki Rosati rozgrywał się dramat

Aktorka otwarcie mówiła o rozstaniu z ojcem swojej córki i o trudnej sytuacji, w jakiej się znalazła. Nigdy jednak nie mówiła otwarcie o powodach rozstania ze swoim narzeczonym. Aż do teraz. W najnowszym wywiadzie opowiedziała o tym, co działo się w jej domu przed rozstaniem.

Nazwisko Weroniki Rosati pod koniec roku pojawiało się na pierwszych stronach gazet. Wszystko dlatego, że aktorka odważyła się opowiedzieć o tym, jak radzi sobie jako samotna mama. W przejmującym wywiadzie wyznała, że rozstanie z ojcem jej dziecka było trudne, ale było też koniecznością.

Jednak Weronika Rosati nigdy nie zdradzała, dlaczego postanowiła odejść od Roberta Śmigielskiego. Wiadomo było, że okoliczności rozstania nie były przyjemne. Dopiero teraz zdecydowała się o nich opowiedzieć w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów".

Aktorka zdradziła, że sytuacja między nią a partnerem zaczęła się pogarszać po zaręczynach. To wtedy jej partner zdecydował, by Rosati zrezygnowała z pracy i skupiła się na staraniach o powiększeniu rodziny. Partner nalegał również, by założyli wspólne konto. Weronika Rosati dodaje, że dzięki temu szybko zaczął ją kontrolować. 

To on miał decydować o tym, na co i ile Weronika Rosati wydaje pieniądze. Z nim musiała konsultować wszystkie decyzje zawodowe. Aktorka mówi otwarcie: "Byłam niszczona jako człowiek, kobieta, aktorka, partnerka". 

W jej związku pojawiła się przemoc. Weronika Rosati wyznaje, że codziennie z ust partnera padały obelgi pod jej adresem: "Słyszałam: "Jesteś zerem", "Jesteś nic niewarta", "Twój czas się skończył", "Nikt cię nie chce oglądać", "Kobiety po trzydziestce nie są atrakcyjne seksualnie", "Nikt cię już nie zechce" - czytamy w "Wysokich Obcasach".

Weronika Rosati wyznała, że zdecydowała się na rozstanie, bo nie chciała, by jej córka Elisabeth była świadkiem przemocy domowej. Jej były partner wielokrotnie dopuszczał się przemocy fizycznej. Uderzał nawet wtedy, gdy aktorka była w zaawansowanej ciąży.

Reklama

"Fakt" poprosił Roberta Śmigielskiego o komentarz. - Dowiaduję się tego od państwa redakcji. Jeśli tak jest to uważam, że to celowa gra mojej byłej partnerki, by mnie zdyskredytować - powiedział.

Zobacz także:


Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy