Reklama

Hieny cmentarne wracają przez kryzys. Na co trzeba zwrócić uwagę?

Końcówka października i początek listopada to czas żniw dla hien cmentarnych. W tym roku, gdy sytuacja finansowa Polaków jest wyjątkowo trudna, widać to wyraźnie. Pomimo apeli i działań policji mieliśmy mnóstwo przypadków kradzieży na grobach. Często to my sami nieświadomie pomagamy złodziejom.

Bydgoszcz, Oleśnica, Płońsk, Poznań. Co łączy te i wiele innych polskich miejscowości w ostatnich dniach? Wszędzie lokalni policjanci otrzymali zgłoszenia o działalności hien cmentarnych lub przyłapali złodziei na gorącym uczynku. W Bydgoszczy para, 42-latek i 37-latka kradli kwiaty, krzyże i litery nagrobne. W Oleśnicy łupem rabusiów od tygodni padają znicze. W Płońsku starsza kobieta “czyściła" płyty nagrobne z ozdobnych wieńców. 

Złodzieje nie oszczędzają także miejsca pochówku znanych osób. Z grobu Władysława Hańczy - aktora grającego Kargula w “Samych Swoich" - zniknęły ostatnio znicze i wieniec. Grób Krzysztofa Krawczyka okradany jest regularnie. - Kradną, co tylko się da - mówiła niedawno w rozmowie z “Faktem" wdowa po zmarłych artyście, Ewa Krawczyk. - Wczoraj się popłakałam, gdy zobaczyłam, że zniknęła pamiątkowa tablica marmurowa po francusku zrobiona przez fankę Krzysztofa z Francji. To było przepiękne, stało dość długo, bo było ciężkie, ale ktoś to zabrał. Podobnie jak przepiękne marmurowe znicze przywiezione przez naszego przyjaciela z zagranicy. Były tak ciężkie, że ledwo mogłam je przesunąć, a jednak ktoś je ukradł.

Reklama

1 i 2 listopada to najważniejsze dni w kalendarzu dla sprzedawców handlujących zniczami, wiązankami i innymi dekoracjami, którymi Polacy przystrajają groby bliskich w Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny. Robiąc zakupy w drodze na cmentarz lub nawet kilka dni wcześniej rzadko kiedy zastanawiamy się, skąd pochodzi tego typu towar. A cmentarni złodzieje kradną ozdoby tylko w jednym celu - aby później je sprzedać.

Szczególnie w czasach kryzysu i rosnących cen, które drenują nasze portfele jeszcze większą uwagę zwracamy na to, ile wydajemy na znicze czy kwiaty, a te są coraz droższe. Każdy chciałby zaoszczędzić i nie ma się czemu dziwić. 

- Ceny w tym roku strasznie poszły w górę - mówi pani Anna z Podkarpacia. - Dotychczas za ładną wiązankę zrobioną na zamówienie płaciłam około stu złotych, teraz w tym samym miejscu musiałabym zapłacić dwieście za sztukę. To przede wszystkim kwestia cen materiałów. Wiem, bo postanowiłam sama zrobić dekoracje z kwiatów w tym roku. Taka własnoręcznie zrobiona wiązanka będzie mnie kosztować tyle, co kiedyś w sklepie, czy te sto złotych.

Domowe budżety pochłaniają teraz wydatki o wiele ważniejsze -  rachunki za prąd, ogrzewanie, rosnące raty kredytów. To tylko napędza cały proceder nagrobnych kradzieży, bo złodzieje chcą wykorzystać okazję. Chcąc kupić ozdoby jak najtaniej, możemy trafić na te pochodzące z kradzieży. W ten sposób, czasem nieświadomie, zachęcamy hieny do działania.

Co można zrobić? Przede wszystkim, sprawdzić, czy kupowane przez nas rzeczy nie są oznaczone. Wiele osób, aby uchronić się przed kradzieżą, podpisuje znicze markerami, oblewa wiązanki woskiem lub lakierem do paznokci. Jeśli towar nosi ślady użytkowania i przy okazji jego cena jest podejrzanie niska, możemy podejrzewać, że nie został nabyty legalną drogą.  

Jeśli chcemy, aby to, co zostawimy na grobach, nie wpadło w ręce złodziei, istnieje kilka sposobów, by zniechęcić rabusiów i zmniejszyć atrakcyjność przedmiotów w ich oczach. Jednym ze sposób jest wspomniane oznaczanie zniczy niezmywalnymi markerami, najczęściej ludzie podpisują je od spodu. 

Niektórzy sugerują także wybieranie zniczy zalewanych, nie tych z wymienialnymi wkładami, albowiem po wypaleniu stają się one bezużyteczne. Znaną od lat popularną metodą jest polewanie kwiatów kilkoma kroplami roztopionego wosku, którego akurat na cmentarzach nie brakuje. Wystarczy przechylić palący się znicz i zwyczajnie pobrudzić wiązankę.

- Kiedyś oznaczało się wiązanki, bo kradzieży było sporo, ale od lat już tego robiłam - wyjaśnia pani Anna. - Najczęściej podpalałam delikatnie listki w przypadku sztucznych dekoracji albo spryskiwałam wieńce farbkami w spreju. 

- Wydaje mi się, że w tym roku będę musiała do tego wrócić, bo ozdoby są bardzo drogie, a to na pewno zachęci złodziei - dodaje. - Wydaje mi się, że sporo osób nie będzie się zastanawiało, skąd pochodzi towar, o ile będzie tani. Niestety, mamy teraz na cmentarzach rewię mody i niektórzy większą uwagę przykładają do tego, co ludzie powiedzą, jak oceni ich rodzina. 

Jednak wszystkie te triki nie są w pełni skuteczne. Złodzieje najczęściej grasują pod osłoną nocy, kiedy widoczność jest mocno ograniczona. Najczęściej zabierają wszystko, co wpadnie w ich ręce, a dopiero potem weryfikują, czy nadaje się to do odsprzedania, czy nie. W takim wypadku więc możemy jedynie pocieszać się faktem, że nasze znicze i wiązanki nie wylądują na stoisku, a w koszu.

Skuteczniejsze może okazać się nawet prymitywne, prowizoryczne przymocowanie dekoracji do nagrobka, przywiązanie ich sznurkiem bądź drutem. Możemy także obciążyć je piasek czy kamieniami. Złodzieje działają najczęściej w pośpiechu. Jeśli natrafią na przeszkodę, która sprawi, że będą musieli chwilę mocować się nad grobem, mogą odpuścić, żeby nie zwracać na siebie uwagi.

O tym, że w okolicy Wszystkich Świętych na cmentarze ruszają nie tylko ci, którzy chcą uczcić pamięć bliskich, ale też ci, którzy chcą nielegalnie dorobić, wiedzą dobrze policjanci i strażnicy miejscy. Wraz ze znaną i nagłaśnianą rokrocznie akcją “Znicz", prowadzoną na drogach, już od 22 października działają w ramach akcji “Hiena". Straż miejska patroluje w godzinach nocnych cmentarze na terenie całego kraju przy użyciu noktowizorów. Kontrolowane są także stoiska handlowe oraz punkty skupu złomu. Na tych ostatnich funkcjonariusze szukają elementów nagrobnych. Właściciel skupu, u którego znajdą takie przedmioty może zostać oskarżony o paserstwo. 

Policja zwraca także uwagę na to, by zgłaszać przypadki kradzieży na terenie nekropolii. Wielu z nas wychodzi bowiem z założenia, że zniknięcie wartych 100 czy 200 złotych przedmiotów to nie powód, by informować kogokolwiek. Jednak nasza własność pozostawiona na nagrobku podlega wyjątkowym przepisom. Według kodeksu karnego za ograbienie miejsca spoczynku zmarłego można zostać pozbawionym wolności od pół roku do nawet ośmiu lat. 

Przypadki kradzieży na terenie cmentarzy to nie tylko działalność hien cmentarnych. W okolicy Uroczystości Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego uruchamiają się także kieszonkowcy. Zatłoczone nekropolie to dla nich istny raj. Jak czytamy w komunikacie Komendy Głównej Policji: “koncentrując swoją uwagę na przygotowaniach i obchodach tego święta, nie możemy zapominać o bezpieczeństwie swoim, bliskich czy innych osób w naszym otoczeniu. Niestety nostalgia i zaduma często usypia naszą czujności i ostrożność".

Komunikat zawiera także kilka rad na temat tego, jak zachowywać się w czasie odwiedzania grobów i jak nie dać się okraść:

  • “Podczas porządkowania grobów nie zostawiać, nawet na chwilę, torebki czy saszetki na pomniku lub ławce. Złodziej tylko czeka, aż podasz mu jak na tacy wszystkie wartościowe rzeczy, które będzie mógł spieniężyć.
  • Wybierając się na groby, nie zabierać większej ilości gotówki, cennej biżuterii oraz innych wartościowych przedmiotów. Będą bezpieczniejsze, jeżeli pozostawimy je w domu.
  • Nie zostawiać w zaparkowanym samochodzie rzeczy wartościowych "na widoku". Wychodząc z pojazdu, zwróćmy uwagę czy okna i drzwi naszego samochodu zostały zamknięte. Starajmy się parkować na strzeżonych parkingach, w miejscach oświetlonych i często uczęszczanych.
  • Robiąc zakupy w sklepach lub na przycmentarnych stoiskach albo podróżując komunikacją publiczną, uważać na kieszonkowców. Torebka powinna być zawsze zamknięta, umieszczona z przodu, w zasięgu wzroku, a portfel schowany w głębiej położonej przedniej kieszeni. W trakcie płacenia za zakupy nie pokazujmy, ile pieniędzy mamy przy sobie. Wtedy najlepiej sprawdza się karta płatnicza.
  • Zwracajmy uwagę na osoby, które kręcą się "bez celu" i dziwnie się zachowują. Możliwe, że jest to złodziej, który chodzi i wstępnie "bada teren". Dlatego bądźmy czujni, jeżeli cokolwiek wzbudzi naszą niepewność oraz zburzy poczucie bezpieczeństwa, zadzwońmy na policję".
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Wszystkich Świętych
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy