Reklama

Blond Bond: Historia Betty Pack

​Zapytana, czy wstydzi się tego, co robiła, Betty Pack odpowiedziała z pobłażliwym uśmiechem: "Wojny nie wygrywa się przyzwoitymi metodami". Najważniejsza nieznana bohaterka II wojny światowej, jak mówili o niej przełożeni z brytyjskiego wywiadu, zmieniła bieg historii, nie oddając ani jednego strzału. Po jej śmierci magazyn "Time" napisał w nekrologu: "Używała sypialni jak James Bond pistoletu".

Akcja w Waszyngtonie była ryzykowna, ale starannie przygotowana. Najpierw Betty uwiodła pracownika ambasady. Namówienie zakochanego mężczyzny, żeby zdradził dla niej swój kraj, nie stanowiło problemu, robiła to już nie raz. 

Płomienny romans był świetną przykrywką - Betty i Charles przekonali stróża, żeby wpuszczał ich nocą do ambasady, gdzie w korytarzu stała wygodna sofa. Przecież żonaty dyplomata i znana w mieście dama nie mogli włóczyć się po hotelach. Wynajęty włamywacz zapewnił, że otworzy sejf w 55 minut. Teraz klęczy przed pancerną szafą, którą Betty oświetla latarką. Do tej chwili wszystko szło gładko. Gdy dwie godziny temu razem z Charles’em stanęła na progu ambasady - z butelką szampana w dłoni - i obwieściła, że obchodzą rocznicę, stróż wypił z nimi kilka kieliszków. Środek nasenny zadziałał niemal natychmiast. Ale 55 minut już minęło, a każda kolejna wlecze się w nieskończoność. 

Reklama

W pobliskim hotelu czeka zespół fotografów - mają skopiować zawartość sejfu. Potem Betty odłoży wszystko na miejsce... Wreszcie rozlega się dźwięk ustępującego zamka. Udało się! Ale jest za późno. Nie zdążą sfotografować dokumentów i oddać ich przed przyjściem pierwszych pracowników. Betty zdecydowanym ruchem zatrzaskuje drzwiczki. Zarządza odwrót. Dokumenty, które mogą zmienić bieg II wojny światowej, zostają w środku. Nie wykona zadania. Jeszcze nie teraz. 

W tajnej służbie Jego Królewskiej Mości

"Polska jest smutna i szara" - pisze w liście do domu. Jest 1938 rok, Polacy boją się wybuchu wojny, a 26-letnia Amerykanka się nudzi. Przyjechała do Warszawy z mężem, dobiegającym pięćdziesiątki brytyjskim dyplomatą. Arthur Pack jest sztywny i zakompleksiony oraz... chorowity. Od kilku tygodni przebywa w sanatorium w Wielkiej Brytanii, a Betty, czekając na jego powrót, czas spędza wśród polskich artystów i intelektualistów. Nawiązuje kolejne romanse, m.in. z hrabią Michałem Łubieńskim, szefem gabinetu Józefa Becka, polskiego ministra spraw zagranicznych. Zakochany mężczyzna żali się jej na stresującą pracę, zdradza biurowe plotki, ale czasem też wojskowe rozkazy, informacje o przemyśle i tajemnice państwowe. Betty słucha, czasem dyskretnie podpytuje, a gdy nad ranem Łubieński wychodzi, spisuje wszystko, co usłyszała. Raporty wysyła do Londynu. 

Betty Pack jest bowiem szpiegiem na usługach Jego Królewskiej Mości Jerzego VI. Kilka tygodni wcześniej na podwarszawskim polu golfowym spotkała się z członkiem brytyjskiego wywiadu. To wtedy dostała polecenie nawiązania romansu "z kimś ważnym". Brytyjski rząd chce wiedzieć, co Polacy zamierzają na wypadek inwazji Hitlera. 

Metoda, nazywana "słodką pułapką", okazuje się skuteczna. Choć Betty jest przekonana, że do roli tajnej agentki zgłosiła się sama, w rzeczywistości MI6 od dawna miało ją na oku. 

Świat to za mało

Czteroletnia Betty lubi uciekać do lasu i chować się na drzewach. Rodzice nieraz muszą wzywać policjanta, który zna teren, żeby znaleźć ją przed zmrokiem. A w Minneapolis, gdzie się urodziła, lasów nie brakuje. Dziewczynka - gdy tylko nauczy się pisać - zaczyna prowadzić pamiętnik. To m.in. z niego korzystał Howard Blum, autor biografii Dobranoc, Betty Pack. Niektóre z dokumentów dotyczących "Maty Hari z Minnesoty", jak nazywa ją Blum, wciąż opatrzone są klauzulą tajności - i pozostaną tajne do roku 2041. 

Córka majora Marynarki Wojennej USA nie ma koleżanek - rodzina często zmienia miejsca zamieszkania. Dwa lata na Kubie w bazie wojskowej Guantanamo. Dwa lata w Waszyngtonie, rok na Hawajach, gdzie ojciec dowodzi bazą Pearl Harbour. Kolejny rok w podróży po Europie. "Byłam samotniczką, nie nauczyłam się bawić z innymi dziećmi", pisze. "Ciągle musiałam przyzwyczajać się do nowych warunków, wchodzić w nową rolę". 

Ta umiejętność potem jej się przyda. Samotna dziewczyna zaczyna odkrywać towarzystwo mężczyzn. "Wyglądam lepiej, niż mogłam sobie wymarzyć", notuje w pamiętniku. Związki są intensywne, ale krótkie. "Romanse pozwalają rozładować najgłębsze pokłady emocji, które nagromadziły mi się z upływem czasu. Wszystko odpływa w ich nurcie". Podboje kończą się, gdy 19-letnia Betty odkrywa, że jest w ciąży. Co gorsza, nie wie z kim. Postanawia sama rozwiązać ten problem. Starannie planuje pierwszą misję. 

Operacja Piorun

Arthur Pack zupełnie się tego nie spodziewa. Wraca po kolacji do pokoju, który zajmuje podczas weekendowego przyjęcia w posiadłości znajomych. Wchodzi i przez chwilę myśli, że pomylił drzwi. Piękna Betty Thorpe, która dotąd nie zwracała na niego uwagi, teraz leży naga w jego łóżku. To właśnie Arthura wybrała na swojego nieświadomego wybawcę. Założyła, że ponad dwukrotnie starszy mężczyzna nie oprze się jej urokowi. A skoro ulegnie, to potem - jak przystało na brytyjskiego dżentelmena - oświadczy się jej, żeby uratować honor obojga. Dwa tygodnie później Betty jest już zaręczona. Ślub bierze w wianku z kwiatów pomarańczy i w poszerzonej w ostatniej chwili sukience. Jest w czwartym miesiącu ciąży. Misja kończy się sukcesem. 

Betty nie przewidziała tylko jednego - nie tylko ona potrafi udawać. Arthur nie jest do końca tym, za kogo się podaje. W ojczyźnie nie czeka na nich elegancka rezydencja - ważny dyplomata jest w istocie zwykłym urzędnikiem. Gdy w końcu Betty mówi mu o ciąży, Arthur reaguje złością - dziecko urodzone pięć miesięcy po ślubie to skandal, na który nie jest gotowy. 

Każe żonie jeździć konno, skakać na skakance, brać długie gorące kąpiele. Chce, żeby poroniła. W końcu Betty trafia do szpitala, ale ciążę utrzymuje. Arthur i na to znajduje sposób - zamieszcza w gazecie ogłoszenie: "Poszukiwana matka zastępcza dla noworodka, którego rodzice wyjeżdżają na dłużej za granicę". Rodzina z ogłoszenia pojawia się w szpitalu tuż po porodzie. Betty ulega i oddaje dziecko. Ale wyrzuty sumienia przychodzą szybko. Razem z niechęcią do męża. Nie pomaga też nuda, która od teraz wypełnia jej codzienność. 

Arthur z żoną zostają oddelegowani do Chile, pani Pack wiedzie spokojne życie żony dyplomaty, które coraz bardziej ją męczy. Po raz pierwszy zdradza męża - Alfredo jest szefem firmy produkującej nawozy. "Przelałam na niego całą swoją miłość do ojca, którego musiałam opuścić, do syna, którego mi zabrano, i do męża, który mnie rozczarował", pisze w pamiętniku. 

Poznaje też tajemniczego lorda Beaverbrooka, który ma powiązania z brytyjską służbą specjalną MI6. Mężczyzna dochodzi do wniosku, że ta "młoda kobieta o dobrym pochodzeniu, wielkiej urodzie, inteligencji i śmiałości oraz chwiejnym kręgosłupie moralnym" to idealny materiał na szpiega. Jako żona dyplomaty może podróżować po całym świecie. Mówi płynnie i bez obcego akcentu po hiszpańsku i francusku. "Trzeba tej niespokojnej kobiecie dać wielki cel, w którym mogłaby upatrywać sens swojego życia", odnotowuje Beaverbrook i rekomenduje Betty szefowi brytyjskiego wywiadu. 

Żyje się tylko dwa razy

Betty cel znajduje sobie sama. A przynajmniej tak jej się wydaje. W Hiszpanii trwa wojna domowa, a ona jako sanitariuszka patroluje ulice bombardowanego Madrytu. Wyciąga dziecko z płonącego budynku, pomaga zrozpaczonemu mężowi wydobyć żonę z gruzów ich domu, przenosi rannych do szpitala. A pod koniec dnia zapala papierosa skręconego z papieru toaletowego i cudem zdobytych ścinków tytoniu. I choć jest przerażona jak nigdy wcześniej, wreszcie czuje, że żyje.

Nie chce wracać do męża, który czeka na nią w bezpiecznej Francji. Do Hiszpanii trafili przed dwoma laty. Arthur został tu przeniesiony z Chile, ale gdy zrobiło się niebezpiecznie, brytyjską ambasadę ewakuowano do hotelu w spokojniejszym San Sebastian. Okna jadalni trzeba było zabić deskami, żeby głodni Hiszpanie nie widzieli posiłków, jakie serwuje się w ich kraju brytyjskim dyplomatom. Gdy zrobiło się naprawdę niebezpiecznie, rząd ewakuował swoich obywateli do Francji. 

Ale Betty nie chciała bezczynnie patrzeć na toczącą się tuż obok wojnę. Chciała działać. Najpierw szmuglowała przez granicę leki i opatrunki do szpitala polowego w Hiszpanii. Potem przypomniała sobie o swoim kochanku Carlosie, aresztowanym przez hiszpański rząd. Postanowiła wyciągnąć go z więzienia. To właśnie ta misja sprowadziła ją do Madrytu. Teraz siedzi na schodkach szpitala, pali papierosa i zastanawia się, jak odnaleźć mężczyznę. 

MI6 przygląda się jej działaniom i postanawia dyskretnie pomóc w zadaniu. Betty dostaje wiadomość: Carlos jest w więzieniu w Walencji. Przyszła agentka roztacza swoje wdzięki przed naczelnikiem więzienia i doprowadza do zwolnienia Carlosa. A przy okazji i 17 brytyjskich lotników, których nazwiska podsuwa jej "przypadkiem" spotkany znajomy z ambasady. 

MI6 jest zadowolone. Nie ma już wątpliwości, że Betty będzie agentką idealną. Zapada decyzja - panią Pack należy skierować na nową strategiczną pozycję. 

Arthur dostaje przydział do Warszawy i polecenie zabrania ze sobą żony. To tam Betty już jako tajna agentka Jego Królewskiej Mości pozna hrabiego Łubieńskiego. 

Licencja na uwodzenie

Betty oświetla sejf, przed którym znowu klęczy włamywacz. To już trzecia próba wykradzenia dokumentów z ambasady w Waszyngtonie. Jeśli teraz się nie uda, kolejnej szansy nie będzie. Każda minuta ciągnie się w nieskończoność. Betty trzyma latarkę i próbuje zrozumieć, jak to się stało, że jak zwykła złodziejka stoi teraz w ciemnym pokoju przed kasą pancerną. A przecież gdy wybuchła wojna, chciała walczyć! 

Gdy Hitler napadł na Polskę, tę smutną i szarą Polskę, którą zdążyła pokochać, planowała przedostać się do Europy i tropić nazistowskich agentów. Trenowała strzelanie do celu. Ale jej pracodawcy mieli co do niej inne plany. Cynthia, bo taki dostała pseudonim, miała zostać w Waszyngtonie, bywać w towarzystwie. W Stanach, które nie przystąpiły jeszcze do II wojny światowej, ambasady wciąż miały sprzymierzone z Hitlerem państwa: Włochy i Francja Vichy. 

To właśnie na ich pracowników Betty zastawić miała "słodką pułapkę". Zamiast zastraszać, szantażować czy zabijać, Cynthia miała zdobywać informacje, uwodząc i udając miłość. A była w tym naprawdę dobra. Wynajęła dom w Waszyngtonie i zaczęła romansować. Lubiła powtarzać, że jedyne, czego nauczyła ją matka, to przyrządzać dobre martini. Wstrząśnięte, nie zmieszane. Serwowała je swoim gościom. Należał do nich ważny senator, który był przeciwny przystąpieniu Stanów do wojny, ale pod wpływem Betty zmienił zdanie. Był też włoski dyplomata, od którego uzyskała ważne informacje, m.in. dzięki nim brytyjska flota pokonała wkrótce Włochów na Morzu Śródziemnym. 

W końcu nadeszło to najważniejsze zadanie. Jego powodzenie może przesądzić o wyniku wojny. Jeśli uda jej się zdobyć kody, za pomocą których Niemcy i kolaboranci z Francji Vichy szyfrują wiadomości, alianci będą znać każdy ruch wroga. Na razie kody te leżą zamknięte w sejfie w strzeżonej francuskiej ambasadzie w Waszyngtonie. I właśnie przed tym sejfem Betty stoi teraz z latarką w dłoni. Stróż i jego pies śpią, a zdenerwowany Charles obserwuje przez okno samochód z agentami FBI, zaparkowany po drugiej stronie ulicy. Jako brytyjscy szpiedzy nakryci przez amerykańskie władze trafiliby do więzienia, wywołując międzynarodowy skandal. Na szczęście tym razem idzie szybciej: Betty wyciąga dokumenty z sejfu, przez okno na tyłach budynku podaje je innemu agentowi, żeby po dwóch godzinach - już skopiowane - odłożyć na miejsce. Udało się! Betty i Charles biorą się za ręce i udając zakochaną parę po wspólnie spędzonej nocy, opuszczają ambasadę. 

Na szczęście agenci FBI znudzili się obserwowaniem pozornie pustego budynku i odjechali. Betty nie musi udawać szczęścia. Przepełnia ją duma. Właśnie została "najważniejszą nieznaną bohaterką tej wojny", jak nazwą ją szefowie brytyjskiego wywiadu. Gdy Amerykanie dołączą niebawem do walki z Niemcami, alianci będą już w stanie rozszyfrowywać niemieckie depesze - także dzięki kodom zdobytym przez Betty. 

Desant w Afryce Północnej zaskoczy Hitlera i okaże się sukcesem. "Zmieniłaś bieg wojny", usłyszy Betty od swojego przełożonego. 

Szpieg, który mnie kochał

Jest tylko jeden problem. Betty jest w Charles’u naprawdę zakochana. Nie szkodzi, myślą szefowie wywiadu i postanawiają wysłać ich razem do okupowanej Francji. Ale jest jeszcze coś - Charles ma żonę. Nie szkodzi, myślą znowu szefowie wywiadu. Przecież Betty jest dwa razy młodsza, może udawać jego córkę, wojenną wdowę, która po śmierci amerykańskiego męża wraca z rodzicami do Francji. Trzeba tylko wciągnąć do spisku panią Charlesową Brousse, ale i to udaje się bez trudu. Kobieta tak się ucieszyła, że jej mąż, zamiast sprzyjać nazistom, jest tajnym agentem w służbie aliantom, że bez wahania przystępuje do spisku. 

Betty przechodzi metamorfozę z przebojowej blondynki w kobietę w żałobie. Farbuje i obcina włosy, przestaje się malować, skromnie się ubiera. Szefowie wywiadu zaczynają się jednak obawiać, że żona, mąż i kochanka w jednym zespole to mieszanka wybuchowa - i słusznie. 

Pani Brousse jeszcze w Ameryce przyłapuje męża w łóżku z Betty. Szpiegowski dream team rozpada się z hukiem. I dobrze - później okaże się, że gestapo ma już jej zdjęcie i tylko czeka, aż Betty pojawi się w Europie. Dla niej wojna jest więc skończona. Teraz czas na długie i szczęśliwe życie. Ale bycie sobą nie przychodzi jej łatwo. Charles się rozwodzi. Betty już dawno odeszła od Arthura. Biorą ślub i po wojnie wprowadzają się do średniowiecznego zamku we Francji. 

"Oddałabym wszystko, żeby zamienić tę twierdzę na małe praktyczne mieszkanko", pisze w liście do kuzynki po 15 latach mieszkania w zamku. Po kolejnych pięciu nie wytrzymuje. Zostawia Charles’a i ze znajomym z dawnych lat, również byłym szpiegiem, wyjeżdża do Irlandii. 

To z nim przeżywa ostatni romans, to jemu opowiada historię swojego życia. Zgadza się, żeby napisał o niej książkę. Już wie, że uporczywy ból zęba, który dokucza jej od dawna, jest w istocie nowotworem, który wkrótce ją zabije.Cynthia trafi na półki księgarń w marcu 1963 roku, dwa miesiące po jej śmierci. 

"Wstyd? Ani trochę!" - Betty zapytana o używanie seksu jako metody zdobywania informacji, uniosła brwi ze zdziwieniem. "Uratowałam tysiące brytyjskich i amerykańskich żołnierzy. To wymagało działań, które większość szanujących się kobiet uznałaby za nieprzyzwoite. Ale wojny nie wygrywa się przyzwoitymi metodami". 

TWÓJ STYL 2/2018

MICHAŁ KUKAWSKI

Zobacz także:

Twój Styl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy