Reklama

OnkoRejs - Wybieram Życie

- Chcemy dać ludziom nadzieję, pokazać, że rak nie musi oznaczać rezygnacji z marzeń i pasji, a także zachęcić wszystkich do badań profilaktycznych, mówi Magdalena Lesiewicz, organizatorka OnkoRejsu.

Już 31 maja 12 kobiet wsiądzie na pokład jachtu Zjawa IV, by pożeglować do Visby, hanzeatyckiego miasta na wyspie Gotlandia w Szwecji. Rejs potrwa 5 dni, a oprócz uczestniczek, które przejdą krótkie szkolenie, na pokładzie znajdzie się bosman i kapitan.

- W założeniu nie miał to być rejs dla kobiet, po prostu zgłosiły się same panie - opowiada Magdalena Lesiewicz i dodaje: - Łączy nas to, że wszystkie doświadczyłyśmy choroby nowotworowej. Część z uczestniczek jest w trakcie leczenia lub remisji choroby. Chciałybyśmy pokazać, że jesteśmy normalnymi ludźmi, którzy potrafią cieszyć się życiem, że mimo trudności trzeba robić wszystko, by być szczęśliwym.

Reklama

Ale zanim uczestniczki rejsu pokażą całemu światu, że potrafią żyć pełnią życia, będą musiały udowodnić to sobie. Dla wielu z nich ten rejs jest wyzwaniem, próbą odnalezienia się w rzeczywistości naznaczonej chorobą. Łapaniem wiatru w żagle - dosłownie i w przenośni.

- W zeszłym roku, kiedy zakończyłam pierwszy etap leczenia, usłyszałam od moich lekarzy, że mam żyć "normalnie". Od tamtego czasu szukam swojej definicji słowa "normalnie"  - mówi uczestniczka Agnieszka Gościniewicz i dodaje: - Mam raka, ale to nie znaczy, że nie mogę prowadzić życia takiego, jakie chcę, czyli życia z pasją i życia, w którym stawiam sobie wyzwania, na które przed chorobą zwyczajnie nie było czasu. Po leczeniu, okazało się, że ten czas się znalazł i chcę go dobrze wykorzystać. Wróciłam do biegania, bo to była moja pasja przed chorobą. Wróciłam do chodzenia po górach, po wysokich górach.

Magdalena Lesiewicz podkreśla, że jednym z głównych celów jest zwrócenie uwagi na badania profilaktyczne.

- Im wcześniej wykryje się chorobę, tym większe są szanse na to, że leczenie odniesie skutek i będzie można wrócić do normalnego życia - mówi pomysłodawczyni rejsu.  - Dlatego chcemy zachęcać wszystkich do badań profilaktycznych.

Pomysł rejsu pojawił się dzięki rozmowie z pracownikiem Fundacji Harcerstwa Centrum Wychowania Morskiego, która jest właścicielem Zjawy IV i organizuje podobne projekty dla między innymi niewidomych dzieci.

- Pomyślałam, że fajnie byłoby zorganizować taki rejs dla osób dotkniętych chorobą nowotworową. Przez pierwszy tydzień nikt się nie zgłosił, ale stopniowo udało mi się wzbudzić zainteresowanie projektem  - opowiada Magdalena Lesiewicz - Spośród osób, które się zgłosiły tylko jedna ma doświadczenie żeglarskie, a zdobyła je już w czasie choroby. Na szczęście będzie nas wspierać Fundacja, która zadba zarówno o szkolenia jak i szczegóły związane z organizacją. Natomiast my wciąż poszukujemy sponsorów, którzy chcieliby wesprzeć tę inicjatywę.

- Zawsze gdzieś chodziło mi po głowie żeglowanie. Jest na świcie kilka miejsc do których chciałabym dopłynąć - mówi Agnieszka Gościniewicz, autorka bloga Biegnę z rakiem przez życie.  - Chciałabym połączyć żeglarstwo z propagowaniem idei, że ludzie chorzy onkologicznie to pełnowartościowi ludzie, którzy chcą żyć, realizować swoje marzenia i pokazywać innym, że takie właśnie życie można prowadzić. Jeżeli dzięki moim działaniom, choć jedna chora osoba zrozumie, że rak to nie wyrok, że można z nim żyć aktywnie i z pasją - to jest to coś, co chcę robić przez resztę mojego życia. Chcę biegać, chodzić po górach, chcę żeglować, bo pomimo braku jednej piersi, nadal jestem normalną kobietą - i o tym piszę na swoim blogu.

Nazwa jachtu nawiązuje do Zjaw I, II i III, na których w dwudziestoleciu międzywojennym swoje marzenia o opłynięciu świata realizował Władysław Wagner. Teraz Zjawa IV ma szansę stać się symbolem walki o marzenia osób dotkniętych chorobą nowotworową.

Czy uczestniczki nie boją się trudów życia na pokładzie?

- To tylko pięć dni - śmieje się  Magdalena Lesiewicz - Jasne że boimy się choroby morskiej, ale chcemy przełamać swoje strachy i pokazać, że damy radę.

I dodaje: - Dla nas najważniejsze jest to, żeby diagnoza RAK - nie odbierała ludziom chęci do walki z chorobą i do dalszego życia. Czasem leczenie jest trudne i długie, ale zawsze jest szansa i nadzieja na wyleczenie i zawsze tę walkę należy podejmować.

 

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy