Reklama

Maluj, czerwieni nie żałuj

Kupujemy coraz więcej czerwonych szminek, bo podobno bywają lekiem na całe zło. Dodają seksapilu, a nawet pomagają w chorobie. Skąd bierze się ich moc?

Schudła i straciła włosy po chemioterapii. Wydawałoby się, że dla modelki oznacza to już koniec kariery. Ale nie dla Elly Mayday z Kanady. Trzy lata temu usłyszał o niej cały świat. A wszystko dzięki sesji fotograficznej, w której łysa Elly wystąpiła z czerwoną szminką na ustach. Wyglądała pięknie i seksownie. Dziś sprzedaje ścienne kalendarze na 2017 rok z tzw. gift packiem, czyli szminką sygnowaną własnym nazwiskiem. U nas z czerwienią w najtrudniejszych momentach życia nie rozstawała się Kora. Kiedy dwa lata temu gwiazda zasiadała w jury programu "Tylko muzyka. Must Be the Music" (Polsat) w turbanie na głowie - w tym czasie była poddawana chemioterapii - obowiązkowo malowała usta w najbardziej rzucającym się w oczy odcieniu. Z czerwoną szminką na ustach wystąpiła również na okładce PANI, jakby chciała wykrzyczeć swoje pragnienie życia. Dlaczego ten w sumie błahy kosmetyczny gadżet pomaga w manifestowaniu kobiecości także wtedy, gdy wszystko zawodzi? 

Reklama

Wiadomość z serca

- Przez 30 lat mojej kariery fotografowałem wiele kobiet o różnych odcieniach skóry i oczu, ale czerwień na ustach u każdej wyglądała dobrze - mówi specjalnie dla PANI Marco Marezza, fotograf, który pracował między innymi dla marek Valentino, Ralph Lauren, Moschino i publikował w "L’Officiel" czy "Vogue’u". - Zauważyłem, że przed położeniem czerwieni na usta to oczy są najatrakcyjniejszym elementem twarzy. Ale po pomalowaniu szminką wygląd kobiety staje się nagle kompletny, jakby nabrała siły. Wiedziały o tym już egipskie królowe, podobnie jak aktorki złotej ery Hollywood. Czerwone usta stały się symbolem podkreślającym wysoki status, a także silny oraz uwodzicielski charakter. Marco Marezza znalazł wyjaśnienie, dlaczego tak się dzieje. - Ten kolor jest wzmocnieniem naturalnej barwy ust. Czerwień to też kolor serca, krwi, więc wszyscy niejako nosimy ją w sobie. Usta stanowią swego rodzaju ścieżkę, która łączy nas z wnętrzem. A czerwona pomadka jest komunikatem, wiadomością płynącą prosto z serca. Tak to odbieram. 

Tylko dla kurtyzany

 - To nieprawdopodobne, jak czerwona szminka poprawia humor, dodaje pewności siebie, powoduje wzrost samooceny. Obserwuję to nawet u modelek, które w każdej stylizacji powinny czuć się dobrze - mówi Sergiusz Osmański, szef PR-u oraz dyrektor artystyczny perfumerii Sephora. - Niedawno, podczas otwarcia warszawskiej The Designer Gallery, przygotowywaliśmy modelki do prezentacji. Część z nich z założenia miała tzw. nagie twarze, czyli bez makijażu, inne nałożyły błyszczyki, a reszcie pomalowaliśmy usta na czerwono. Podczas próby, kiedy dziewczyny występowały w prywatnych ubraniach, wszyscy zauważyliśmy różnicę. Tylko te, które miały czerwone usta, szły wyprostowane, z uniesionymi głowami. 

Czerwień daje chyba każdej kobiecie zastrzyk pozytywnej energii. Co widać nie tylko na czerwonych dywanach, ale i na ulicach. Burzliwa historia tego kosmetyku jest nierozerwalnie związana z walką o prawa kobiet, z emancypacją, z dojrzewaniem i wreszcie rozkwitem kobiecości. Uważa się, że jako pierwsza w historii usta na czerwono zaczęła barwić dwa tysiące lat temu Kleopatra, najsłynniejsza królowa Egiptu. Jej naśladowcami byli w okresie baroku europejscy możni mężczyźni. Pod koniec XVIII w. karminowe usta stały się symbolem rozpusty - malowały je tak kurtyzany. Dobrze urodzone kobiety wybierały inne kolory. W tamtym okresie brytyjski parlament uchwalił przepis, dzięki któremu rozwód można było uzyskać tylko dlatego, że kobieta jeszcze przed ślubem nosiła widoczny makijaż - z naciskiem na czerwone usta. Dopiero pod koniec XIX w. szminka uzyskała formę sztyftu zamkniętego w etui. Wcześniej barwniki do ust sprzedawano w metalowych słoiczkach. 

Odcień do munduru

Modę na używanie pomadki wśród zwykłych kobiet rozpowszechniła w latach 20. XX w. Coco Chanel. Po czerwień zaczęły sięgać feministki, które podkreślały w ten sposób odważną stronę kobiecości. II wojna światowa pomogła ugruntować pozycję kosmetyku. Projektantka Elizabeth Arden stworzyła specjalny odcień, który pasował do koloru... munduru żołnierskiego. Na archiwalnych zdjęciach widać dzielne, walczące kobiety, które na "nagiej" twarzy mają wyłącznie pomadkę. 

- Na piedestał wyniosły ją ikony kina z połowy ubiegłego wieku, czyli Marilyn Monroe i Brigitte Bardot. Choć w tamtym czasie czerwień na ustach była zarezerwowana wyłącznie na wielkie okazje. Teraz wszystko się zmieniło, czerwień została oswojona - dodaje Osmański. Do tego stopnia, że rocznie na całym świecie sprzedaje się aż 700 milionów pomadek w różnych odcieniach czerwieni. - Przeciętnie każda marka oferuje na nowy sezon 7-10 odcieni szminek w tym kolorze - mówi Osmański. Właścicielkami czerwonych ust są piękne, zdolne i (tak się jakoś składa) bogate kobiety: Paloma Picasso, Monica Bellucci, Gwen Stefani, Jennifer Lopez, Scarlett Johansson. 

Rozebrana

U nas poza Korą od wielu lat nieformalnymi ambasadorkami czerwonych ust są aktorka Grażyna Szapołowska i socjolożka Jadwiga Staniszkis, o której mówi się "profesor z czerwoną szminką". "Bez niej czułabym się rozebrana. Zaczęłam się malować bardzo dawno temu, a potem już nie mogłam przestać. Zrezygnowałam tylko z makijażu oczu", powiedziała w jednym z wywiadów Staniszkis. 

"Oczywiście, wszystkie aktorki mają swoje szminki - pisze z kolei na swoim blogu Krystyna Janda. - Kupują je wciąż. Im dalej w las, tym więcej". Artystka wspomina też, jak skromny zestaw kosmetyków dostawała aktorka w państwowym teatrze, m.in. sztuczne rzęsy, puder i czerwoną pomadkę. "I tym trzeba było wykonać charakteryzacje od Marii Stuart do Kopciuszka", śmieje się Janda. 

Takich pomadek używają także: fotografka Lidia Popiel, bizneswoman Ewa Wajnert, aktorki Małgorzata Kożuchowska i Ada Fijał, która uczyniła z niej swój znak rozpoznawczy. - Moja babcia od zawsze była wielbicielką kobiecej klasyki. Malowała usta na kolor czerwony, używając też szminki jako różu do policzków. Podpatrzyłam u niej parę trików - opowiada Fijał. 

Kicz czy flaga

- Zielone światło dla czerwieni zapaliło się w Polsce cztery, pięć lat temu - mówi Sergiusz Osmański. - Jak w większości krajów na świecie, tak i u nas z roku na rok wzrasta liczba sprzedanych pomadek. W Polsce dzieje się tak głównie dzięki młodym kobietom, które stosują czerwień bez obciążenia i kompleksów. Starszym pokoleniom kojarzy się ona z wulgarnością, z kiczem albo, co gorsza, z ulubionym kolorem szczęśliwie minionego systemu politycznego. Pomógł też na pewno światowy trend, który pozwala łączyć elementy sportowe z eleganckimi, czyli np. włożyć marynarkę do sneakersów czy właśnie pomalować usta czerwoną pomadką i zamiast wieczorowej sukienki wybrać luźną bluzę. Osmański cieszy się, bo coraz częściej obserwuje w Polsce rytuał, który obowiązuje we francuskich rodzinach. - To babcia lub matka daje pierwszą szminkę swojej wnuczce lub córce - podkreśla. I podpowiada: - Dla znakomitej większości Polek idealnym odcieniem jest zimna czerwień z minimalną poświatą błękitu. 

Nałóż szminkę i atakuj!

- Choć to rzecz ponadczasowa, przekonałam się do niej dosyć późno. Trzy lata temu w drogerii podeszła do mnie ekspedientka, od razu zwracając moją uwagę niesamowitym kolorem ust - opowiada aktorka Anna Prus, którą w tym roku zobaczymy w filmie "Dywizjon 303" (reż. Denis Delić i Wiesław Saniewski) oraz w serialu "Przyjaciółki" (Polsat). - Zapytałam ją, co to za pomadka, a ona z uśmiechem odpowiedziała: "Oczywiście Chanel, Rouge Allure, ulubiony odcień Marilyn Monroe". Wtedy właśnie kupiłam swoją pierwszą czerwoną szminkę. Potem przeczytałam, że Coco Chanel mawiała: jeśli jesteś smutna, nałóż więcej szminki i atakuj! Coś w tym jest. Ona zawsze w magiczny sposób dodaje mi pewności siebie. Ale nie używam jej zbyt często. Traktuję podobnie jak parę pięknych, drogich szpilek, które zakładam jedynie na specjalne okazje. 

Sergiusz Osmański wspomina, jak kilkanaście lat temu do Polski przyleciała supermodelka Helena Christensen, aby uświetnić galę Lexus Fashion Night. Był wtedy wizażystą. - Zaproponowałem jej "nagą" twarz z czerwoną szminką. Odmówiła. Nigdy przedtem nie pozwoliła pomalować sobie ust na ten kolor. Ale ja jej nie posłuchałem, podkreśliłem naturalne piegi Heleny, zostawiłem złotą poświatę na skórze, lekko wytuszowałem rzęsy i położyłem na usta czerwony mat. Wyszła na wybieg bez mrugnięcia okiem. Ciekawe, czy jeszcze pamięta Polaka, który przekonał ją do czerwieni? - uśmiecha się Osmański. I dodaje, że z perspektywy makijażysty "ubranie" kobiety w czerwoną pomadkę daje efekt pełnego makijażu, osiągnięty nikłym nakładem środków. Jednocześnie ostrzega przed nieodpowiednim doborem odcienia, bo "czerwień potrafi być killerem". Źle dobrana zażółca zęby, podkreśla zmęczenie i niedoskonałości cery. 

Kropka nad i

Kiedyś obowiązywała zasada, że czerwona pomadka jest zarezerwowana na wielkie wyjścia. A dziś nosimy ją od rana. Tylko wersja błyszcząca wciąż lepsza jest na wieczór. - Z jednej strony nadal możemy zrobić perfekcyjny makijaż z użyciem konturówki, podkładu, pudru i szminki, która da efekt doklejonych ust, a z drugiej strony coraz częściej kobiety, wzorem Francuzek, nabierają opuszką palca odrobinę pomadki, wklepują ją w wargi i pędzą dalej. Obie wersje wyglądają świetnie - dodaje Osmański. Ada Fijał tak wyznaje swoją miłość do czerwonej szminki: - Kocham ją, bo kojarzy mi się z namiętnością, obietnicą i spełnieniem. Jest idealnym sposobem na podkreślenie osobowości. Podkreśleniem na czerwono!  

MAGDALENA KUSZEWSKA, PANI 2/2017

Tekst pochodzi z magazynu

PANI
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy