Reklama

​Kim są freeganie? Nie kupują jedzenia, tylko znajdują je w śmietnikach

Żywność drożeje coraz bardziej, a jednak na całym świecie marnuje się jej ogromne ilości. Czy odpowiedzią na to jest freeganizm? Na czym polega ten trend? Jak wygląda freeganizm w Polsce? I co zrobić np. z przejrzałymi bananami, które znajdziemy w sklepowym kontenerze?

Organizacje ekologiczne i społeczne co roku alarmują o tym, jak wielkie ilości jedzenia trafiają do śmietników. Według badań przeprowadzonych przez Instytut Ochrony Środowiska-Państwowy Instytut Badawczy oraz Szkołę Główną Gospodarstwa Wiejskiego w ramach projektu PROM, okazuje się, że w Polsce co sekundę wyrzucamy aż 153 kg jedzenia - rocznie jest to aż 4,8 mln ton. Dotyczy to wszystkich elementów łańcucha żywnościowego - od producentów, przez dystrybucję, handel i gastronomię, aż po konsumentów. Jak wskazują autorzy badania, konsumenci marnują dużą część z tej sumy - aż 92 kg. To tak, jakby w każdej sekundzie w Polsce wyrzucano 184 bochenki chleba.

Reklama

Coraz więcej osób zdaje sobie jednak sprawę z tych alarmujących danych. Do przemyślanych zakupów i do niemarnowania żywności zmusza Polaków coraz bardziej drożejąca żywność. Ponadto świadomość ekologiczna rośnie, a postawa "zero waste" cieszy się coraz większą popularnością.

Freeganizm to sprzeciw wobec konsumpcjonizmu

Radykalnym przejawem podejścia "zero waste" jest freeganizm - styl życia, który polega na sprzeciwie wobec coraz większej produkcji i konsumpcji, a także próbie ograniczenia strat i alternatywnym zaspokajaniu potrzeb. Freeganie pozyskują żywność oraz inne rzeczy, jak ubrania czy sprzęty, ze śmietników i kontenerów, które znajdują się przy okolicznych sklepach czy supermarketach.

Dla wielu może się to wydawać kontrowersyjne - kojarzy się automatycznie z fatalną sytuacją materialną czy kryzysem bezdomności, które zmuszają do sięgania do śmietników. Perspektywa freegańskiego "dumpster diving" ("nurkowania w śmietniku") stanowi dla niektórych barierę nie do pokonania. Przez to wiele osób postrzega freeganizm jako niszę, która dotyczy wyłącznie garstki hippisowskich ekologów.

Co można znaleźć w kontenerze? Niemal wszystko! Hitem są banany

Rzeczywistość wygląda jednak zupełnie inaczej. Freeganie w Polsce określani są czasem jako "kontenerowcy". Dlaczego? Podczas "skipowania" - czyli sprawdzania miejsc w poszukiwaniu łupów - freeganie raczej nie szukają w śmietnikach ulicznych, ale w kontenerach przy supermarketach, mniejszych sklepach, piekarniach oraz targowiskach. Wyrzucane tam jedzenie nie ma nic wspólnego ze spleśniałymi i zepsutymi resztkami, a żywność bardzo często jest w pełni zdatna do spożycia i dobrej lub bardzo dobrej jakości.

Powodem bywa często kończący się termin przydatności do spożycia albo uszkodzenie jednego z produktów czy opakowania. Bardzo często są to na przykład banany, które zaczęły ciemnieć albo inne owoce lub warzywa, które nie są już pierwszej świeżości, jednak są dobre i w pełni nadają się do jedzenia. Freeganie przyznają, że czasem wyrzucane są całe skrzynki.

Podczas "skipa" można jednak znaleźć niemal wszystko - pieczywo, słodycze, alkohol, napoje, zapakowane mięso, nabiał, karmę dla zwierząt, zabawki, środki czystości czy... maseczki. Są także sezonowe skarby - na przykład w okolicach Wszystkich Świętych częstym łupem freegan były kwiaty i znicze.

Freeganizm w Polsce to coraz częściej spotykany trend

Wystarczy zajrzeć do internetu, żeby przekonać się, że freeganizm jest bardziej popularny niż można przypuszczać. Polskie freegańskie grupy na Facebooku mają kilkanaście tysięcy osób, a ich użytkownicy i użytkowniczki chwalą się znalezionym jedzeniem i innymi rzeczami, motywują do poszukiwań oraz dzielą się wskazówkami odnośnie miejsc w różnych miastach. Freegańskie konta są także na Instagramie czy TikToku.

Freeganizm staje się więc trendem, który cieszy się popularnością również w Polsce, a osobom zaangażowanym w ten ruch daleko do "grzebania w śmietnikach". Najczęściej nie zmusza ich też do tego sytuacja materialna, ale przekonania i sprzeciw wobec marnowania jedzenia.

Czy freeganizm jest legalny?

Freeganizm nie jest w żaden sposób regulowany prawnie. Czy można uznać zabieranie jedzenia spod sklepów czy restauracji jako kradzież? Teoretycznie żywność, nawet w kontenerze, można potraktować jako własność sklepu - a więc zabieranie jej byłoby czymś nielegalnym. Jednak w opinii wielu prawników jest to czyn o znikomej szkodliwości społecznej, a samo wyrzucenie żywności do kontenerów, do których jest swobodny dostęp, można uznać za "porzucenie własności ruchomej".

Inaczej sprawa wygląda, jeśli kontenery są zamknięte na kłódkę lub ogrodzone. Wtedy musimy liczyć się z tym, że forsując zabezpieczenia i zabierając "łupy", łamiemy prawo.

Co sklepy robią z niesprzedaną żywnością?

W Polsce od 2019 roku działa ustawa o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności. Nałożyła ona na sprzedawców żywności obowiązek, aby jedzenie trafiało do organizacji charytatywnych zamiast na śmietnik. Przepisy nie są jednak dobrze sformułowane - niedookreślone definicje "marnowania żywności" i "sprzedawcy żywności" sprawiają, że łatwo można je obejść, a handlowcom bardziej opłaca się wyrzucenie jedzenia niż przekazanie go instytucjom.

Liderem w przekazywaniu niesprzedanej żywności są sklepy największej w Polsce sieci dyskontów. W 2020 roku oddały ponad 12,4 tys. ton niesprzedanej żywności, która trafiła do Caritas Polska oraz Polskich Banków Żywności.

Jak jeszcze nie marnować jedzenia? Pomysłem są jadłodzielnie i aplikacje

W Polsce od kilku lat działają jadłodzielnie. Pierwsza powstała w maju 2016 roku w Warszawie, dziś można je spotkać w wielu miastach. Czym jest jadłodzielnia? To ogólnodostępny punkt, który działa na zasadzie foodsharingu. Każdy może zostawić w lodówce lub na półce żywność, którą chce się podzielić, a potrzebujący - wziąć za darmo. Nie wolno przynosić alkoholu ani produktów zawierających surowe jaja, niepasteryzowanego mleka i mięsa.

W ramach walki z marnowaniem żywności powstają także aplikacje, takie jak duńska To Good To Go lub polska Foodsi. Zasady działania są proste - przez aplikację można kupić posiłek z dużą, kilkudziesięcioprocentową zniżką i uchronić przed wyrzuceniem.

Przeczytaj też:

Kobiety cierpią bardziej przez pandemię? Oto wnioski z najnowszego raportu

Przejrzałe banany. Oto co najlepiej z nimi zrobić

Jak zrobić jajecznicę na parze? To dziecinnie proste!

* * *

Zobacz więcej:

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama